Czy Orlen ma przygotowane analizy dotyczące odporności na scenariusz częściowego lub całkowitego odcięcia rosyjskich dostaw ropy naftowej?

Jesteśmy odporni. Nie czekaliśmy z dywersyfikacją na obecny kryzys. Stawiamy na ten kierunek od czterech lat. Mamy silnych partnerów, którzy zabezpieczają i mogą zabezpieczyć dostawy do naszych rafinerii – zarówno tych w Płocku, jak i w Czechach, i na Litwie. Dzięki naszym decyzjom Orlen stanowi dziś ważne ogniwo w bezpieczeństwie energetycznym całego regionu: Litwy, Łotwy, Estonii, Czech. A częściowo nawet Ukrainy, bo przecież nawet po zamknięciu granicy białoruskiej z Litwą dla transportu kolejowego sprzedajemy im nasze produkty z rafinerii w Możejkach. Jest to możliwe, bo z myślą o bezpieczeństwie logistyki kupiliśmy 100 proc. udziałów w litewskiej spółce Mockavos Terminalas. W ten sposób możliwość dostawy produktów naftowych do Ukrainy koleją jest dzisiaj gwarantowana.

Według danych za 2020 r. z Rosji pochodziło nadal ok. 2/3 polskich dostaw ropy.

Ale nasza rafineria w Płocku jest już zdywersyfikowana w ok. 50 proc. A dodajmy, że jeszcze w 2013 r. 98 proc. naszej ropy pochodziło ze Wschodu. Mamy elastyczne umowy długoterminowe, w ramach których możemy dostosować poziom dostaw. Uzupełnieniem są umowy krótkoterminowe i zakupy na rynku spotowym. Dokonaliśmy niezbędnych zakupów dla naszych laboratoriów i w ciągu ostatnich lat testowaliśmy naszą infrastrukturę pod kątem różnych gatunków ropy. Oprócz tego mamy zapasy obowiązkowe, które mogą zapewnić bezpieczeństwo w okresie przejściowym. Mamy dostęp do ropy z Arabii Saudyjskiej, Morza Północnego, Afryki Zachodniej czy USA. Przez jeden kryzys udało nam się już zresztą przejść z powodzeniem: w 2019 r. w związku z zanieczyszczeniem chlorkami surowiec ze Wschodu przestał płynąć do polskich rafinerii przez 46 dni. Mimo to rynek był zabezpieczony i nie mieliśmy odczuwalnego wzrostu cen.

Reklama

Nie ma ryzyka przestojów albo konieczności ograniczania produkcji, np. w razie niekorzystnej sytuacji na światowych rynkach?

Nie ma. Zarządzając takim koncernem jak Orlen, trzeba być dobrze przygotowanym na różne scenariusze.

Ile będzie kosztowała zmiana kierunków dostaw?

Dywersyfikacja jest mniej kosztowna niż jej brak. Naszą rolą jest to, żeby w jej ramach z różnych gatunków ropy „wycisnąć” jak najwięcej produktów wysokomarżowych m.in. dla petrochemii. Chcemy to zrobić tak, aby było to opłacalne. Ale to niejedyny wymiar, w którym obecne zawirowania świadczą o tym, że nasze działania były słuszne.

Co jeszcze?

Jest porozumienie z Saudi Aramco, które oprócz zakupu 30 proc. udziałów w rafinerii Lotosu obejmuje dostawy nawet do poziomu 20 mln ton surowca rocznie. To niemal połowa zapotrzebowania całej Grupy ORLEN już po połączeniu z Lotosem. Dzięki efektowi skali będziemy lepiej przygotowani na sytuacje kryzysowe. I właśnie zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego, oprócz korzyści biznesowych, to strategiczne cele budowy koncernu multi energetycznego. Funkcjonując z Lotosem jako dwie osobne spółki, nie mamy nawet możliwości wglądu w swoje umowy na dostawy. Przez ostatnie cztery lata nawiązaliśmy współpracę z silnymi producentami surowca na całym świecie. Naszymi kontrahentami są przede wszystkim poważne narodowe koncerny, a nie pośrednicy handlowi z drugiego szeregu. Oprócz fuzji z Lotosem jeszcze w tym roku dojdzie do połączenia z PGNiG, po którym nasze łączne przychody sięgną 200 mld zł rocznie, co jeszcze bardziej wzmocni naszą pozycję rynkową i możliwości negocjowania cen surowców, jak również bezpieczeństwo energetyczne Polski. Jako rozbudowujący działalność koncern multi energetyczny jesteśmy bardziej odporni na wstrząsy i mamy szersze pole do działań dywersyfikacyjnych.

Zielona transformacja może, jak twierdzi Bruksela, wzmocnić nasze bezpieczeństwo energetyczne?

Może sprzyjać budowaniu niezależności. Nie można zgodzić się z tymi, którzy widzą w transformacji samo zło. Dlatego Orlen jako pierwsza spółka w tej części Europy ogłosił dążenie do neutralności emisyjnej i mocno w tej filar inwestuje. Strategicznymi kierunkami są tu energetyka jądrowa i OZE. Dlatego inwestujemy w farmy wiatrowe na lądzie i w offshore. Jako pierwsi rozpoczniemy budowę pierwszej tego typu elektrowni na polskim Bałtyku i złożyliśmy wnioski o kolejne koncesje. Natomiast w okresie przejściowym będziemy korzystać z nowoczesnych elektrowni gazowych.

Wróćmy do paliw. Pod wpływem napięć na Wschodzie ceny ropy zbliżają się do pułapu 100 dol. za baryłkę, a analitycy mówią o możliwości wzrostu o kolejne 20 dol.

Na notowania ropy na rynkach światowych ani na kursy walut nie mamy wpływu. Nie wiemy, jak ta dynamika będzie ostatecznie wyglądać. Ale robimy wszystko, żeby ograniczać do minimum wahania cen dla polskiego konsumenta. I dziś, mimo że koszt baryłki jest tak wysoki, dzięki działaniom rządu i Orlenu mamy najtańsze paliwa w UE. Stabilizujemy ceny dzięki obniżkom VAT i akcyzy, ale także m.in. dzięki wcześniejszemu zakupowi praw do emisji po 23 euro za tonę CO2. Teraz musielibyśmy za nie zapłacić ok. 90 euro za tonę. W ten sposób zabezpieczyliśmy się przed podwyżkami w unijnym ETS-ie do połowy przyszłego roku.