"Powinniśmy to zrobić i jestem w tego trakcie... kiedy Izba Reprezentantów i Senat wrócą (po przerwie-PAP), będą musiały spotkać ich konsekwencje za to, co zrobili z Rosją" - powiedział Biden, odpowiadając na pytanie, czy USA zrewidują swoje stosunki z Arabią Saudyjską w świetle decyzji OPEC+ o ograniczeniu wydobycia ropy naftowej.

Decyzja ta, obliczona na podniesienie cen surowca i dokonana wbrew presji USA, wywołała falę krytyki wśród Demokratów w Kongresie, którzy uznali ją za gest wsparcia Rosji i wezwali do zamrożenia współpracy z Saudami, w tym sprzedaży im broni. Biden odmówił jednocześnie spekulacji na temat konsekwencji, jakie spotkają królestwo.

Mimo to, bronił swojej wcześniejszej decyzji, by złożyć wizytę w Arabii Saudyjskiej w lipcu br. podczas szczytu Rady Współpracy Zatoki Perskiej.

"Nie pojechałem tam dla ropy naftowej. Pojechałem tam, by zapewnić, że nie odejdziemy z Bliskiego Wschodu" - oznajmił prezydent.

Reklama

W wywiadzie z CNN Biden stwierdził też, że USA są w najlepszej pozycji z największych państw, jeśli chodzi o spodziewaną recesję w światowej gospodarce. Dodał, że nie jest przesądzone, że amerykańska gospodarka doświadczy recesji, a nawet jeśli doświadczy, będzie ona "niewielka".

Prezydent zasugerował również, że nie podjął jeszcze decyzji, by ubiegać się o reelekcje, ale odrzucił wątpliwości dotyczące jego wieku. Ocenił, że niewielu prezydentów może się pochwalić tyloma osiągnięciami w pierwszych dwóch latach prezydentury, co on, wskazując m.in. na przyjęcie ustaw o inwestycjach w infrastrukturę czy walkę ze zmianą klimatu.

"Uważam, że ponownie mogę pokonać Donalda Trumpa" - dodał.

Biden nie odpowiedział wprost na pytanie o doniesienia, że jego syn Hunter może wkrótce usłyszeć zarzuty w sprawie przestępstw podatkowych i podawania fałszywych informacji przy zakupie broni. Prezydent stwierdził jedynie, że jest dumny z tego, jak jego syn zwalczył nałóg narkotykowy.

"To jest dzieciak, cóż, dorosły mężczyzna który jak w wielu rodzinach, uzależnił się od narkotyków. Pokonał to (...) i teraz żyje uczciwie przez ostatnie kilka lat. Więc go kocham" - powiedział.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)