-W poniedziałek, jak informuje AgroUnia na swym profilu na Facebooku, przed siedzibą Anwilu we Włocławku, spółki z Grupy Orlen, rolnicy protestują przeciwko podwyżkom cen nawozów - jak wynika z relacji, w proteście bierze udział kilkadziesiąt osób.

W wydanym w związku z protestem oświadczeniu Anwil przypomniał, że jego włocławski zakład pracuje w tzw. ruchu ciągłym, co oznacza produkcję przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, przy czym - zgodnie z przepisami - istnieje określona maksymalna ilość nawozów, które można przechowywać w magazynach, dlatego na co dzień są one na bieżąco wywożone z zakładu i trafiają klientów.

„Dzisiejsza blokada zakładu produkcyjnego Anwil zorganizowana przez organizacje rolnicze jest działaniem bez precedensu i niesie ze sobą wiele ryzyk i konsekwencji. Stoimy przed brakiem możliwości odbioru wytwarzanych w spółce produktów oraz zakłóceniem normalnego trybu funkcjonowania zakładu” – zaznaczyła spółka w poniedziałkowym komunikacie.

Anwil wyjaśnił, że w przypadku braku możliwości odbioru produktów wytwarzanych w jego zakładzie produkcyjnym, aktualna pojemność magazynów zostanie tam wyczerpana po ok. 12 godzinach. Spółka zwróciła uwagę, iż „takie działanie może doprowadzić do zatrzymania produkcji, co ograniczy dostępność nawozów na rynku detalicznym i spowoduje powstanie wielomilionowych strat każdego dnia”.

Reklama

„Zatrzymanie produkcji to również ogromne ryzyko dla 1600 pracowników spółki, którzy dbają o ciągłość produkcji i bezpieczeństwo procesowe każdego dnia” – wspomniał Anwil, przypominając, iż jego zakład należy do sektora ciężkiej chemii. „Ale to, co najważniejsze – tak naprawdę blokada uderza bezpośrednio w samych polskich rolników, którzy nie otrzymają produktu niezbędnego w codziennej pracy” – podkreśliła w swym stanowisku spółka.

I dodała: „Zarzuca się nam, że nie dostarczamy produktów na krajowy rynek, a tymczasem nieustannie powtarzamy, że w obecnej sytuacji makroekonomicznej, gdy coraz więcej międzynarodowych firm z branży nawozowej jest zmuszonych ograniczać lub nawet zatrzymywać swoje linie produkcyjne, my realizujemy 100 proc. swoich zobowiązań kontraktowych i nie ograniczamy produkcji”. Jak przekazał Anwil, to ile procentowo spółka ta sprzedaje na rynek krajowy, a ile na eksport, wyjaśniano m.in. podczas spotkania z organizacjami związkowymi 7 października – „jest to 70 proc. na rynek krajowy, 30 proc. to rynki zagraniczne”.

„Dla nas bezpieczeństwo żywnościowe jest najważniejsze, w sytuacji dzisiejszej blokady widzimy duże zagrożenie dla niego” – oświadczył Anwil. Spółka zapewniła, że rozumie sytuację rolników, i dodała, iż „obecny stan rzeczy” jest również i dla niej jako producenta nawozów, „bardzo niekorzystny”. „Ceny nawozów niezmiennie kształtują się przede wszystkim w oparciu o ciągle rosnące na międzynarodowym rynku ceny gazu ziemnego, który stanowi ponad 70 proc. kosztów produkcji, szczególnie nawozów azotowych” – zaznaczono w informacji.

Anwil zauważył jednocześnie, że na przestrzeni ostatnich miesięcy cena gazu w taryfach dla odbiorców przemysłowych zmieniała się kilkukrotnie. „Od stycznia do połowy września 2021 r. notowania surowca wzrosły dla nas o ponad 200 proc. Z kolei porównując ceny z września tego roku z analogicznym okresem w 2020 r., gaz podrożał aż 6-krotnie. Bezpośrednio przełożyło się to na wzrost kosztów produkcji i notowań m.in. amoniaku oraz saletry i saletrzaku” – wyjaśniła spółka.

Według Anwilu, „obecna sytuacja na międzynarodowym rynku nawozowym, jest bez precedensu, gdyż pod znakiem zapytania stanęła opłacalność produkcji, cała branża nawozowa stanęła przed dylematem – podnosić ceny nawozów, czy ograniczać ich produkcję”.

„Przedstawiciele organizacji związkowych domagają się od nas m.in. ujawnienia danych, tj. cen zawartych w kontraktach sprzedażowych pomiędzy Anwilem a punktami dystrybucji nawozów oraz kosztów wytworzenia jednej tony nawozów. Są to informacje stanowiące tajemnicę handlową spółki Anwil, nie możemy ich ujawnić, działamy transparentnie w oparciu o przepisy prawa, w ramach którego spółka funkcjonuje” – podkreślono w stanowisku.

Anwil zaprzeczył jednocześnie, jak to określił, „wszelkim insynuacjom, dotyczącym rzekomych spekulacji cenowych przy współpracy z podmiotami odpowiedzialnymi za dystrybucję nawozów azotowych”. Spółka przyznała też, że jest zaskoczona, że dialog, który prowadziła z organizacjami związkowymi sektora rolnego został przerwany – „dążyliśmy do tego żeby wypracować wspólne rozwiązanie”.

„Pragniemy zapewnić i jeszcze raz powtórzyć, że na dzień dzisiejszy w Anwilu proces produkcji przebiega bez zakłóceń i nie ma ograniczeń w zakresie dostępności nawozów azotowych” – oświadczył Anwil. Jak przekazano w informacji, „spółka niezmiennie prowadzi sprzedaż na rynek krajowy i wywiązuje się w 100 proc. ze swoich zobowiązań kontraktowych”. „Polscy rolnicy są dla nas najważniejsi, to do nich trafia 70 proc. naszych produktów” – podkreślono w stanowisku.

Anwil z siedzibą we Włocławku to podmiot zależny PKN Orlen, w którym płocki koncern ma 100 proc. udziałów. Spółka produkuje nawozy azotowe: saletrę amonową i saletrzak, a także wytwarza tworzywa sztuczne, w tym suspensyjny polichlorek winylu, którego jest jedynym producentem w Polsce.