To zresztą sytuacja normalna w przypadku takich inwestycji - uwaga zamawiających i architektów skupia się zazwyczaj na tym, by przyszła funkcjonalność zapewniała maksymalne wykorzystanie obiektu i umożliwiła uzyskanie dochodów pokrywających koszty funkcjonowania.

Stadion Narodowy zaprojektowany został jako wielofunkcyjna arena, mająca służyć zarówno sportowi, jak i imprezom biznesowym czy kulturalnym. Rentowność obiektu zapewniać powinien jego operator, ale - choć stadion otwarty został oficjalnie w styczniu - nadal zarządza nim Narodowe Centrum Sportu, które nadzorowało budowę.

Docelowo ma stać się operatorem stadionu, ale ostatecznej decyzji nadal nie ma. "Uzgodniliśmy z Ministerstwem Sportu wszystkie szczegóły umowy i przedstawiliśmy dziesięcioletni biznesplan. Umowa została parafowana i w końcu sierpnia trafiła do Ministerstwa Skarbu i UOKiK. Czekamy nadal na decyzję, prowadząc normalną działalność, ale nie ukrywam, że niepewność co do losów umowy utrudnia nam rozmowy z przedstawicielami biznesu w sprawie wynajmu powierzchni biurowych i komercyjnych" - wyjaśnia rzeczniczka NCS Daria Kulińska.

Reklama

O szczegółach biznesplanu nie chce jednak mówić, ujawniając tylko, że założenia przewidują pokrycie kosztów już w 2013 roku.

A koszty są niebagatelne. Według wyliczeń NCS, wydatki stałe (oświetlenie, ogrzewanie, ochrona, itp) wynosić mogą 18 mln złotych, a z wydatkami na przygotowanie i organizację imprez nawet 30 mln rocznie. Nie byłyby ich w stanie pokryć dochody z organizacji meczów piłkarskich, nawet gdyby wszystkie spotkania reprezentacji Polski odbywały się na Stadionie Narodowym.

Według ekspertów koszty związane z przeprowadzeniem październikowego spotkania Polska - Anglia wyniosą około miliona złotych. Średnia cena biletu to 150 złotych, co oznacza, że przy 40-tysięcznej frekwencji wpływy wyniosłyby około sześciu milionów, z czego tylko część przypadnie operatorowi stadionu.

Kluczową kwestią w zapewnieniu rentowności obiektu może okazać się pozyskanie tytularnego sponsora. Według ekspertów wartość takiej umowy może wynieść nawet 10 mln złotych rocznie, co pokryłoby od 30 do 50 procent kosztów funkcjonowania. Zainteresowanie wyraziło kilka dużych polskich firm, ale zarówno NCS, jak i ministerstwo sportu nie ujawniają żadnych szczegółów.

Wiadomo tylko, że sprzedaż nazwy obwarowana jest warunkiem: musi w niej pozostać człon "Stadion Narodowy". Poza boiskiem, stadion oferuje pięć tysięcy metrów kwadratowych i salę na dwa tysiące osób na potrzeby przyszłego centrum konferencyjnego, osiem tysięcy metrów powierzchni biurowych, a także pomieszczenia przeznaczone na sklepy i restauracje. W czasie mistrzostw Europy były one wykorzystywane na potrzeby turnieju, m.in. mieściło się tam ogromne centrum medialne.

"Pomieszczenia te przekazane zostały przez wykonawcę w tzw. stanie deweloperskim. Z firmą zainteresowaną wynajmem powierzchni biurowej rozmawiamy w sprawie aranżacji wnętrz. Jeśli chodzi o fitness club, są już praktycznie wszystkie uzgodnienia dotyczące adaptacji powierzchni, podobnie w przypadku restauracji i kantyny, które prowadzić będzie Sodexo. Gotowe i wyposażone są loże, na które mamy już umowy rezerwacyjne" - poinformowała Kulińska.

Przypomniała także, że na Stadionie Narodowym odbyło się po Euro 2012 szereg imprez, m.in. koncerty Madonny i zespołu Coldplay czy mecze futbolu amerykańskiego. W najbliższych dniach odbędzie się tu mecz eliminacji piłkarskich MŚ Polska - Anglia. Niemal codziennie organizowane są mniejsze imprezy firmowe, czasem dla kilkuset osób.

"Praktycznie wszystkie terminy do końca roku są zarezerwowane. Mamy także podpisane wstępne umowy na kilka dużych imprez w 2013 roku" - dodała.

W tle starań o zapewnienie samowystarczalności finansowej stadionu, trwają spory na linii ministerstwo sportu - generalny wykonawca. Ministerstwo domaga się uregulowania kar umownych za niedotrzymanie kolejnych terminów oddania obiektu, wykonawca zaś występuje z roszczeniem dotyczącym kosztów dodatkowych prac. Przedmiotem sporu, który trafił już na drogę sądową, są setki milionów złotych.

1 czerwca NCS wezwało do zapłaty kar umownych - z tytułu zwłoki w wykonaniu umowy z winy konsorcjum - w wysokości 25 procent całości wynagrodzenia netto, tzn. 308 832 531,30 zł. W lipcu minister sportu i turystyki Joanna Mucha zwróciła się zaś do Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa z wnioskiem o przygotowanie pozwów o odszkodowanie przeciwko generalnemu wykonawcy Stadionu Narodowego w Warszawie, który nie zastosował się do wezwania o zapłatę kar umownych.

Z kolei konsorcjum, w skład którego wchodzą PBG i Hydrobudowa, złożyło ze swej strony pozew, w którym domagać się będzie około 100 milionów złotych za wykonane prace dodatkowe oraz około 300 milionów złotych tytułem zwrotu kosztów wynikających z przedłużenia terminu realizacji projektu.

Do akcji wkroczyli również podwykonawcy, m.in. firmy Elektrobudowa i Qumak-Sekom, które zapowiedziały sądowe dochodzenie roszczeń od generalnego wykonawcy.

Spory sądowe ciągnąć się będą zapewne latami, nie mając jednak większego wpływu na funkcjonowanie Stadionu Narodowego. O tym, czy zostanie on tętniącą życiem wizytówką stolicy, czy opustoszałą pamiątką po Euro 2012 zadecyduje sprawność zarządzania i inwencja operatora.