„Straszenie powodowało rozdęcie oczekiwań inflacyjnych"

Tym razem dostało się np. ekonomistom, którzy przewidywali 30-proc. czy nawet 50-proc. inflację.

– Straszenie powodowało rozdęcie oczekiwań inflacyjnych. Samo z siebie powodowało wyższą inflację. Ludzie oczekiwali wyższych cen i zachowywali się nieracjonalnie. W tym przypadku przedsiębiorcy i sprzedawcy. Inflacja była w dużej mierze spowodowana rozdęciem marż nakładanych na ceny produktów – mówił szef NBP dodając, że od tych, którzy przedstawiali błędne prognozy oczekuje przeprosin i przyznania się do błędu.

Reklama

Ze strony Glapińskiego żadne nazwiska nie padły. Politycy Prawa i Sprawiedliwości wspominali ostatnio wywiad Ryszarda Petru, posła nowej kadencji z ramienia Polski 2050. Wywiad sprzed roku, w którym Petru mówił, że bez osłonowych działań rządu inflacja dojdzie do 25 proc. O inflacji przekraczającej 20 proc. pod tym samym warunkiem mówił też w podobnym czasie Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej.

A jak wypada NBP? – Pokonaliśmy hydrę wysokiej inflacji. Nie ma w Polsce wysokiej inflacji, do której doprowadziły szoki zewnętrzne: Covid-19 i agresja rosyjska – cieszył się prezes banku centralnego. I podkreślał, że „inflacji nie spowodowała polityka NBP, nie spowodowała polityka rządu ani jacyś szamani. Inflację spowodował wybuch konsumpcji po pandemii przy nieodbudowaniu sieci dostawczych, a następnie szok energetyczny.”

Stopy procentowe i VAT

Pewnym zaskoczeniem okazała się środowa decyzja RPP. A dokładniej brak decyzji, bo nie było oczekiwanej przez większość analityków obniżki stóp procentowych. Prezesowi nie było trudno się z tego wytłumaczyć pokazując liczne czynniki niepewności, które będą mieć wpływ na inflację być może już w ciągu paru miesięcy: – Czy wróci stawka 5 proc. VAT na żywność, w związku z tym, ile będziemy za nią płacić? Ile będziemy płacić za energię? Jakie będą stawki podatkowe? jaka będzie wysokość transferów społecznych? Jaka będzie dynamika płac w sektorze publicznym? Teraz mamy przygotowany już budżet, ale w przyszłym roku będzie jego nowela - jaka, trudno powiedzieć – tak skrótowo opiszmy trwające dłuższą chwilę wyliczenie prezesa.

Z pewnym dystansem można traktować powtarzane regularnie słowa prezesa, że na comiesięcznych konferencjach wypowiada się nie we własnym imieniu, a reprezentuje instytucję. Ale odpowiadając na pytania dziennikarzy rzucił, że „przez najbliższy rok nie zanosi się, żeby był jakiś wielki spór co do zmian stóp procentowych”. Może faktycznie znaleźliśmy się w takim momencie, że o jednomyślność wśród członków RPP jest nieco łatwiej. Ci, którzy we wrześniu i październiku chcieli obniżek, teraz czekają na jasność co do polityki rządu (przypadkiem to osoby wskazane do RPP przez dotychczasowy układ rządzący). Tym, którzy obniżek nie chcieli, nawet jeśli teraz będą mieć za sobą większość parlamentarną, niezręcznie byłoby zaprzeczać swojej dotychczasowej „jastrzębiowatości”. Per saldo stopy mogą być więc trochę wyższe niż można było się jeszcze niedawno spodziewać. Ale czy to źle? Z punktu widzenia „walki z hydrą” wcale nie.

„Nie ma żadnego konfliktu w zarządzie NBP czy w RPP"?

Na listopadowej konferencji nie było dykteryjek wyśmiewanych później przez kabarety czy rozważań geopolitycznych (dowiedzieliśmy się jednak, że Centralny Port Komunikacyjny ma ogromne znaczenie strategiczne, militarne, bez niego art. 5 traktatu o NATO, przewidując obronę przez wszystkich członków Paktu jednego zaatakowanego kraju, byłby tylko pustym zapisem, bo przecież amerykańskie samoloty muszą mieć gdzie lądować). Było natomiast sporo o tym, że „nie ma żadnego konfliktu w zarządzie NBP czy w RPP”.

Chodziło o Pawła Muchę, od ponad roku członka kierownictwa banku centralnego, wcześniej ważnego urzędnika w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy. Mucha w ostatnim czasie ostro występował przeciwko prezesowi NBP: pisząc do RPP „w sprawach niewykonywania obowiązków w zakresie współdziałania organów NBP” (Mucha zarzuty kierował pod adresem Glapińskiego), kierując do Glapińskiego pismo przedsądowe, w którym jak się zdaje domagał się regulaminowych premii i nagród, wreszcie publikując w serwisie X najpierw oświadczenie, a później komentarz do wypowiedzi prezesa z konferencji. Najważniejsze zdanie z długiego komentarza nt. „członka zarządu, który nie nadzoruje żadnego departamentu”: Chodzi o pieniądze i o to jest spór.

Ale przy okazji może chodzić o coś więcej. Niektórzy widzą „konflikt w zarządzie” jako element rozliczeń dotychczasowego układu rządzącego i podkopywanie pozycji Glapińskiego. Ale może to być też dla Glapińskiego i Dudy okazja do współpracy: jeśli udałoby się doprowadzić do odejścia Muchy z banku (odwołać go nie można, ale może sam zrezygnować), w zarządzie banku centralnego będą do wypełnienia dwa wakaty, dla każdego po jednym. Przepisy mówią, że członków zarządu NBP powołuje prezydent na wniosek szefa banku centralnego.

Spekulacje? Oczywiście. Ale też… – Nasz kontakt jest stały, głównie dotyczy spraw strategicznych, ale rozmawiamy o wszystkim – mówił w czwartek o relacjach z prezydentem prezes NBP.