Artur Patrzylas: Czy indeksy z Wall Street są w tej chwili mocno przewartościowane i giełdowa bańka wkrótce pęknie? Pandemia dusi gospodarkę, a giełdy pomimo tego rosną.

Rafał Glinicki: Należy podkreślić to, w jaki sposób pandemia wpłynęła na wszystkie branże. Poprzednie kryzysy dotyczyły pojedynczych specyficznych sektorów, natomiast obecny jest znacznie bardziej rozległy. W 2020 roku doświadczyliśmy ingerencji rządów w rynki finansowe na niespotykaną dotychczas skalę, chociażby w zakresie regulowania działalności poszczególnych branż. Kolejna kwestia to działania Fedu. Rezerwa Federalna wpompowała w czasie poprzedniego kryzysu w ciągu 6 lat (2009-15) w system finansowy blisko 2 bln dol., podczas gdy w tym roku wprowadziła do obiegu podobną kwotę w zaledwie kilka tygodni. To więcej niż PKB Rosji czy Kanady. Na rynku pojawił się więc nowy gracz, który chce utrzymać gospodarkę przy życiu, nie jest natomiast zainteresowany generowaniem zysku.

Pierwszy raz w mojej inwestorskiej karierze doświadczyłem sytuacji, w której w USA przez wiele miesięcy podawano negatywne dane dotyczące na przykład PKB czy zatrudnienia, ale pomimo tego rynki kontynuowały wzrosty. Giełdy w ogóle nie reagowały negatywnie na sygnały makroekonomiczne. Uważam więc, że główną przyczyną ostatnich wzrostów było wprowadzenie wspomnianych rządowych pakietów pomocowych. W USA trwają dyskusje na temat wdrożenia kolejnego rządowego pakietu wsparcia dla gospodarki o podobnej do poprzedniego wartości. Jeżeli zostanie on wprowadzony, to prawdopodobny stanie się dalszy wzrost wartości indeksów, które będą napędzane przez masową podaż pieniądza. Nie zapominajmy też o znaczeniu dolara jako waluty, w której odbywa się 90 proc. transakcji na rynku surowcowym oraz bardzo dobrym przyjęciu przez rynki postępów w opracowywaniu przez koncerny farmaceutyczne szczepionki na koronawirusa. Panika związana z pandemią osłabła i nie dostrzegam wielu czynników, które wskazywałyby na koniec trwającej hossy.

Jakie perspektywy ma przed sobą GPW? Jaka będzie wartość indeksów za pół roku?

Reklama

Od połowy marca do kwietnia w Polsce otwarto 50 tys. rachunków inwestycyjnych, a inwestorzy zainwestowali w naszą giełdę ok. 6 mld zł. Dotyczy to głównie branży gamingowej i chemicznej, które w pewnej mierze dzięki temu doświadczyły w ostatnim okresie wzrostów. Polacy spodziewają się znacznego zwiększenia inflacji w naszym kraju, co nie jest nieuzasadnione. Obserwujemy masowe drukowanie pieniądza – obecnie w obrocie znajduje się 300 mld zł gotówki, z czego aż 66 mld zł zostało wydrukowane w tym roku. Sama podaż pieniądza nie wywołuje wzrostu cen, ale gdy zwiększy się sprzedaż detaliczna, to inflacja może osiągnąć nawet dwucyfrowy poziom. Już obecne ceny w Polsce są niepokojące. Mamy najniższe stopy procentowe w historii, jednak nie możemy ich zwiększyć, ponieważ mogłoby to zatrzymać gospodarcze odbicie. Inflacyjna sytuacja jest więc patowa.

W związku z tym wiele osób zaczęło inwestować w rynek nieruchomości. Inflacja spowoduje też, że część Polaków zacznie szukać okazji inwestycyjnych na giełdzie, a spółki o zdrowych fundamentach będą się cieszyły dużym zainteresowaniem. W kontekście GPW niewiele mówi się o bardzo ważnej rzeczy, która będzie miała istotny wpływ na nasz rynek. Chodzi o awans Polski do grona 25 najbardziej rozwiniętych rynków świata. Warszawska GPW jest jedyną giełdą z Europy Środkowo-Wschodniej, która została zaliczona przez agencję FTSE Russell do tej grupy. 90 proc. największych funduszy inwestycyjnych świata zgodnie ze swoimi statutami lokuje pieniądze właśnie na najbardziej rozwiniętych giełdowych rynkach, w związku z tym będą mogły zacząć inwestować nad Wisłą. Spodziewam się dużego zainteresowania wspomnianych funduszy polskimi spółkami między innymi dlatego, że muszą one zdywersyfikować swoje portfele inwestycyjne. Jest jednak druga strona medalu – negatywnie na kondycję polskiego parkietu wpłynie reforma OFE. Wspomniane fundusze mogą zwlekać z wejściem na nasz rynek, ponieważ czekają na zakupowe okazje, które pojawią się wraz z rozpoczęciem sprzedaży aktywów znajdujących się obecnie w Otwartych Funduszach Emerytalnych.

Czy środek pandemii to dobry moment na rozpoczęcie inwestowania?

Każde wydarzenie, które generuje emocje i zwiększa zmienność na rynkach finansowych, zawsze stwarza okazje inwestycyjne. Skorzystanie z nich wymaga jednak posiadania odpowiedniej wiedzy i przygotowania. Warto skupić się obecnie na branżach, które mają wzrostowy potencjał. Jedną z nich jest sektor dóbr konsumpcyjnych, który zalicza obecnie „dołki”, ale znajdujące się w nim firmy są bardzo dobrze zarządzane i udowadniały w poprzednich latach swoją siłę. Na pewno będą one dynamiczne zyskiwały na wartości na skutek wzrostu konsumpcji, który pozytywnie wpłynie na wyniki ich sprzedaży oraz zyski. Przykładem takiej firmy jest lider tej branży, czyli CCC.

A inne branże, np. gamingowa?

Branża gamingowa będzie się systematycznie rozwijała, w pewnych okresach wolniej, w innych szybciej, ponieważ stale rośnie liczba graczy, a zainteresowani jej produktami młodzi konsumenci gwarantują, że czeka ją pozytywna przyszłość.

Jakie są najważniejsze różnice między krótko- i długoterminowym inwestowaniem?

Najważniejszą różnicą jest dominująca w każdym z typów klasa aktywów. Inwestowanie intraday opiera się głównie na kontraktach terminowych i innych instrumentach pochodnych, natomiast inwestycje długoterminowe polegają najczęściej na budowaniu portfela akcji w perspektywie kilku miesięcy, a nawet lat. „Szybkie” rynki wykorzystujące mechanizm dźwigni finansowej wymagają innych kompetencji niż rynki akcji.

ikona lupy />
Materiały prasowe / Mieczysław Mieloch

Która metoda inwestowania jest skuteczniejsza ˗ analiza techniczna czy fundamentalna? A może połączenie obu? Czy były na ten temat prowadzone jakieś badania?

Nie istnieją badania, które jednoznacznie dawałyby odpowiedź na to pytanie. Te, które są prowadzone, uwzględniają np. tylko pewien element analizy technicznej, co jest moim zdaniem z góry skazane na porażkę i nic nie wnosi do oceny efektywności inwestycyjnej. W doborze metod istnieje tzw. złoty środek – jeśli ktoś będzie patrzył tylko na fundamenty danej spółki, natomiast zignoruje informacje o tym, że znajduje się ona w trendzie spadkowym, to źle się to dla niego skończy. Połączenie wspomnianych dwóch technik jest bardzo ważne. Generalnie na rynkach akcji ważniejsze są fundamenty aktywów, natomiast na „szybkich” zyskuje na znaczeniu analiza techniczna. Powód? Na rynku akcji niemożliwe jest pojawienie się w perspektywie kilku minut nowych aktywów (przykładowo, liczba akcji KGHM-u w danym momencie jest stała), bowiem każda nowa emisja wymaga przeprowadzenia określonych procedur. W przypadku kontraktów terminowych dana giełda jest w każdym momencie w stanie stworzyć nowe aktywa, co gwarantuje rynkowi płynność.

Jaki odsetek grających na Forexie i traderów intraday osiąga w długiej perspektywie zysk?

Musimy pamiętać, że jest to sprawa bardzo indywidualna i zależna od wielu czynników. Z moich obserwacji wynika, że prawie 90 proc. traci w długim terminie, choć KNF podaje, że ok. 80 proc. Patrząc globalnie na rynek Forex, na minusie jest bardzo duży odsetek niedoświadczonych graczy. Właśnie dlatego, rozpoczynając przygodę z inwestowaniem, tak ważne jest, aby dobrze się do tego przygotować i zamiast liczyć na szczęście początkującego, zbudować choćby prostą strategię zwiększającą nasze szanse na sukces.

Jaki zwrot z inwestycji osiągają najlepsi indywidualni traderzy czy forexowicze?

Jest to silnie związane z poziomem akceptowanego ryzyka, ponieważ im bardziej korzysta się z dźwigni, tym większe prawdopodobieństwo poniesienia dużych strat lub wygenerowania pokaźnych zysków. Początkujący potrafią notować straty rzędu 30 czy 50 proc. całego kapitału na jednej transakcji. Profesjonalne podejście do tradingu opiera się na ograniczaniu strat, czyli przede wszystkim określeniu maksymalnego odsetka kapitału przeznaczonego na grę, jaki możemy stracić na jednej transakcji (to 0,5-2 proc. w zależności od doświadczenia tradera). Przy takim podejściu można wygenerować 5-6 proc., natomiast stracić maksymalnie 2 proc. Nawet w obliczu niepowodzenia inwestor nadal zachowuje dużą część kapitału. Jeśli jest w stanie oszacować poziom dochodowości swojej strategii to wie, ile transakcji musi wykonać, żeby odrobić stratę. W oparciu o takie zasady zarządzania kapitałem trader jest w stanie wygenerować bez wielkiego problemu w skali roku dwucyfrowy wynik rzędu 50-80 proc. Jeśli ktoś traktuje trading jak biznes, posiada dobrą, sprawdzoną strategię i jest konsekwentny, to będzie na nim zarabiał. Zbyt agresywne stosowanie mechanizmu dźwigni finansowej nie sprawdza się w długiej perspektywie ani w prowadzeniu firmy, ani w inwestowaniu.

Co jest kluczem do sukcesu najlepszych traderów? Poziom inteligencji, liczba godzin spędzonych na praktyce czy może praca nad poprawą swoich technicznych umiejętności?

Poziom inteligencji jest na pewno bardzo ważny, czasem żartobliwie mówimy w trading roomie o „możliwościach własnego procesora”, ponieważ osiągnięcie sukcesu w handlu jednosesyjnym wymaga wchłonięcia i zrozumienia dużej ilości wiedzy. Pierwszy etap nauki inwestowania to nabywanie wiedzy, ale nie jest ona tożsama z uzyskaniem praktycznych umiejętności, które zawierają aspekty psychologiczne. Pracę tradera porównałbym do zajęcia snajpera – zaczyna on od nauki techniki strzelania, panowania nad oddechem, kontroli tętna i innych podstawowych umiejętności. W pewnym momencie osiąga poziom potrzebny do pracy w terenie. To samo odnosi się do tradingu – rozpoczęcie praktyki wymaga uprzedniego nabycia kompletnych teoretycznych umiejętności. Jednak trudno w obu przypadkach odpowiedzieć na pytanie, czy umiejętności przełożą się na skuteczność działania w stresowych warunkach. Kompetencje tradera składają się więc z dwóch zasadniczych części: teoretycznej wiedzy oraz umiejętności psychologicznego skalibrowania siebie i pracy pod presją z własnymi emocjami.

Jak w ogóle zabrać się do tradingu czy inwestowania długoterminowego, od czego zacząć?

Najlepiej uczyć się od osób, które przeszły już inwestycyjną drogę. Można to zrobić na przykład korzystając z organizowanych w Polsce na bardzo profesjonalnym poziomie konferencji, chociażby corocznej „Masterclass” organizowanej przez biuro maklerskie XTB, na której można poznać strategie osób działających na rynkach kapitałowych. Rekomenduję również zapisanie się do Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, które od ponad 20 lat wspiera indywidualnych inwestorów.

Które strategie inwestycyjne są najskuteczniejsze?

Na podstawie swojego doświadczenia mogę polecić szukanie takich strategii, które pokazują, która z sił ˗ popyt czy podaż ˗ dominuje w danym momencie na rynku. W tym celu kluczowe jest wykorzystywanie analizy wolumenu. Przebywając na parkiecie NYSE przyglądałem się, co wyświetlają na swoich monitorach pracujący tam traderzy; wszyscy oni obserwowali zmiany wolumenu (czyli liczby akcji/kontraktów obróconych na danym walorze) i to na nim głównie koncentrowali się przy podejmowaniu decyzji. Jeżeli zawodowcy opierają swoje decyzje na analizie wolumenu, to uważam, że również początkujący traderzy powinni się na nim skoncentrować. Dlaczego? Podam przykład. Jeżeli obserwujemy wzrost cen jakiegoś aktywa, ale jego wolumen zaczyna gwałtownie maleć, to znak, że popyt na walor maleje. Zaobserwowanie tego umożliwia nam szybką reakcję i wyjście z rynku w odpowiednim momencie.

Na czym polega analiza techniczna?

Analiza techniczna jest dla mnie osobiście formą zapisu liczbowego i porównałbym ją do zapisu nutowego. Muzyk, który potrafi czytać nuty, jest w stanie dostrzec, jaka melodia kryje się za zapisem. Pytanie brzmi: czy muzyk będzie w stanie bezbłędnie zagrać utwór? To wynika już z jego umiejętności gry. Tak samo jest z analitykami giełdowymi. Wszyscy analitycy są w stanie powiedzieć, co się wydarzyło na rynku w przeszłości, ale prawdziwą sztuką jest odczytanie na podstawie wykresu nadchodzących zmian.

Czy duża część traderów bazuje wyłącznie na analizie technicznej, abstrahując od fundamentalnych sygnałów?

Osobiście nie znam specjalistów osiągających dobre wyniki, którzy bazowaliby wyłącznie na analizie technicznej. Trader potrzebuje także informacji na temat terminów pojawienia się na rynku ważnych danych makroekonomicznych oraz ich wymowy, ogólnego nastroju na rynku czy ważnych wydarzeń, więc czynniki fundamentalne muszą być brane pod uwagę, by nie dać się zaskoczyć rynkowym zmianom. Przepływ informacji dokonuje się w dzisiejszym świecie na niespotykaną skalę, więc jeśli wydarzy się coś istotnego z rynkowego punktu widzenia, to warto natychmiast o tym wiedzieć, by rozumieć reakcje giełd.

Jakie narzędzia wykorzystuje się do analizy technicznej? Jaki jest koszt ich zakupu, subskrypcji?

Konieczny jest dostęp do platformy transakcyjnej z wbudowanymi w nią danymi źródłowymi, na przykład notowaniami czy wolumenem. W platformy takie wkomponowane są wszystkie podstawowe narzędzia do analizy technicznej. Większość brokerów bezpłatnie udostępnia te narzędzia klientom korzystającym z ich usług. Duża część platform udostępnia też użytkownikom serwisy informacyjne z dostępem do najważniejszych danych makro oraz fundamentów dotyczących danych walorów. Możliwe jest też skalibrowanie platformy do własnych potrzeb.

Jak dużo czasu potrzeba do opanowania platformy i oprogramowania? Ile czasu przeciętnie trzeba poświęcić, by stać się wygrywającym graczem?

Obsługi platformy, czyli na przykład modyfikowania wykresów, zawierania transakcji, stawiania stop-lossów itd. można się dosyć szybko nauczyć i nie jest to skomplikowane ˗ proces ten jest porównywalny do technicznej obsługi komputera. Znacznie dłużej trwa udoskonalanie procesów decyzyjnych i tworzenie scenariuszy gry, czyli sposobu zawierania transakcji, ich prowadzenia czy uzasadniania podejmowanych decyzji. Przygotowałem dla domu maklerskiego XTB trwający 15 godzin kurs, który przeprowadzi inwestora od poziomu początkującego do zaawansowanego, pokazując w jaki sposób budować przewagę na rynku, w jaki sposób analizować wykresy oraz jak tworzyć procesy decyzyjne. Pokazuję w nim także jeden ze scenariuszy odnoszących się do otwierania pozycji inwestycyjnych.