W środę rząd przyjął projekty ustaw związanych z Polskim Ładem, w tym pakiet podatkowy, który przewiduje m.in. wzrost kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł i wzrost progu podatkowego z 85 tys. zł do 120 tys. zł. Po konsultacjach publicznych do reformy podatkowej wniesiono kilka zmian dotyczących składki zdrowotnej dla przedsiębiorców i wprowadzono nowy podatek od wielkich koncernów.

Wysokość składki zdrowotnej dla osób rozliczających się według skali podatkowej nie ulegnie zmianie - będzie to 9 proc. od dochodu, bez możliwości odliczenia jej części od podatku. Zmieni się natomiast wysokość składki dla firm rozliczających się w sposób uproszczony, czyli tych, które wybiorą podatek liniowy 19 proc., ryczałt lub kartę podatkową.

Rozliczający się podatkiem liniowym - tzw. liniowcy - zapłacą 4,9 proc. W przypadku osób rozliczających się podatkiem zryczałtowanym zostaną ustawione progi – dla firm o rocznych przychodach do 60 tys. zł będzie to 9 proc. od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia; dla spółek o przychodach między 60 tys. zł a 300 tys. zł – od 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia, zaś dla przedsiębiorstw o przychodach ponad 300 tys. zł – od 180 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Przy rozliczających się kartą podatkową składka zdrowotna będzie liczona nie od średniego wynagrodzenia, ale od minimalnego wynagrodzenia.

Reklama

Jak skomentował kierownik zespołu makroekonomii PIE Jakub Sawulski, niższa składka zdrowotna (4,9 proc.) dla działalności gospodarczych rozliczających się podatkiem liniowym to rozwiązanie, na którym zyskają firmy osiągające stosunkowo wysokie dochody – powyżej 12 tys. zł brutto miesięcznie.

"Tylko przy takich dochodach opłaca się być +liniowcem+. Jest to więc ukłon w stronę wysokodochodowych działalności gospodarczych, które na zmianach w Polskim Ładzie miały stracić najwięcej. Przy składce w wysokości 4,9 proc. ich strata na reformie będzie niemal dwukrotnie mniejsza niż przy składce 9 proc." - zauważył ekspert. Podał przykład firmy z miesięcznym dochodem równym 15 tys. zł brutto, dla której strata na reformie wyniesie około 600 zł zamiast 1100 zł miesięcznie.

Zdaniem Sawulskiego po ogłoszonych w środę zmianach skutkiem reformy podatkowej nadal będzie nieco większa progresywność polskiego systemu podatkowego, ale ta progresja będzie mniejsza niż przy pierwotnej propozycji, w której osoby o wysokich dochodach miały zapłacić jeszcze więcej.

"Niższe będą także wpływy do NFZ. Na całej reformie zyskają natomiast przede wszystkim wszyscy podatnicy osiągający miesięczne dochody niższe niż średnia płaca – a to prawie 70 proc. podatników w Polsce" - stwierdził analityk.

Sawulski odniósł się też do nowego podatku od wielkich koncernów w wysokości 0,4 proc. osiąganych przychodów plus 10 proc. nadmiarowych płatności biernych. Podkreślił, że minimalny CIT od przychodów dla największych firm ma zmusić do płacenia podatków w kraju przede wszystkim te podmioty, które notorycznie wykorzystują optymalizacje podatkowe do wykazywania strat z działalności lub bardzo niskich dochodów.

"W tym przypadku kluczowe są szczegóły – czy podatek obejmie pełne przychody, czy jednak będzie możliwość odliczenia chociaż części kosztów, np. inwestycyjnych lub wynagrodzeń" - wskazał ekspert.

"Podobne rozwiązania – obliczanie alternatywnej wysokości podatku w oparciu o podstawę opodatkowania z pominięciem określonych kosztów – funkcjonują np. w Stanach Zjednoczonych. Rozwiązania na rzecz ograniczenia możliwości optymalizacji podatkowych przez największe korporacje są spójne z działaniami na poziomie międzynarodowym, gdzie dyskutuje się między innymi możliwość wprowadzenia minimalnego globalnego CIT" - zaznaczył Sawulski.