Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.

Inflacja w Polsce w marcu mogła spaść poniżej celu inflacyjnego

Inflacja w Polsce wróciła do poziomu poniżej celu inflacyjnego – możemy to zobaczyć już w najbliższy piątek, kiedy to Główny Urząd Statystyczny opublikuje wstępne dane za marzec.

Reklama

Cel inflacyjny w Polsce to 2,5 proc., w lutym wskaźnik inflacji wynosił 2,8 proc. a teraz ma spaść w okolice 2,3 proc. Tak prognozuje większość ekonomistów i taki scenariusz za prawdopodobny uznaje też Ludwik Kotecki z Rady Polityki Pieniężnej. Powiedział on, że inflacja w marcu wyniesie „2,5 proc. albo mniej”. Jednak jego zdaniem wcale nie oznacza to, że problem wzrostu cen został rozwiązany, ponieważ inflacja spadła głównie dzięki spadkowi cen energii na świecie, a ceny towarów i usług w kraju wliczane do tak zwanej inflacji bazowej, wciąż rosną zbyt szybko.

Inflacja bazowa według NBP po lutym była poziomie 5,4 proc.

Główny wskaźnik inflacji, jeśli w marcu będzie na poziomie 2,4 proc. lub 2,5 proc., będzie najniżej od lutego 2021 roku, czyli od ponad trzech lat. Jeśli natomiast zejdzie niżej, do 2,3 proc. lub 2,2 proc., wtedy będzie najniżej od kwietnia 2019 roku, czyli od blisko pięciu lat.

Gdyby poziom cen konsumpcyjnych w marcu rósł w tym samym tempie, co w lutym, czyli o 0,3 proc., wtedy roczna inflacja za marzec powinna spaść nawet do 2,1 proc.

Kakao jest droższe niż miedź

Kakao jest droższe niż miedź – ta sensacyjnie brzmiąca informacja obiegła w poniedziałek cały świat, trafiając nawet do serwisów nie zajmujących się na co dzień gospodarką. Faktycznie, tona miedzi na rynku towarowym w Londynie kosztuje ostatnio około 8800 dolarów, zaś tona kakao, która jeszcze na koniec ubiegłego roku była po 4200 dolarów, teraz sięgnęła już ceny 9600 dolarów.

Tak szybkie wzrosty notowań oczywiście grożą podwyżką cen czekolad w sklepach, chociaż taki proces może zachodzić z pewnym opóźnieniem. W końcowej cenie detalicznej udział surowca jest bowiem raczej niewielki. Dość wspomnieć, że nawet po ostatnich wzrostach cen na giełdach towarowych 100 gram kakao kosztuje nadal tylko 3,84 złote, a więc zdecydowanie mniej niż 100 gram czekolady w sklepie.

Niestety, istnieje możliwość, że kakao będzie dalej drożeć, ponieważ problem jest fundamentalny: podaż kakao kolejny już sezon jest mniejsza od popytu. To efekt gorszych zbiorów w Ghanie i Wybrzeżu Kości Słoniowej, czyli w krajach, z których pochodzi większość kakao na świecie. Gorsze zbiory to efekt zmian klimatu, które powodują też choroby roślin, a ostatnio także efekt braku finansowania dla produkcji kakao. Na przykład Ghana zwykle finansuje cały proces produkcji kredytami zagranicznymi, które dostaje pod zastaw zbiorów kakao. Ostatnio są jednak one na tyle małe, że brakuje do zastawu, w efekcie Ghana może nie dostać ostatniej transzy finansowania niezbędnego do tego, aby zapłacić rolnikom za ich zbiory. To z kolei może dodatkowo ograniczyć i tak mniejszą niż zwykle podaż i w efekcie jeszcze bardziej napędzić wzrost cen.

Trudno też liczyć na spadek popytu przy wyższych cenach, ponieważ firmy przetwarzające ziarna kakaowca w masę czekoladową skupują surowiec za wszelką cenę, gdyż są związane wieloletnimi kontraktami z producentami czekolady i jeśli nie dostarczą towaru, będą płacić wysokie kary. Bardziej im się więc opłaca przepłacić za surowiec i wywiązać się z kontraktu. Na razie nie widać też wyraźnego spadku popytu ze strony konsumentów na coraz droższe wyroby czekoladowe. Akcje największych producentów, takich jak chociażby Mondelez, są raptem o jakieś 10 proc. poniżej swoich rekordów wszech czasów sprzed kilku miesięcy. U nas akcje notowanej na giełdzie spółki Wawel spadły od początku tego roku o 12 proc.

Niemieckie instytuty dalej obniżają prognozy wzrostu PKB

U naszych zachodnich sąsiadów ciągle nie widać ożywienia gospodarczego, coraz więcej jest prognoz mówiących o tym, że ich PKB w pierwszym kwartale tego roku znowu spadł, co oznacza, że Niemcy wróciły do recesji. W efekcie korygowane są też prognozy dotyczące całego roku.

Ciesząca się dużą renomą grupa czołowych instytutów ekonomicznych w Niemczech obniżyła właśnie swoją prognozę wzrostu PKB w tym roku do zaledwie 0,1 proc. – donosi Handelsblatt. Oficjalnie cały raport na ten temat ma zostać przedstawiony w środę. Obniżka jest spora, przed nią instytuty prognozowały wzrost gospodarki o 1,3 proc. Nadal zresztą twierdzą, że PKB Niemiec w 2025 roku urośnie o 1,4 proc.

Inflacja w Niemczech ma spaść w tym roku do 2,3 proc. i do 1,8 proc. w przyszłym roku, ponieważ pogrążona w stagnacji gospodarka raczej nie będzie generować żadnej presji inflacyjnej. Swoją drogą, takie prognozy w największej gospodarce strefy euro zwiększają szanse na to, że Europejski Bank Centralny zacznie wkrótce obniżać stopy procentowe. Inwestorzy na rynkach finansowych obstawiają, że stanie to się w czerwcu.

Adam Glapiński chce rozmawiać z Donaldem Tuskiem

Historia związana z prezesem NBP Adamem Glapińskim i Trybunałem Stanu rozwija się w dość zaskakujący i intrygujący sposób. W poniedziałek ukazał się wywiad z prezesem w Financial Timesie, w który proponuje on między innymi spotkanie i rozmowę z premierem Donaldem Tuskiem, któremu jeszcze kilka miesięcy temu, w czasie trwania kampanii wyborczej, poświęcał zaskakująco dużo swojej krytycznej uwagi i czasu na swoich konferencjach prasowych. Trudno było wtedy znaleźć powiązanie pomiędzy tymi komentarzami a polityką pieniężną. Dzisiaj panowie też mieliby rozmawiać chyba nie o stopach procentowych.

"Wyślę list do pana Tuska, aby powiedzieć, że jest tak wiele nieporozumień i tak wiele złych słów, które padły z obu stron, że myślę, że nadszedł czas, aby się spotkać i porozmawiać" – zapowiedział prezes NBP.

W odniesieniu do niedawnych słów szefa sejmowej komisji finansów publicznych Janusza Cichonia o tym, że najlepszą opcją dziś byłaby dobrowolna dymisja szefa banku centralnego, Glapiński powiedział, że nie jest na to gotowy, ponieważ taki ruch wyglądałby teraz jak przyznanie się do winy. Dodał, że jest za to gotów bronić się przed Trybunałem Stanu, a niektóre z zarzutów wobec niego, które zostały parę dni temu upublicznione, nazwał idiotycznymi.

Co ciekawe, w tym samym wywiadzie Adam Glapiński powiedział też, że jego zdaniem Polska może być gotowa do przystąpienia do strefy euro już za około 10 lat. Zdaniem szefa NBP wtedy nasz PKB na mieszkańca może dogonić bogatsze kraje UE. Do tej pory prezes Glapiński w swoich wypowiedziach na ten temat raczej sugerował, że może to być jednak nieco bardziej odległa przyszłość.

Bitcoin wrócił powyżej 70 tys. dolarów

Bitcoin znów kosztuje ponad 70 tysięcy dolarów. Kurs najpopularniejszej na świecie kryptowaluty pierwszy raz przekroczył tę barierę 11 marca, a 14 marca sięgnął obowiązującego wciąż rekordu na poziomie 73740 dolarów. Potem jednak nastąpiła dość gwałtowna, typowa dla rynku kryptowalut korekta, która sprowadziła kurs ponownie do poziomu 60 tys. dolarów. Teraz jednak wygląda na to, że trwała ona bardzo krótko, a bitcoin znów zbliża się do poziomów rekordowych.

ikona lupy />
Cena bitcoina / Inne

Po dwóch latach względnego spokoju i trendu raczej spadkowego bitcoin zaczął ponownie szybciej drożeć pod koniec ubiegłego roku na fali oczekiwań pojawienia się na amerykańskim rynku pierwszych funduszy ETF inwestujących wyłącznie na fizycznym rynku bitcoina. Inwestorzy sądzili wtedy, że pojawienie się takich funduszy zapewni dopływ na ten rynek nowego kapitału ze strony ludzi, którzy dotąd bali się kupować bitcoiny za pośrednictwem prywatnych giełd, nieobjętych żadnym państwowym nadzorem.

Dokładnie tak też się stało, ETFy zostały dopuszczone do obrotu przez amerykański nadzór w styczniu, w chwilę potem pojawiły się na giełdzie nowojorskiej, co oznaczało zupełnie nową możliwość inwestowania w krytpowaluty dla szerokiej publiczności. W efekcie miliardy dolarów płynące w stronę tych funduszy zapewniają bitcoinowi nową falę wzrostów.