Zadania tego podjęli się ekonomiści Gabriel Ahlfeldt (London School of Economics) i Jason M. Barr (Rutgers University). Wyszli z założenia, że o ile mamy dość obfitą literaturę opisującą blaski i cienie (więcej jest tych drugich) rozlewania się miast w kierunku horyzontalnym, to zadziwiająco mało pisze się o rośnięciu ludzkiej cywilizacji w górę. Biblijną przestrogę na temat wieży Babel zna oczywiście każde dziecko. Ale co dalej?
Dalej są fakty. Zaczęło się od fundamentalnych postępów w dziedzinie technologii, które pod koniec XIX wieku pozwoliły budować wyżej (stalowe szkielety, na których opierają się konstrukcje), a potem w miarę wygodnie w tych wieżowcach funkcjonować (windy elektryczne). W efekcie historia ostatnich 100 lat z okładem to jeden wielki wyścig „kto wyżej”. W 1899 r. do użytku zostaje oddany Park Row Building na nowojorskim Manhattanie, który mierzy 119 m. W 1913 r. najwyższy budynek świata ma już 210 m i jest nim Metropolitan Life Insurance Company Tower – też oczywiście w Nowym Jorku. Niecałe dwie dekady później przebija go Empire State Building. I to nie jakoś nieznacznie, lecz dwa razy.

Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP

Reklama