Pierwsze skojarzenie, gdy słyszycie o „rządach prawa”? Spór PiS kontra Bruksela?
Moje to wybuch w bejruckim porcie 4 sierpnia tego roku. Z mocą 7 proc. bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę eksplodował skład saletry amonowej, zabijając 204 osoby, raniąc ponad 7,5 tys. i pozbawiając dachu nad głową kolejne 300 tys. Trudno zapomnieć obrazy, które obiegły wtedy social media: gruzy, ciała, pył. Jedna z teorii mówi, że przyczyną bezpośrednią wybuchu było zaprószenie ognia przy spawaniu drzwi w magazynie. Ale przyczyną pierwotną, tą najważniejszą, były właśnie rządy prawa, a dokładniej ich brak. W latach 2014–2017 służby celne sześciokrotnie alarmowały odpowiedzialnych za nadzór portu urzędników, że składowany tam ładunek saletry stanowi poważne niebezpieczeństwo. Za każdym razem były ignorowane. Liban od lat przeżerają korupcja i bezprawie, które przekładają się na słabe instytucje i złe zarządzanie. Cóż mogły obchodzić bezkarnych urzędników wątpliwości szeregowego celnika?
Jak widać, pojęcie braku rządów prawa może brzmieć abstrakcyjnie, ma jednak konkretne i bolesne konsekwencje. To przez takie właśnie okulary trzeba patrzeć na spór, który nasz rząd toczy z Brukselą o uzależnienie wypłaty unijnych pieniędzy na odbudowę gospodarki po pandemii od przestrzegania praworządności. Może się wydawać, że z punktu widzenia interesu Polski (Uwaga! Nie jest on tożsamy z interesem PiS!) gra toczy się wyłącznie o dostęp do eurofunduszy, ale to nieprawda. Stawką jest dostęp do kręgu cywilizacyjnego, w którym to jednostka jest podmiotem, a państwo jej służy – a nie odwrotnie. Kręgu gwarantującego rozwój.

Xi Jinping i kamieni kupa

Reklama
Właśnie w odkryciu, że jednostka ma „wewnętrzną wartość”, że w relacjach z władzą jest podmiotem, a nie przedmiotem, że rząd nie może nią pomiatać, dopatruje się źródła potęgi zachodniej cywilizacji kanadyjski myśliciel Jordan Peterson. – Jakże długo nam zajęło dojście do tego wniosku, że każdy, nawet ty, bezużyteczny i bezsilny, ze wszystkimi swoimi wadami jesteś czegoś wart! Nie powinniśmy porzucać tego podejścia dla jakiegoś głupawego kolektywizmu – przekonywał z charakterystyczną sobie swadą na jednym z wykładów. Peterson nie jest w tych przekonaniach oryginalny. Cała armia myślicieli przed nim wskazywała, że zachodni indywidualizm – mimo wszystkich swych ułomności – ma tę zaletę, że sprzyja długofalowemu rozwojowi. Nie jest więc prawdą to, co pisał bolszewizujący poeta Władimir Majakowski w wierszu o Leninie: „Jednostka! Co komu po niej?! Jednostki głosik cieńszy od pisku”. Nie, jednostka to potęga. Dzięki niej – a nie dzięki partii czy narodowi – mamy toaletę w każdym domu, potężne komputery w malutkich telefonach, bezpieczne auta i mieliśmy – do pandemii – tanie latanie. Dzięki jednostce, często oczywiście współdziałającej z innymi, mamy cokolwiek wartościowego.
A rządy prawa? To nieodłącznie związane z jednostką osiągnięcie cywilizacyjne, parasol chroniący ją przed zakusami władzy.

Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP