Wyłączając problemy związane z pandemią, trzeba przyznać, że w Polsce nie jest źle. Możliwe wręcz, że rację ma dr Marcin Piątkowski z Banku Światowego, gdy twierdzi, że nasz kraj przeżywa właśnie swój złoty wiek. Rzut oka na statystyki PKB per capita z ostatnich lat daje nawet nadzieję, że przed 2030 r. pod względem standardu życia wyprzedzimy Japonię. Ale, ale, ale.
Może być zupełnie inaczej. Postęp materialny nie został przecież dany raz na zawsze, nie jest dziejową koniecznością. Jedynym prawem historii jest to, że prawa historii nie istnieją. Krainy, które płyną dzisiaj mlekiem i miodem, nie są wcale „skazane na sukces”. Jutro, zrujnowane i biedne, mogą spływać krwią.
Taki los spotkał w XX w. niejedno państwo, a może – choć trudno w to uwierzyć – dotknąć także Polskę. Zbyt wiele rzeczy bierzemy za pewnik, również rozwój gospodarczy. Niesłusznie. Choć świat bogaci się od porzucenia feudalizmu, to, dlaczego tak się dzieje, pozostaje nie do końca wyjaśnioną zagadką. Może to czysty przypadek, statystyczna osobliwość? Cóż, „badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów” – cytując tytuł opus magnum Adama Smitha – wciąż trwają. Ale trwają też badania nad przyczynami biedy narodów: tych, które były zamożne, a zubożały. Spójrzmy na nie jak na opowieści ku przestrodze. Jeśli uczyć się na błędach, to na cudzych.

„Miałeś chamie złoty róg...”

Reklama
Na przykład na błędach Wenezueli. Socjolog Luis Pedro España z Universidad Católica Andrés Bello w Caracas, jeden z autorów „Narodowego badania warunków życia w latach 2019–2020”, podaje, że aż 65 proc. wenezuelskich rodzin doświadcza dzisiaj „wielowymiarowego ubóstwa”. Nic jednak nie da się z tym zrobić, bo – jak tłumaczy badacz – „nie ma już bogactwa, które można by rozdać. Bieda w Wenezueli ma swoje źródło nie w nierównościach, lecz w gwałtownym spadku produktu narodowego”. Przyczyną tej sytuacji nie jest tylko załamanie się rynku ropy, głównego towaru eksportowego kraju. Choć tak właśnie mogłoby się zdawać – w końcu to ropa była kiedyś źródłem bogactwa Wenezueli. I to jakiego bogactwa! Cofnijmy się do lat 60. XX w. Kraj był wówczas jednym z największych producentów ropy na świecie, a jego PKB per capita wynosiło 0,837 amerykańskiego. Dla porównania ten sam wskaźnik dla Kanady wynosił wtedy 0,797, a dla Szwajcarii – 0,825. Ponadto już od lat 20. prężnie rozwijały się sektory przemysłowy, budowlany czy usługowy.

Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP