W szczególności komisja noblowska doceniła artykuł Davida Carda (napisany wespół z Alanem Kruegerem) Minimum Wages and Employment: A Case Study of the Fast-Food Industry in New Jersey and Pennsylvania podważający standardową teorię cen. Według bowiem tradycyjnego podejścia wzrost płacy minimalnej oznacza wzrost ceny czynnika pracy, głównie pracowników nisko wykwalifikowanych oraz w konsekwencji mniejszą wielkość popytu na nią, czyli wzrost bezrobocia. Tymczasem Card i Krueger pokazują, że wzrost płacy minimalnej w New Jersey spowodował nie spadek, ale wzrost zatrudnienia.

Bliższa analiza literatury pokazuje jednak, że badania Carda i Kruegera niekonieczne oznaczają śmiertelny cios dla ortodoksyjnej ekonomii. Wielu badaczy wysunęło poważne obiekcje wobec słynnego artykułu tegorocznego noblisty, a ich własne badania całkowicie potwierdzają przewidywania płynące z teorii, czyli że wzrost płacy minimalnej prowadzi do spadku zatrudnienia wśród nisko wykwalifikowanych pracowników.

Do czołowych krytyków Carda należy zaliczyć Neumarka i Waschera. W ich artykule z 1995 r. The Effect of New Jersey’s Minimum Wage Increase on Fast-Food Employment: A Re-Evaluation Using Payroll Records kwestionują oni metodologię użytą przez Carda i Kruegera. Ci dwaj badacze posłużyli się bowiem ankietą telefoniczną, aby uzyskać dane o zatrudnieniu. Wiarygodność tak uzyskanych danych pozostawia jednak sporo do życzenia, zwłaszcza że pytania były nieprecyzyjne i nie rozmawiano w obu okresach z tymi samymi przedstawicielami ankietowanych firm. Przykładowo odchylenie standardowe zmian w zatrudnieniu jest zaskakująco wysokie i około trzy razy większe niż u Neumarka i Waschera, którzy bazowali na oficjalnych danych o zatrudnieniu (payroll data). Finis Welch zwraca uwagę, że w jednej firmie zanotowano wzrost zatrudnienia o 34 pracowników, zaś w innej spadek o 41,5 pracownika (pół oznacza oczywiście pół etatu), co jest niewiarygodnie dużą zmianą jak na kilka miesięcy między obiema ankietami. Z kolei współczynnik korelacji pomiędzy zatrudnieniem raportowanym w obu ankietach wynosi według Welcha zaledwie 0,552, również zaskakująco mało jak na badanie z tego samego roku, co też sugeruje niską jakość danych.

Innymi słowy, jak widać w opracowaniu Federal Reserve Bank of San Francisco, dane ankietowe zebrane przez Carda i Kruegera mają pewne anomalne cechy, które silnie sugerują błąd pomiaru. Użycie innych danych przez Neumarka i Waschera doprowadziło do uzyskania odmiennych wniosków, czyli do wykazania negatywnego wpływu wzrostu płacy minimalnej na zatrudnienie, zgodnie ze standardową teorią ekonomii.

Reklama

Pod wpływem krytyki Card i Krueger zrewidowali swój tekst, używając danych lepszej jakości i nieco złagodzili swoje stanowisko. Pierwotnie badacze twierdzili, że zatrudnienie w New Jersey relatywnie wzrosło, by w 2000 r. napisać już, że „podwyżka płacy minimalnej w New Jersey prawdopodobnie nie miała wpływu na całkowite zatrudnienie w branży fast foodów”.

Wobec badania Carda i Kruegera wysuwano jednak także inne zarzuty niż kiepska jakość danych.

Długa lista zarzutów

Po pierwsze, krytykowano skupienie się wyłącznie na jednym, wąskim sektorze restauracji serwujących fast food. Wpływ wzrostu płacy minimalnej na zatrudnienie w jednym sektorze niekoniecznie musi być taki sam w innych sektorach czy całej gospodarce. Card i Krueger milczą na temat zatrudnienia w innych branżach, np. w małych sklepach detalicznych czy lokalnych knajpkach. Ortodoksyjna teoria ekonomii nie mówi nic o tym, jak wzrost ceny (płacy minimalnej) wpłynie na jakąkolwiek pojedynczą firmę czy branżę, chodzi o kierunek zmian na rynku. Nie można zatem twierdzić, że badanie Carda i Kruegera zaprzecza standardowemu modelowi rynku pracy. Finis Welch uważa w tym kontekście, że dużo tutaj zależy od relatywnej intensywności użycia określonych czynników produkcji. Jeśli bowiem lokalne sklepy czy chińskie albo meksykańskie knajpki (w odróżnieniu od franczyzowych restauracji fast-food) zatrudniają relatywnie więcej niskopłatnych pracowników, to wzrost płacy minimalnej może spowodować przesunięcie popytu i zatrudnienia w stronę fast-foodów.

Ortodoksyjna teoria ekonomii nie mówi nic o tym, jak wzrost płacy minimalnej wpłynie na jakąkolwiek pojedynczą firmę czy branżę, nie można zatem twierdzić, że badanie Carda i Kruegera zaprzecza standardowemu modelowi rynku pracy.

Po drugie, Card i Krueger skupili się na krótkim okresie, gdyż badali wpływ wzrostu płacy minimalnej na zatrudnienie po siedmiu i pół miesiącach. Tymczasem negatywne efekty mogą być bardziej rozłożone w czasie. Ostatecznie dostosowania w kapitale, czynniku komplementarnym do pracy, zachodzą relatywnie wolno. W artykule z 2015 r. Effects of the Minimum Wage on Employment Dynamics Meer i West sugerują, że choć wpływ wzrostu płacy minimalnej nie musi być od razu widoczny w poziomie zatrudnienia, to jednak negatywnie wpływa na wzrost zatrudnienia. Ma to wynikać głównie z ograniczenia tworzenia miejsc pracy przez rozwijające się podmioty, raczej niż z likwidacji miejsc pracy przez istniejące podmioty (co, oczywiście, trudniej uchwycić w badaniu zatrudnienia w tych samych restauracjach przed i po zmianie w poziomie płacy minimalnej).

Do podobnych wniosków doszedł Aaronson ze współpracownikami: dostosowania zachodzą stopniowo głównie poprzez wychodzenie z rynku firm pracochłonnych oraz wchodzenie na niego firm kapitałochłonnych. Również Baker ze współpracownikami wykazali negatywny związek między płacą minimalną a zatrudnieniem nastolatków, ale właśnie dopiero w perspektywie kilkuletniej.

Po trzecie, podważano czas przeprowadzenia badania. Jak zwraca uwagę Daniel Hamermesh w recenzji książki Myth and Measurement Carda i Kruegera (która to zawiera słynny artykuł obu autorów) – pierwszą rundę pytań Card i Krueger zadawali bowiem restauracjom w lutym i marcu 1992 r. Choć nowa płaca minimalna w New Jersey wchodziła w życie w kwietniu 1992 r., to została ona uchwalona w lutym 1990 r., a więc na długo przed badaniem. Oznacza to, że restauracje mogły dostosować zatrudnienie wcześniej, jeszcze przed wypełnieniem pierwszej ankiety dla Carda i Kruegera, co oczywiście osłabiłoby wpływ legislacji na zatrudnienie, widoczny w zebranych danych.

Na możliwość wcześniejszych dostosowań zwracał również uwagę Gary Becker, też noblista z ekonomii, który zauważył, że podwyżki federalnej płacy minimalnej w 1990 r. i później w 1991 r. spowodowały większy spadek zatrudnienia nastolatków w New Jersey niż w Pensylwanii, co może wyjaśniać późniejszą słabszą reakcję na wzrost stanowej płacy minimalnej (pracodawcy z New Jersey zareagowali wcześniej silniej, spodziewając się podwyżki stanowej płacy minimalnej).

Po czwarte, kwestionowano dobór grupy kontrolnej. A naturalny eksperyment jest ostatecznie tak dobry, jak grupa kontrolna w nim wykorzystana. Deere i współpracownicy wskazali, że wskaźniki zatrudnienia w New Jersey zaczęły odbiegać od wartości dla Pensylwanii w 1988 r., co poddaje w wątpliwość założenie, że Pensylwania stanowi rozsądną grupę kontrolną.

Hamermesh czyni w tym temacie ciekawą uwagę natury ogólnej, że bliskość geograficzna New Jersey i Pensylwanii oraz zbliżone warunki ekonomiczne w początkowym okresie nie są powodem, aby zakładać, że panujące w nich warunki ekonomiczne w okresie końcowym byłyby równie podobne. Oznaczałoby to wszak argumentowanie, że dwa wyniki ekonomiczne, które są do siebie podobne w jednym okresie, muszą być podobne także w następnych okresach, co jest oczywistym nonsensem. To zaś implikuje, że wzrost płacy minimalnej w New Jersey mógł nie być jedynym istotnym czynnikiem wpływającym odmiennie na rynki pracy w obu stanach, co oczywiście podważyłoby wagę tego badania.

Co więcej, nie jest pewne, czy rzeczywiście mamy w przypadku płacy minimalnej do czynienia z losowością. Bo przecież stany o najwyższych poziomach płacy minimalnej (oraz wcześniej ich podwyżkach) nie są rozmieszczone losowo po kraju, lecz koncentrują się w Nowej Anglii i na zachodnim wybrzeżu. Istnieje zatem silny komponent regionalny, który może zaburzać wyniki porównań między stanami.

Lista zarzutów nie kończy się jednak na tych aspektach. Zarzucano również Cardowi i Kruegerowi, że nie uwzględnili uczniów, tj. tego, że wzrost płacy minimalnej może zmniejszyć przepływ ze szkół na rynek pracy. Zatrudnienie mierzyli liczbą pracowników, a nie roboczogodzin (w związku z tym pojawiały się też problemy związane z tym, kogo zaliczać do pracowników pełnoetatowych, a kogo do niepełnoetatowych i jak te stanowiska sumować). Zwracano również uwagę na pominięcie kwestii zastępowania pracowników o najniższej produktywności pracownikami o wyższej produktywności, przez co negatywny wpływ na zatrudnienie ogółem może być zmniejszony, choć pozostaje prawdą, że zatrudnienie pracowników o najniższych kwalifikacjach negatywnie reaguje na wzrost płacy minimalnej.

Warto wreszcie na koniec zauważyć za Bryanem Caplanem, że badania Carda nad płacą minimalną zostały również zakwestionowane przez badania… Carda nad imigracją. Chodzi o to, że w pierwszym przypadku zakłada on doskonale nieelastyczną krzywą popytu na pracę (płaca minimalna nie wpływa na zatrudnienie), podczas gdy w drugim przypadku zakłada… doskonale elastyczną krzywą popytu (wzrost liczby imigrantów, tj. podaży pracy, nie wpływa na płace, ale na zatrudnienie). Jednak w rzeczywistości tylko jedna z tych opcji może być prawdziwa i według Caplana jest tak raczej w drugim przypadku, bo płace są główną pozycją kosztową dla firm, zaś nisko wykwalifikowani pracownicy są relatywnie łatwo zastępowalni przez inne czynniki produkcji.

Wnioski

No dobrze, ale dlaczego przedstawiam krytykę badania Carda i Kruegera?

Cóż, nie musiałbym tego robić, gdyby Komitet Noblowski był bardziej obiektywny w swoim uzasadnieniu. I choć przytacza w nim prace Neumarka i Wascha, to jednak czyni to jedynie w przypisach, nie wspominając należycie – moim zdaniem – o poważnych zarzutach wobec badania Carda i Kruegera wysuwanych przez różnych ekonomistów o różnej afiliacji i odmiennych poglądach. W świetle nakreślonych kontrowersji trudno mi się zgodzić z Komitetem Noblowskim, że „Card był w stanie uzyskać nowe i bardziej wiarygodne odpowiedzi”.

Trzeba w tym kontekście jasno powiedzieć: istnieje wiele prac badawczych, które wskazują na utratę miejsc pracy z powodu wyższych płac minimalnych (aktualne przeglądy literatury można znaleźć w artykule Neumarka i Waschera z 2006 r., artykule Neumarka z 2018 r. czy też w artykule Neumarka i Shirleya z 2021 r.). Nie jest więc tak, że badanie Carda i Kruegera przesądza temat i zamyka sprawę. Zatem charakterystyka współczesnej literatury przedmiotu, jakoby wskazywała na brak dowodów na wpływ płacy minimalnej na zatrudnienie, jest po prostu nieadekwatna.

Właściwie to jeśli wierzyć Neumarkowi i jego współpracownikom, istnieje przewaga badań wskazujących na negatywny wpływ płacy minimalnej na zatrudnienie, zwłaszcza dla osób młodych i mniej wykształconych. Podobny wniosek można znaleźć też w raporcie NBP z 2016 r.: „Badania empiryczne dla krajów rozwiniętych potwierdzają negatywny efekt zatrudnieniowy (…) podnoszenie płacy minimalnej zmniejsza popyt na pracę niskokwalifikowaną”. Na uwagę zasługuje przegląd literatury Neumarka i Waschera z 2006 r., który znajduje negatywny efekt wzrostu płacy minimalnej na zatrudnienie w dwóch trzecich ze stu dwóch analiz. Przy czym pośród badań o największej wiarygodności udział prac znajdujących negatywny efekt na zatrudnienie wzrasta do 85 proc. Z kolei według tegorocznego artykułu Neumarka i Shirleya ok. 79 proc. prac wskazuje, że elastyczność zatrudnienia względem płacy minimalnej jest negatywna.

Kolejny powód, dla którego skupiam się na artykule Carda i Kruegera, to obawa przed upolitycznieniem jego rezultatów, zwłaszcza po nagrodzie dla Carda. Tymczasem należy uważać z używaniem omawianej literatury jako argumentów w dyskusji politycznej. Wynika to z tego, że w debacie publicznej padają propozycje znaczącego wzrostu płacy minimalnej, który często wykracza poza zakres podwyżek analizowanych w literaturze. Podkreślmy tutaj, że debata w literaturze dotyczy efektu stosunkowo niewielkich podwyżek płacy minimalnej i żaden ekonomista nie twierdzi, że znaczące podwyżki (np. o 100 procent) nie mogą wpłynąć negatywnie na zatrudnienie.

Przykładowo, Krueger w 2015 r. powiedział dla New York Timesa, że „dążenie do ogólnokrajowej płacy minimalnej w wysokości 15 dolarów wydaje się ryzykiem, którego nie warto podejmować. (…) Ryzyko staje się większe, jeśli płaca minimalna zostanie ustalona poza zakresem badanym w poprzednich badaniach”. Podobnie David Card wyraźnie dystansował się od dawania jakichkolwiek rekomendacji politycznych. W wywiadzie dla Federal Reserve Bank of Minneapolis z 2006 r. powiedział:

„Na rynku są tarcia i niedoskonała informacja. Nie oznacza to jednak, że gdybyśmy podnieśli płacę minimalną do 20 dolarów za godzinę, nie mielibyśmy ogromnych problemów. (…) Myślę, że ekonomiści, którzy sprzeciwiali się naszej pracy, byli zmartwieni myślą, że dajemy wolną rękę ludziom, którzy chcą ustalać płace na dowolnym poziomie. A to wcale nie odzwierciedla tego, co chcieliśmy przekazać. Właściwie nigdzie w książce Myth and Measurement: The New Economics of the Minimum Wage ani w innych tekstach nie zaproponowałem podniesienia płacy minimalnej. Staram się trzymać z dala od politycznych argumentów.”

Debata w literaturze dotyczy efektu stosunkowo niewielkich podwyżek płacy minimalnej i żaden ekonomista nie twierdzi, że znaczące podwyżki nie mogą wpłynąć negatywnie na zatrudnienie.

Warto przypomnieć tutaj, że badanie Carda i Kruegera zostało przeprowadzone w latach 90., gdy płaca minimalna w USA była relatywnie niska zarówno w ujęciu historycznym, jak i międzynarodowym. Od tamtego czasu jednak istotnie wzrosła w wielu stanach. Zatem nie można bez zastrzeżeń używać tych badań jako argumentu za kolejnymi podwyżkami, bo ich efekt może być odmienny przy wyższych poziomach płacy minimalnej.

Można się wreszcie zastanawiać – choć jest to kwestia na odrębny artykuł – czy brak statystycznych dowodów u Carda i Kruegera na spadek zatrudnienia w wyniku wzrostu płacy minimalnej oznacza rzeczywiście dowód na brak takiej zależności. Czy może problem leży po stronie badania? Innymi słowy, czy badania empiryczne mogą zaprzeczyć teorii (zwłaszcza gdy teoria nic nie mówi o efektach dla pojedynczych firm czy sektorów)? Może być przecież tak, że badania Carda są po prostu błędne.

Oczywiście ktoś mógłby tutaj zaoponować, że nie chodzi o konkretne wyniki określonych badań, ale raczej o nową metodę. Tylko, czy rzeczywiście mamy do czynienia z rewolucją empiryczną?

Ostatecznie nawet najlepiej zaprojektowane eksperymenty naturalne nie mają takiego samego statusu jak starannie kontrolowane eksperymenty w naukach przyrodniczych. W konsekwencji badacze nie mogą uniknąć teoretyzowania i modelowania, odpowiedniego zbierania oraz interpretowania danych, czynienia określonych założeń czy kontrolowania pewnych zmiennych (np. że siła szoków gospodarczych w porównywalnych regionach jest zbliżona).

Jak zauważa Krzysztof Turowski, „nawet najwymyślniejsze techniki statystyczne nie przesłonią potrzeby umocowania badań empirycznych w spójnej, poprawnej ogólnej teorii ekonomii”. Deaton i Catwright uważają, że randomizowane badania kontrolne (ale ich krytykę można też odnieść do naturalnych eksperymentów stosowanych przez Carda) nie mają specjalnego roszczenia do generowania wiarygodnej i użytecznej wiedzy w ekonomii.

Powszechnie zresztą wysuwa się zarzuty wobec podejścia eksperymentalnego: stosując je można co prawda dostać dobre odpowiedzi, ale na nieistotne pytania. Metoda zatem, a nie waga danych zagadnień, może determinować, co badamy. Innymi słowy, istnieje trade-off między wiarygodnością rezultatów a możliwością uogólniania wniosków. Problem ten naświetla satyryczne badanie skutków skakania ze spadochronem z wysokości 0,6 metra i przy zerowej prędkości samolotu – choć przeprowadzono je zgodnie z metodologią randomizowanych badań klinicznych, nikt rozsądny nie uogólniałby wyników (spadochrony nie redukują ryzyka śmierci i poważnych urazów) na większe wysokości i prędkości.

Zatem nie chodzi o używanie określonych metod dla samego faktu ich używania, ale o to, czy są odpowiednio stosowane i czy są w stanie zwiększyć naszą wiedzę. Zgadzam się zatem z noblistą Deatonem, że błędem jest przedkładanie metody nad treść. Wydaje mi się, że badanie Carda i Kruegera raczej powiększa zamęt, próbując podważyć dobrze ugruntowaną teorię i nie oferując w zamian żadnej zadowalającej alternatywy (trudno uznać za takową teorię monopsonu chociażby ze względu na liczbę podmiotów działających na rynku fast-food – ale to również temat na odrębny artykuł).

Na koniec warto zauważyć, za Hamermeshem, że argumenty Carda i Kruegera dotyczące wpływu płacy minimalnej na zatrudnienie są w tym samym duchu co argumenty Richarda Lestera (któremu zresztą Card i Krueger zadedykowali książkę Myth and Measurement) oraz innych przeciwników analizy marginalistycznej, z którymi polemizował Fritz Machlup. Lester nie zgadzał się z traktowaniem pracy tak jak innych czynników produkcji, z postulatem maksymalizacji zysków przez firmy i z analizą kształtowania się płac zgodnie z neoklasyczną teorią cen. Takie traktowanie pracy i płacy powodowało według niego błędne wnioski na temat skutków płacy minimalnej. Próbował udowodnić – poprzez badania ankietowe – że wpływ płacy na zatrudnienie jest mniejszy niż to się uważa w standardowej teorii ekonomii, dzięki czemu polityka gospodarcza nie pociąga za sobą negatywnych niezamierzonych konsekwencji, a zatem istnieją jednak darmowe obiady (czyli wyższe płace dla pracowników bez negatywnych efektów zatrudnieniowych).

Choć nie da się ukryć, że badanie Carda i Kruegera było wyższej jakości niż ankiety Lestera, to jednak Machlupowa obrona analizy marginalistycznej pozostaje w mocy. Ceny (płace) mają znaczenie, zaś o darmowe obiady wciąż niezmiernie trudno!

Arkadiusz Sieroń, dr hab. nauk ekonomicznych, pracuje na Uniwersytecie Wrocławskim. Członek zarządu Instytutu Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga von Misesa