To dobry kierunek, ale mało konkretów. Mimo tego szanse na sukces duże, bo to co premier obiecuje mieszkańcom bloków, spółdzielnie już robią. Dla ich członków oznacza to wydatki, więc obietnica pomocy cieszy.

- Polacy doskonale wiedzą, jakie są problemy związane z blokowiskami. Ogromnym marnotrawstwem byłoby pozostawić mieszkańców samych sobie z ich problemami. Chcemy zapewnić godną jakość życia dla wszystkich mieszkańców Polski – powiedział.

Ilu Polaków mieszka w blokach?

Reklama

Pomoże w tym dobudowywanie wind, tam gdzie ich nie ma. Stawianie garaży i robienie miejsc parkingowych, termomodernizacja, remonty instalacji, fotowoltaika na dachach, poprawa akustyki i zadbanie o zieleń. Na pewno potrzeby są duże. W około 60 tys. bloków mieszka ok. 8 mln Polaków, niektóre szacunki mówią nawet o dużo większej liczbie. Mieszkania w blokach to jedna trzecia mieszkań w naszym kraju.

- Dlatego musimy o nie zadbać. Nie sprawdziły się przepowiednie o zmierzchu wielkiej płyty. Ludzie nadal chętnie kupują te mieszkania. Są tańsze, niż nowe. Gorszy zazwyczaj niż w nowych standard nadrabiają dobrymi lokalizacjami i dostępem do usług – mówi Bartosz Turek, główny analityk HREIT.

Jego zdaniem dobrym pomysłem przy okazji termomdoernizacji mogą być nadbudowy. Dochód ze sprzedaży tych mieszkań, mógłby pomóc z realizacji programu. Można też z parkingami wejść pod ziemię, a na nich posadzić zieleń.

Hanna Milewska-Wilk z Instytutu Rozwoju Miast i Regionów też nie ma wątpliwości, że o bloki trzeba zadbać. - W budynki z wielkiej płyty, ale też w te bloki, które powstawały w starszej technologii przed latami 70. trzeba inwestować, bo mieszkają w nich miliony Polaków, a ich żywotność była szacowana na 50 lat. Ze względu na to, że są one zwykle dobrze zlokalizowane i zapewniają dostęp do potrzebnych usług, a także terenów zielonych, ludzie nadal tam chętnie mieszkają i ceny takich mieszkań nie tylko nie spadają, ale rosną. To co mnie zastanawia, to ograniczenie tego programu do osiedli. Nie wiem, czy faktycznie chodzi tylko o duże osiedla. Mam nadzieję, że nie, bo mamy w Polsce dużo pojedynczych bloków, które powstawały w tym samym czasie, jak duże osiedla – mówi ekspertka IRMiR.

Przypomina też, że mamy ustawę o rewitalizacji. Jest to proces opisany w przepisach. Polega on na polepszeniu całych obszarów, w tym jakości zamieszkania poprzez termomodernizację, zapewnianie dostępu do usług, przywrócenie funkcji, które zostały utracone. Czyli o zapewnienie ludziom ciepłych, bezpiecznych mieszkań z usługami, zielenią, parkingami i placami zabaw. Trzeba też pamiętać, że ta rewitalizacja cały czas się dzieje. Robią to samorządy i spółdzielnie mieszkaniowe. Gorzej wygląda to właśnie w tych pojedynczych domach, w których nawet nie ukonstytuowała się wspólnota mieszkaniowa. Ten program, żeby odniósł pożądany skutek, musi poza finansowaniem zapewnić wsparcie organizacyjne i techniczne takim wspólnotom, bo spółdzielnie wiedzą co i jak trzeba zrobić. W tych małych podmiotach brak wiedzy, gdzie można się zwrócić o dofinansowanie, a nawet jeśli wiedza jest, to często np. koszt utrzymania windy jest tak duży, gdy rozłoży się go na kilka czy kilkanaście mieszkań, że mieszkańcy są zmuszeni z takich udogodnień zrezygnować.

Brak KPO i pieniędzy na rewitalizację osiedli

- Dlatego podsumowując, uważam, że trzeba rewitalizować bloki i to się dzieje, również za sprawą programów unijnych. Jeśli ten program ma sprawić, że ma się to odbywać szybciej i na szerszą skalę, to potrzebne są duże pieniądze i właśnie KPO było ukierunkowane na poprawę mieszkalnictwa. Bez tych pieniędzy ciężko będzie zrealizować program „Przyjazne osiedla”- przestrzega Hanna Milewska-Wilk.

Na pieniądze zwraca też uwagę, Łukasz Zaprawa z Unii Spółdzielców Mieszkaniowych. - Wymiana windy w bloku to koszt około stu tysięcy. Dobudowa windy na pewno nie będzie tańsza. Trzeba to jeszcze zaprojektować i gdyby się udało wykorzystać taki projekt nie tylko do jednej inwestycji, to byłoby doskonale. Przy okazji, jak mówimy o projektach, to trzeba pamiętać o prawach autorskich projektantów tych bloków, do których będziemy dobudowywać windy. Dla oceny atrakcyjności tego programu ważny też będzie sposób finansowania. Czy będziemy musieli najpierw wyłożyć pieniądze, a potem dostaniemy zwrot – zastanawia się Łukasz Zaprawa.

Rozczarowująca polityka mieszkaniowa Zjednoczonej Prawicy

Sonia Sobczyk-Grygiel, starsza analityczka ds. gospodarczych Polityka Insight chwali pomysł, choć liczyła na coś większego.

- Wiosną minister Buda zapowiadał, że przygotowują program mieszkaniowy, który będzie prawdziwą bombą. Sądziłam, że będzie on próbą rozwiązania problemu braku tanich, czynszowych mieszkań dla młodych ludzi, którzy teraz w dużych miastach, gnieżdżą się w wynajętych pokojach. Jak w takich warunkach planować przyszłość – pyta ekspertka Polityka Insight.

Pomysł ocenia dobrze, z wyjątkiem wątku o parkingach i garażach. To jest sprzeczne z obowiązującym dziś trendem w projektowaniu osiedli, w których odchodzi się od zapewniania parkingów na rzecz rozwoju, dobrze funkcjonującej komunikacji publicznej.

- Doceniam dostrzeżenie problemu braku wind, przez co wiele osób starszych czy niepełnosprawnych jest uwięzionych w swoich mieszkaniach. Termomodernizacja też, jak najbardziej jest na plus. Choć to się dzieje i wymusza to także unijna dyrektywa o efektywności energetycznej. Dziwi mnie, natomiast, tak, jak wielu komentujących ten pomysł internautów, że pan premier Morawiecki podnosi problem niedostatku usług czy zieleni na starych osiedlach. Akurat tego ich mieszkańcom mogą często pozazdrościć ci, którzy kupili mieszkania w nowych inwestycjach deweloperskich. Nie zgodziłabym się też z poglądem, że blokowiska to Polska B. Na zachodzie rzeczywiście takie osiedla stały się slumsami ze wszystkimi ich problemami. U nas nie – podsumowuje Sonia Sobczyk-Grygiel.

"Przyjazne osiedle" - brak konkretów

Każdy z naszych ekspertów chciałby poznać więcej szczegółów. Jak dokładnie ma wyglądać realizacja tego programu? Kto będzie mógł korzystać? Jakie warunki trzeba będzie spełnić? Na jakie pieniądze można liczyć? Czy pokryją całą inwestycję czy mieszkańcy będą musieli się dołożyć?

Przypomnę, że nie jest to pierwszy pomysł rewitalizacji bloków. Nad podobnym zastanawiali się posłowie równo 10 lat temu. Chcieli sprawdzić w jakim bloki są stanie i zrewitalizować te, w gorszym. Już wtedy z analiz ekspertów Instytutu Techniki Budowlanej wynikało, że do wymiany jest wiele wind, instalacji elektrycznych i wentylacyjnych. Nic jednak z tych planów wtedy nie wyszło. Może teraz się uda.