Opinia byłego już rządu PiS oraz obecnego prezesa NBP o ewentualnym (i żeby było jasne: ujętym w unijnych traktatach) wprowadzeniu nad Wisłą euro, jest powszechnie znana. Tymczasem świat kroczy, a właściwie biegnie (cwałuje?) w swoim własnym, mocno nie dziewiętnastowiecznym, tempie i zastanawia się, co zrobić z czymś tak nieelastycznym, jak waluty narodowe w dotychczas znanej formie.

Waluta Polski: BLIK

Tak po prawdzie, to większość Polaków już sobie z tym całkiem dobrze radzi. Młody Kowalski zapytany przeze mnie o obowiązujący w Polsce środek płatniczy bez wahania rzucił: BLIK. OK, to jest nadal wartość wyrażona w złotych. Ale… niekoniecznie. Przy tym: kto miał w ręku – wymyślonego od podstaw w naszym kraju - BLIKA? Nikt nie miał. A używają go codziennie miliony!

Reklama

Dlaczego? Bo tak jest wygodniej, łatwiej, szybciej. Wyobraźmy sobie gotówkową płatność za zakupy poczynione w wirtualnym sklepie. Owszem, można to zrobić przy odbiorze, u kuriera (oczywiście – za słoną opłatą). A jeśli mielibyśmy zapłacić gotówką za usługę cyfrową? Np. abonament telefoniczny lub telewizyjny?

Przepraszam za banał, ale metody płacenia i środki płatnicze, w tym waluty (i ich definicje) mocno się zmieniają. Dzieje się tak z tego prostego powodu, że muszą być użyteczne, czyli dostosowane do czasów, w których żyjemy i aktualnych ludzkich potrzeb. Z jakichś powodów w imię „obrony tradycji” i „świętej niezależności” nie upieramy się przy pradawnej wymianie towar za towar (choć w ogarniętej kryzysem komunistycznej Polsce z lat 80. XX wieku forma ta na chwilę wróciła), skórkach wiewiórek, bydle rogatym, ani dukatach. Nasz system walutowy nie jest oparty na jęczmieniu, ani na złocie.

To prawda, że od czasów Fenicjan mamy monety, a od podpatrywanych przez Marco Polo Chińczyków – banknoty; przypomnę, bo warto, że cesarz Państwa Środka jako jeden z pierwszych wpadł na pomysł podreperowania swego budżetu poprzez zmuszenie poddanych do wymieniania monet wykonanych z cennych kruszców na „monety” drukowane; wcześniej w obiegu w Chinach (oraz Indiach i Japonii) były m.in. muszle – najpierw naturalne, a potem także wykonane z nefrytu lub brązu.

Wspominam to wszystko stojąc pośrodku Little India w Singapurze i główkując, co mogę tutaj zrobić ze stuzłotowym banknotem. Odpowiedź jest prosta: to samo co w Tokio, Toronto czy Kuala Lumpur. W sklepie tym nie zapłacę, zaległych rachunków też nie ureguluję. Sto złotych w formie fizycznego - papierowego lub metalowego - pieniądza jest za granicą równie użyteczne, jak muszla z nefrytu. Albo i mniej. Bo muszlę przynajmniej można sprzedać.

Chcąc za coś zapłacić, jak pół ludzkości, odruchowo wyciągam – nie, już nie portfel z kartami, lecz smartfon. Przy pomocy zgrabnej aplikacji i NFT moje polskie złote przechowywane na rachunku bankowym w formie cyfrowych zapisów przemieniają się w mgnieniu oka w dowolną walutę (cywilizowanego) świata. Czy to nie jest świetny punkt wyjścia do jednej wspólnej waluty – szybkiej jak światło(wody) i nie obciążonej niepotrzebnymi kosztami?

Podczas inauguracji spektakularnego Singapore Fintech Festival, największego na świecie spotkania sektora finansów, technologii i polityki, szefowa MFW zapytała, kto ma w kieszeni gotówkę. Spośród ponad tysiąca osób obecnych na sali zgłosiło się może pięćdziesiąt. Gdy zagadnęła, kto dziś płacił za cokolwiek bezgotówkowo, przed jej oczami stanął las rąk. Uznaliśmy to wszyscy za coś oczywistego: bezgotówkowe formy płatności, w tym BLIK, wypierają gotówkę, bo są po prostu o niebo wygodniejsze – i uniwersalne.

Jak za czasów Fenicjan, którzy – żyjąc z handlu – musieli stworzyć elastyczny środek nadający się do wymiany na cokolwiek (więc wymyślili fizyczne pieniądze), tak i dziś potrzebujemy czegoś bardziej uniwersalnego i elastycznego niż banknot i moneta. Ta potrzeba jest masowa. Czemu? Między innymi dlatego, że – dosłownie – rozlaliśmy się po świecie. Weźmy samolotową turystykę zagraniczną: tuż przed wybuchem II wojny światowej, czyli niespełna 90 lat temu, uprawiało ją w skali globu 4,5 mln ludzi rocznie, a w rekordowym dotąd roku 2019 – 4,5 miliarda. W Polsce wygląda to równie spektakularnie: przed wojną podróżowało na zagraniczne „wywczasy” (również konno) kilkanaście tysięcy rodaków, a dzisiaj – 9 milionów. I ta liczba stale rośnie – wystarczy spojrzeć na kolejne historyczne rekordy lotnisk regionalnych, także tych rzekomo prowincjonalnych. Sam Kraków obsłuży w tym roku ponad 9 milionów pasażerów.

Kristalina Georgieva stwierdziła więc w intro do swojego wystąpienia w Singapurze pewną oczywistość: pieniądz cyfrowy, w przeróżnych, coraz przystępniejszych i uniwersalnych formach, wypiera fizyczny i to się będzie nadal działo – w jeszcze szybszym tempie. Ale kilkanaście sekund później szefowa MFW poszła o wiele kroków dalej, powtarzając kilkukrotnie, że aż 60 procent krajów świata testuje różne warianty CBDC, czyli „cyfrowej waluty banku centralnego” (ang. central bank digital currency). Równocześnie wielu ekspertów zastanawia się nad unifikacją walut, czyli – w najnowszej wersji - jakąś formą cyfrowego pieniądza światowego, który pomógłby znieść bariery w globalnym handlu i przyspieszyć rozwój gospodarczy. Georieva zachęciła rządy całego globu oraz przedsiębiorców do „testowania” tego typu rozwiązań w celu wypracowania najlepszej opcji, ale też odpowiednich regulacji – by taka waluta była bezpieczna i w przeciwieństwie do np. bitcoina cieszyła się powszechnym zaufaniem.

Po tym wszystkim szefowa MFW odśpiewała pamiętny szlagier Queen: „We will rock you!”.

CBDC: Ki diabeł i kto miałby to emitować?

Georgieva umieszcza CBDC w szerszym kontekście, podkreślając, że fintechowe innowacje demokratyzują świat finansów - czyniąc go znacznie bardziej dostępnym dla setek milionów firm i ludzi, którzy byli dotąd odcięci. Jej poprzedniczka, Christine Lagarde, obecnie szefowa Europejskiego Banku Centralnego, zachęcała pięć lat temu decydentów ze sceny SFF do podążania za "wiatrem zmian", czyli „wyruszenia w podróż ku pieniądzom cyfrowym oraz eksploracji cyfrowych CBDC”.

Georgieva podkreśliła, że pięć lat później:

  • Liczne kraje wypłynęły w morze: wiele z nich bada CBDC i opracowuje regulacje, które mają ukierunkować rozwój pieniądza cyfrowego
  • nie dotarliśmy jeszcze do lądu: jest nadal mnóstwo przestrzeni na innowacje, a zarazem wiele niepewności co do skutków wprowadzenia i używania cyfrowej waluty
  • mimo obaw, a nawet negatywnych doświadczeń związanych z prywatnymi kryptowalutami, nie wolno zawrócić z raz obranej drogi - sektor publiczny powinien nadal przygotowywać się do wdrożenia CBDC i powiązanych platform płatniczych w przyszłości
  • platformy płatnicze powinny być od początku projektowane w taki sposób, aby ułatwiać płatności transgraniczne – bo te obecne są drogie, powolne i dostępne dla nielicznych.

„Opuściliśmy port i jesteśmy teraz na pełnym morzu. Musimy podnieść kolejny żagiel, aby nabrać prędkości, bo świat zmienia się szybciej niż większość sobie wyobrażała. Weźmy sztuczną inteligencję – motyw przewodni tego festiwalu. Wcześniej różne aplikacje osiągały 100 milionów użytkowników średnio po 3 latach. A ChatGPT zajęło to dwa miesiące!” – tłumaczyła Georgieva zapowiadając udostępnienie na stronie MFW podręcznika CBDC,którego celem jest „zebranie wiedzy na temat tej waluty i podzielenie się nią z decydentami na całym świecie – aby pomóc im płynąć naprzód”.

„Sprawne płatności transgraniczne pozwalają na szybsze dotarcie kapitału tam, gdzie jest potrzebny. Małe przedsiębiorstwa mogą rozwijać się poza granicami, a gospodarstwa domowe mogą otrzymywać potrzebne środki z zagranicy. Choć widzimy spadek kosztów przekazów pieniężnych, to nadal przekraczają one cele zrównoważonego rozwoju. Musimy dopilnować, aby kraje nie utknęły po złej stronie przepaści cyfrowej” – dodała szefowa MFW.

CBDC - w przeciwieństwie do zdecentralizowanych i prywatnych kryptowalut - są emitowane i zarządzane przez państwowe banki centralne. Ich wartość jest powiązana z oficjalną walutą kraju emitującego, ale nie jest przywiązywana do fizycznego towaru. Wedle raportu McKinseya, obecnie 87 krajów – reprezentujących ponad 90 procent światowego PKB – prowadzi badania nad własnymi CBDC. Nie ma więc jednego rodzaju cyfrowej rządowej waluty, podejścia do tematu bywają skrajnie różne. Np. w systemie DCash wdrażanym na wschodnich Karaibach konsumenci prowadzą konta depozytowe bezpośrednio w banku centralnym. Z kolei chińskie e-CNY bazują na bankach sektora prywatnego – to one zajmują się dystrybucją i utrzymywaniem rachunków walut cyfrowych dla swoich klientów. Chiny zaprezentowały e-CNY podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2022 roku. Odwiedzający i sportowcy mogli korzystać z tej waluty, aby dokonać zakupów w wiosce olimpijskiej.

Europejski Bank Centralny rozważa model, w którym licencjonowane instytucje finansowe obsługują węzeł z uprawnieniami sieci blockchain jako kanał dystrybucji cyfrowego euro.

„Ostateczny model, popularny wśród „kryptofofilów”, ale jeszcze nie w pełni przetestowany przez banki centralne, jest rozwiązaniem, w którym waluty emitowane przez rząd, ale nie wspierane przez towar, byłyby wydawane jako anonimowe tokeny w celu ochrony prywatności użytkowników”- mówi nam ekspert MCKinseya. Rozumiecie coś z tego? Ha! A powinniście. Mowa jest bowiem o czymś, co odmieni świat, jak niegdyś fizyczny pieniądz upowszechniony przez Fenicjan. Już odmienia. Nigeria jako pierwszy afrykański kraj wprowadziła dwa lata temu swoje własne CBDC - eNaira. Cała Afryka Subsaharyjska jest gotowa przeskoczyć kilka epok rozwoju środków płatniczych i przyjąć CBDC. Powszechne wykorzystanie M-PESA, mobilnej usługi transferu pieniędzy, sprawiło, że funkcjonuje tu bardzo silna infrastruktura społeczna i finansowa dla potencjalnego przyszłego wykorzystania cyfrowej waluty. Zapewne wspólnej dla wielu krajów. To samo dzieje się w świecie arabskim. Nad projektem Aber pracują wspólnie banki centralne Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich -celem jest stworzenie wspólnej waluty dla rozliczeń krajowych i transgranicznych.

Większość banków centralnych testuje CBDC, bo stale przybywa powodów, bo to robić. W Europie w ciągu niespełna dekady liczba płatności gotówkowych zmniejszyła się o 40 proc. Norwegowie przy pomocy fizycznego pieniądza wykonują mniej niż… 3 proc. wszystkich transakcji. Bank centralny Norwegii – formalnie emitent waluty (korony) – sam przyznaje, że został zmuszony do ponownego przeanalizowania swojej roli w systemie walutowym.

W Wielkiej Brytanii 10 procent dorosłych deklaruje, że posiada zasoby cyfrowe (w większości chodzi o kryptowaluty). Wedle EBC, podobnie jest „w sześciu dużych krajach UE”. Eksperci McKinsey’a zauważają, że liczne banki centralne przestały mieć poczucie, iż odgrywają ważną rolę w tej niewątpliwej rewolucji. CBDC są dla nich szansą na zmianę sytuacji. Czyli na to, by nie zostać z ręką w… muszli z nefrytu, gdy ludzkość dano podąży naprzód.

Cyfrowe waluty mają przynieść również mnóstwo korzyści poszczególnym gospodarkom – ułatwiając przedsiębiorcom ekspansję zagraniczną i obniżając wszelkie koszty ponoszone dziś przy transakcjach i przewalutowaniach. O przyspieszeniu płatności nawet nie wspomnę – bo jest ono oczywiste.

Polska nie widzi potrzeby

„NBP uważnie monitoruje postępy prac w zakresie emisji CBDC na całym świecie, aby móc podjąć odpowiednie działania także w Polsce, jeśli zajdzie taka potrzeba” – takie jest stanowisko Adama Glapińskiego, prezesa NBP.

Obecne okoliczności w Polsce nie uzasadniają rozpoczęcia testów pilotażowych na emisji cyfrowego złotego (CBDC) lub wdrożenia waluty cyfrowej przez inne banki centralne. Do tej pory NBP nie zidentyfikował celu systemowego dla emisji złotego cyfrowego ani żadnych szczególnych potrzeb konsumentów lub podmiotów gospodarczych, które nie mogłyby być zaspokojone przez dostawców usług płatniczych w Polsce, a jedynie za pośrednictwem banku centralnego poprzez wprowadzenie CBDC. Wyniki przeprowadzonych analiz nie wykazują wyraźnych korzyści z wprowadzenia waluty cyfrowej banku centralnego w Polsce w porównaniu ze zidentyfikowanymi ryzykami związanymi z jej emisją na ekonomię, przepływem gotówki i systemem finansowym. NBP przyjmuje ostrożne podejście do możliwości wprowadzenia złotego cyfrowego i obecnie nie decyduje się na jego wydanie, przy braku przekonującego uzasadnienia. Obecne stanowisko NBP w sprawie emisji CBDC może zostać zmodyfikowane w przypadku pojawienia się czynników (krajowych lub międzynarodowych) uzasadniających taką zmianę.

Zanim na scenie Singapore Fintech Festival Krystalina Georgieva zaśpiewała „We will rock you”, zacytowała Marcela Prousta: "Prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na poszukiwaniu nowych krajobrazów, ale na posiadaniu nowych oczu".