Możliwe, że się mylą, ale pogląd ten wynika z obserwacji tego, co dzieje się na światowych rynkach, gdzie nadal jest bardzo niespokojnie. Chociaż dzisiaj akurat spore spadki zostały zastąpione przez równie duże wzrosty. Sytuacja jest oczywiście rozwojowa.
Do tego powraca temat portalu z cenami nieruchomości, przedłużenia mrożenia cen prądu na kolejny rok i okazuje się, że nadal nie ma porozumienia w koalicji rządzącej w kwestii obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.
Rynek obstawia obniżki stóp procentowych w Polsce może nawet jeszcze w tym roku
Inwestorzy na rynku w Polsce zakładają obecnie, że sytuacja zmusi Narodowy Bank Polski do zmiany dotychczasowego stanowiska i że w efekcie zobaczymy obniżki stóp procentowych znacznie szybciej, niż do tej pory zakładano. Kontrakty terminowe na stopę procentową wskazują nawet na pierwszą obniżkę jeszcze w tym roku, a potem zejście w dół do końca 2026 roku nawet o ponad 2 punkty procentowe
Podejście NBP i Rady Polityki Pieniężnej ma się zmienić pod wpływem tego, co dzieje się za granicą. Dane sugerujące zbliżającą się recesję w Stanach spowodowały, że rynek oczekuje teraz obniżek łącznie o 1 punktu procentowy na rynku amerykańskim do końca tego roku i o kolejny 1 punkt w pierwszej połowie 2025 roku. Taka perspektywa powinna prowokować osłabianie się dolara względem innych walut. W efekcie więc inne państwa, które nie chcą nadmiernego umocnienia swojej własnej waluty (bo to może osłabiać eksport, a więc także tempo wzrostu gospodarczego), też powinny być bardziej skłonne, żeby obniżać stopy procentowe u siebie w ślad za Amerykanami.
Możliwy jest więc scenariusz, w którym to, co dzieje się dziś w USA wywołuje falę obniżek stóp nie tylko w Stanach, ale na całym świecie. I stąd scenariusz, w którym w nowej sytuacji i w nowych okolicznościach zewnętrznych ta fala obejmuje także Polskę, niezależnie od tego, co do tej pory deklarował NBP.
Rynkowe stopy procentowe, czyli rentowności obligacji w Polsce spadają już teraz. W przypadku tych dziesięcioletnich zeszła ona w ciągu pięciu dni z poziomu około 5,65 proc. do 5,06 proc. czyli najniżej od stycznia
Rentowność obligacji dwuletnich spadła nawet bardziej, bo do 4,63 proc. czyli poziomu najniższego od marca 2022 r.
Wczoraj Artur Soboń, członek zarządu NBP mówił wprawdzie w wywiadzie dla Obserwatora Finansowego TV, że obniżka stóp na początku 2025 roku jest scenariuszem mniej prawdopodobnym, ale zauważył też, że sytuacja międzynarodowa „oznacza dekoniunkturę i spadek presji popytowej”, co sugeruje, że ten czynnik też jest brany pod uwagę w NBP.
Na giełdach duże wzrosty po dużych spadkach
Tymczasem bieżąca sytuacja na giełdach się poprawiła. Po poważnych, kilkuprocentowych spadkach w poniedziałek, obejmujących giełdy na całym świecie, przyszedł czas na równie dynamiczne odbicie, co najlepiej widać w Japonii. W poniedziałek indeks Nikkei 225 w Tokio spadł aż o 12,4 proc., a dziś indeks ten rósł na początku sesji rósł o 12,4 proc., potem nieco obniżając loty, ale pozostając na sporym plusie. Jednocześnie japoński jen przestał się umacniać do dolara.
Zdaniem części inwestorów za ostatnim załamaniem na rynkach finansowych stoi w dużym stopniu właśnie Japonia, a konkretniej ostatnia podwyżka stóp procentowych i generalnie zaostrzenie tam polityki monetarnej. Zgodnie z tą tezą rosnące oprocentowanie i zyskujący od połowy lipca na wartościjen powodują wycofywanie z rynku tak zwanych carry trades, czyli transakcji polegających na tym, że inwestor najpierw pożycza pieniądze tam, gdzie stopy procentowe są niskie, a następnie inwestuje je tam, gdzie są one wyższe. Od lat w ramach takiego schematu pożyczano środki właśnie w bardzo nisko oprocentowanym jenie. Teraz przestało się opłacać, bo stopy w Japonii poszły w górę. Likwidacja takiego carry trade, który przestał się opłacać wymagasprzedaży tych aktywów, które kupiło się za kasę pożyczoną w Japonii, po czym jej zwrot. Sprzedaż aktywów przez wielu inwestorów w tym samym momencie wywołuje potężne turbulencje i poważne spadki na praktycznie wszystkich rynkach.
W tym kontekście poprawa sytuacji akurat na rynku japońskim może być istotna także dla innych rynków.
Na razie nie wiemy jednak, czy oznacza ona koniec zamieszania na rynkach, czy może tylko chwilową korektę w nowej fali spadkowej, która wkrótce będzie dalej się rozwijać.
W każdym razie w tej chwili także inne giełdy w Azji rosną, zaś kontrakty terminowe na indeksy w Niemczech i w USA są na wyraźnych plusach. Początek dnia w Europie powinien być więc wzrostowy, a potem zapewne rozpocznie się walka o to, aby te początkowe wzrosty utrzymać do końca dnia.
Rząd może nie zdążyć z obniżką składki zdrowotnej w tym roku
Poza rynkami finansowymi także cały czas dzieją się ciekawe rzeczy. Na przykład Maciej Berek, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów powiedział, że przyjęcie obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców w tym roku będzie bardzo trudne. Powód? „Składka zdrowotna jest bardzo masywnym co do skutków finansowych rozwiązaniem”. Berek dodał też, że w tej kwestii nadal jest duża różnica zdań pomiędzy koalicjantami w rządzie, a na dodatek minister finansów Andrzej Domański „mówił wielokrotnie, że te finansowe tematy wymagają wpasowania w ten kalendarz, którym operujemy”.
To bardzo ciekawe i zaskakujące stwierdzenia, ponieważ wydawało się, że po tym jak premier Donald Tusk publicznie wezwał do opracowania wspólnego projektu dotyczącego obniżki składki zdrowotnej, sprawy potoczą się szybko i po wakacjach taki projekt zostanie sprawnie uchwalony. Tymczasem okazuje się, że porozumienia, które jest konieczne do takiej sprawnej pracy nadal nie ma.
Mrożenie cen prądu także w 2025 roku: do rozważenia
Możliwe więc, że obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców od nowego roku nie będzie, ale za to nie będzie też wtedy pełnego uwolnienia cen prądu dla gospodarstw domowych. Wprawdzie taki jest obecny plan i to przewidują przyjęte i obowiązujące przepisy, ale przecież i plany i przepisy można zmienić. I to właśnie kolejny już raz sugeruje Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska.
„Uważam osobiście, że w 2025 roku musimy być gotowi na różne scenariusze. O tym, czy mrożenie cen energii i systemy wsparcia, jak np. bon energetyczny, będą utrzymane lub zmienione, zadecyduje rząd. Będzie to zapewne zależało od sytuacji, z jaką będziemy mieć do czynienia pod koniec tego roku.” – powiedziała minister Hennig-Kloska, dodając też, że „być może przedłużenie mrożenia cen energii ze stałą ceną dla gospodarstw domowych będzie nadal konieczne”.
W tej chwili cena prądu dla gospodarstw domowych jest zamrożona na poziomie 50 groszy za kilowatogodzinę. Na rachunku za prąd, są też inne pozycje i opłaty, ale generalnie to jest główny element tego rachunku. Od 1 stycznia ta cena ma urosnąć do poziomu z taryfy zatwierdzonej przez Urząd Regulacji Energetyki, czyli do 62,3 gr za kilowatogodzinę. Oznacza to wzrost o blisko 25 proc. (chociaż to, o ile urośnie cały rachunek za prąd zależeć będzie też od tego, co stanie się z jego pozostałymi składowymi). Wzrost ten, jeśli zostanie zrealizowany, będzie stanowić dodatkowy impuls inflacyjny i będzie też ryzykowny politycznie dla rządu.
Tymczasem ceny energii na rynku hurtowym dalej powoli spadają i są wyraźnie poniżej poziomu 62,3 gr za kilowatogodzinę. Średnia cena osiągnięta w lipcu w handlu kontraktami terminowymi na przyszły rok spadła o 3,4 proc. do 45,8 gr za kWh. Średnia z wszystkich transakcji z tego roku to 46,1 gr, a średnia z ostatniego roku to 48,9 gr za kilowatogodzinę. Jak by nie liczyć wychodzi cena znacznie niższa od tej z przyjętej już na przyszły rok taryfy. W takiej sytuacji przedłużenie mrożenia ceny na poziomie 50 gr za kWh, albo ewentualnie zaktualizowanie taryfy i wpisanie tam niższych cen staje się bardziej prawdopodobne.
Państwowy portal z cenami nieruchomości jednak ma powstać
Ceny prądu w hurcie powoli spadają i w tym samym mniej więcej tempie w dół idą ostatnio też ceny mieszkań. Jednak dane na ten temat zwykle są zaledwie orientacyjne i wyrywkowe. Rząd tymczasem powraca do pomysły, który pojawił się pierwszy raz jeszcze w czasach premiera Morawieckiego, ale potem zrobiło się o nim cicho.
Chodzi o uruchomienie oficjalnego, państwowego portalu z aktualnymi cenami nieruchomości, które pochodziłyby z faktycznych transakcji, w całym kraju. Projekt ustawy na ten temat rząd ma przyjąć w czwartym kwartale tego roku. Dane na portalu mają pochodzić od notariuszy, którzy uczestniczą w transakcjach na rynku nieruchomości tworząc akty notarialne, oraz od deweloperów, prowadzących mieszkaniowe fundusze powiernicze. Mają one dotyczyć zarówno rynku pierwotnego, jak i wtórnego (w przypadku tego drugiego źródłem informacji będą wyłącznie notariusze).
Dzięki takiemu portalowi zmniejszeniu ulegnie ryzyko obecne przy zawieraniu transakcji na rynku mieszkaniowym, ponieważ jedna i druga strona takiej transakcji będzie miała pewność, że zawiera ją po odpowiedniej cenie, ponieważ będzie mogła w każdym momencie ją porównać do bieżących cen w okolicy. Mniejsze ryzyko towarzyszące transakcji może z kolei przyczyniać się do tego, że będzie ich więcej i dzięki temu rynek będzie się lepiej i szybciej rozwijać.
Uproszczony dostęp do aktualnych informacji o trendach cenowych na lokalnych rynkach pozwoli też łatwiej podejmować decyzje zarówno po stronie deweloperów o uruchamianiu kolejnych projektów i zwiększaniu podaży, jak i po stronie klientów o ewentualnym zakupie mieszkania.