Motorami wzrostu są przede wszystkim konsumpcja prywatna – rosnące dochody realne Polaków – oraz inwestycje publiczne, hojnie wspierane przez fundusze unijne i Krajowy Plan Odbudowy. Eksport też się trzyma, choć cierpi z powodu geopolitycznej niepewności i problemów logistycznych. A do tego pojawia się nowy-stary problem: presja płacowa, która może zjeść konkurencyjność polskich firm szybciej, niż zdążymy powiedzieć „automatyzacja”.

Deficyt wciąż wysoki

Choć mogłoby się wydawać, że skoro gospodarka rośnie, to i budżet powinien się jakoś trzymać, rzeczywistość okazuje się bardziej złożona. Deficyt sektora finansów publicznych w 2024 roku sięgnął aż 5,8% PKB – i na tym poziomie ma się utrzymać również w 2025 roku. Brzmi groźnie? Słusznie. Owszem, wpływy z podatków rosną, ale jeszcze szybciej rosną wydatki. Na co? Na zbrojenia (ponad 3% PKB – zgodnie z zobowiązaniami NATO), zdrowie, świadczenia socjalne, energetyczne dopłaty… Lista jest długa. Problem w tym, że rząd zamiast zaciskać pasa w okresie koniunktury, wolał rozdawać – decyzje były raczej procykliczne niż ostrożnościowe.

Według OECD, jeśli nie podejmiemy działań korygujących, już w 2026 roku dług publiczny może przekroczyć konstytucyjną granicę 60% PKB. A to może oznaczać nie tylko utratę wiarygodności na rynkach, ale i wyższe koszty obsługi tego długu. Czyli – w skrócie – mniej na edukację, zdrowie czy infrastrukturę, a więcej na same odsetki.

System podatkowy do poprawy

Polski system podatkowy od lat przypomina dom, który był tyle razy łatany, że już nikt nie pamięta, jak wyglądał na początku. Brakuje mu spójności, przejrzystości i – co najważniejsze – efektywności. OECD wskazuje cztery kluczowe obszary, które wymagają pilnej interwencji: Podatek od nieruchomości – obecnie płacimy go od metrażu, a nie od wartości. To absurdalne w sytuacji, gdy mieszkanie w centrum Warszawy i ten sam metraż w miasteczku powiatowym generują identyczną daninę. Przejście na model wartościowy mogłoby nie tylko zwiększyć wpływy samorządów, ale i uczynić system bardziej sprawiedliwym. Podatki środowiskowe – Polska ma jedne z najniższych wpływów z tzw. „green taxes” w całej OECD. Pomysł? Roczny podatek od emisji CO₂ dla właścicieli aut. Niepopularne? Być może. Ale konieczne, jeśli poważnie myślimy o zielonej transformacji. Stawki VAT – dziś mamy mnóstwo wyjątków i obniżonych stawek, które często nie mają żadnego logicznego uzasadnienia. Ich ograniczenie mogłoby uprościć system i zwiększyć wpływy bez podnoszenia ogólnego poziomu podatków. Unikanie opodatkowania – luka w CIT to problem, z którym boryka się wiele krajów, ale Polska wyjątkowo długo tolerowała agresywne planowanie podatkowe wielkich firm. Czas to ukrócić – i nie tylko dla zasady, ale też dla budżetu.

System emerytalny potrzebuje zmian

Jeśli są w polskich finansach publicznych jakieś tykające bomby, to system emerytalny jest największą z nich. Z raportu OECD wynika, że do 2060 roku stopa zastąpienia – czyli stosunek emerytury do ostatnich zarobków – może spaść do 40%. To jedno z najniższych poziomów w krajach rozwiniętych. Problemów jest kilka: niskie oszczędności emerytalne w IKE i PPK, mało zachęt do długiego pozostawania na rynku pracy, i oczywiście decyzja z 2017 roku o obniżeniu wieku emerytalnego. Efekt? Więcej emerytów, mniej pracujących – czyli dokładnie odwrotnie, niż podpowiada demografia. OECD rekomenduje kilka rozwiązań: zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, powiązanie go z długością życia, elastyczne przechodzenie na częściową emeryturę i promowanie prywatnego oszczędzania – ale nie przez kampanie billboardowe, tylko poprzez stabilne i przewidywalne reguły gry.

Konsolidacja budżetu – co nas czeka

Rząd zapowiada rozpoczęcie konsolidacji fiskalnej w 2026 roku – i to nie symbolicznie, ale na poziomie 1 punktu procentowego PKB rocznie. Co to oznacza? Że będzie bolało. Ale innej drogi nie ma. Konieczne będą przeglądy wydatków – zwłaszcza świadczeń powszechnych, takich jak 800+, 13. i 14. emerytura. Potrzebna jest też rewizja ulg podatkowych, które często kosztują więcej, niż przynoszą korzyści. I wreszcie – trzeba wzmocnić instytucje, które pilnują dyscypliny budżetowej. Niezależna Rada Fiskalna z realnym wpływem na politykę budżetową to nie fanaberia, tylko konieczność. Polska będzie musiała także dostosować swoje reguły fiskalne do nowych przepisów unijnych. To oznacza więcej planowania długoterminowego, mniej doraźnych decyzji i – miejmy nadzieję – więcej przejrzystości.

Finanse publiczne: czas na wybory

Polska stoi dziś na rozdrożu. Z jednej strony – realne potrzeby społeczne, bezpieczeństwo, zdrowie, transformacja energetyczna. Z drugiej – twarde ograniczenia budżetowe, dług, demografia i klimat. OECD nie owija w bawełnę: potrzebujemy nowej jakości w polityce fiskalnej. Takiej, która nie tylko ograniczy deficyt, ale też zainwestuje w to, co naprawdę napędza rozwój: edukację, innowacje, zdrowie, nowoczesną energetykę. Albo pójdziemy tą drogą – albo zostaniemy z długu, z pustym portfelem i narastającymi problemami.