Najnowsze dane GUS dotyczące średniego dalszego trwania życia kobiet i mężczyzn pokazują, że będziemy żyć krócej. Statystycznie o jeden miesiąc.

Oczekiwana dalsza długość życia osiągających wiek emerytalny skróciła się w ubiegłym roku o ponad miesiąc – wynika z najnowszych danych GUS. Skurczyło się też średnie dalsze trwanie życia innych roczników. To drugi rok z rzędu tego rodzaju spadku.

– Wskazuje to, że pogarsza się stan zdrowia ludności – ocenia prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego. Kurczenie się długości życia ma też… dobrą stronę. Przynajmniej dla niektórych. Osoby, które od 1 kwietnia będą przechodzić na emeryturę, przeciętnie uzyskają o kilkanaście złotych większe świadczenia. Emeryturę wylicza się bowiem, dzieląc zebrane przez nas składki przez aktualizowaną co roku przez GUS oczekiwaną dalszą długość życia.

>>> Czytaj też: Tradycyjny model rodziny wielopokoleniowej to mit. Fikcją jest też efekt 500+ [WYWIAD]

Według danych GUS największy spadek oczekiwanego czasu trwania życia dotyka osób w wieku 30-33 lat oraz osoby między 50 a 60 rokiem życia. W tych przedziałach wiekowych prognozowany czas trwania życia w porównaniu z przewidywaniami sprzed roku spadł o 1,4-1,6 miesiąca.

Reklama

60-letni Polak (dane dotyczą obu płci) będzie żył jeszcze średnio 260,7 miesiąca. A 65-latek 217,1 miesiąca. Tak wynika z najnowszych danych z tablicy średniego dalszego trwania życia kobiet i mężczyzn sporządzonej przez GUS na podstawie ubiegłorocznych zgonów. Jeśli porównamy te dane z rokiem poprzednim, okazuje się, że statystyczne życie rodaków skróciło się o 1,5 miesiąca w przypadku 60-latków i o 1,3 miesiąca w przypadku 65-latków. W 2017 r. też był spadek: odpowiednio o 1 miesiąc i 1,2 miesiąca.

Ubiegły rok był więc drugim z rzędu, w którym skróciło się statystyczne życie Polaków. W całym okresie transformacji gospodarki mieliśmy tylko pojedyncze roczniki spadku długości życia: w 1991 r., w 1999 r. i w 2015 r. W pozostałych latach następował systematyczny wzrost.

W rezultacie przeciętne życie mężczyzny jest dłuższe o ponad siedem lat niż na początku lat 90., natomiast kobiet o ponad sześć lat. W latach 70. i 80. średnia długość trwania życia mężczyzn prawie nie uległa zmianie, a kobiet wzrosła tylko o ponad trzy lata. – Skracanie się drugi rok z rzędu przeciętnego trwania życia Polaków jest niepokojące. Wskazuje, że pogarsza się stan zdrowia ludności – ocenia prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego.

Zdaniem analityków zmiana tendencji w długości życia to przede wszystkim efekt znacznego natężenia zgonów. W 2017 r. ich liczba była bliska rekordu z 1991 r. W roku ubiegłym rekord ten został pobity. Zmarło niemal 414 tys. osób – najwięcej od czasów II wojny światowej.

W części to rezultat przyspieszonego starzenia się społeczeństwa. Zdecydowanie przybywa seniorów – siedemdziesiątkę przekraczają kolejne roczniki z powojennego wyżu demograficznego. Wzrost liczby zgonów był jednak zbyt duży, aby w całości wynikał tylko ze struktury demograficznej ludności. Były też inne powody. Tu szczegółów jednak nie znamy. Dane o przyczynach zgonów GUS przedstawia z rocznym opóźnieniem.

Znane są natomiast prawdopodobne przyczyny wzrostu umieralności w 2017 r. Winny był wtedy między innymi smog. Jak się okazało, naprawdę zabijał, głównie na początku roku, gdy natężenie pyłów PM10 było na rekordowym poziomie. Potwierdza to raport Narodowego Funduszu Zdrowia. Stwierdzono w nim, że potencjalną przyczyną wzrostu liczby zgonów w styczniu było skokowe pogorszenie jakości powietrza, które może rodzić gwałtowne konsekwencje zdrowotne u osób szczególnie podatnych, w tym ze strony układu krążeniowo-oddechowego. Według tego raportu na wzrost liczby zgonów mogła mieć wpływ również pogoda – w styczniu i lutym odnotowano niską średnią temperaturę w porównaniu z analogicznym okresami poprzednich lat. Swoje żniwo zebrała też grypa. Szczyt zachorowań na nią przypadł w styczniu, podczas gdy w poprzednich latach następował w późniejszych miesiącach, gdy z chorobą najwyraźniej wiąże się mniejsze ryzyko.

Skrócenie się przeciętnego trwania życia to oznaka negatywnych tendencji. Ale dla niektórych może być… pozytywną wiadomością. Skorzystają przyszli emeryci. Ci, którzy będą przechodzić na emeryturę od 1 kwietnia, uzyskają nieco większe świadczenia. Im krótsza przewidywana długość życia, tym większa comiesięczna wypłata. W systemie emerytalnym, który mamy od 1999 r., emeryturę wylicza się, dzieląc zebrane przez nas składki przez aktualizowaną co roku przez GUS długość życia. Odpowiednie tablice jego trwania stanowią podstawę przyznawania emerytur na wnioski zgłoszone od 1 kwietnia do 31 marca następnego roku kalendarzowego. Spadek statystycznej długości życia o ponad miesiąc podwyższy przeciętną emeryturę mężczyzny o ok. 16 zł, a kobiety o ok. 10 zł – wynika z szacunków DGP.

Między Zachodem i Wschodem

Pod względem przeciętnego trwania życia na tle czołówki krajów Unii Europejskiej wypadamy bardzo niekorzystnie. Według ostatnich danych Eurostatu wiek dożywania Polaków był w 2017 r. o ponad sześć lat krótszy niż w państwach Wspólnoty, które mają pod tym względem najlepsze wskaźniki. Natomiast przeciętne trwanie życia kobiet było o około cztery lata krótsze. Najdłużej żyją Włosi, Szwedzi i Hiszpanie – prawie 81 lat. Natomiast wśród kobiet najbardziej długowieczne są Hiszpanki, Francuzki i Włoszki. Ich przeciętne trwanie życia mieści się w przedziale od 85,2 do 86,1 roku. Duże różnice występują także w długości życia kobiet i mężczyzn. W Polsce wynoszą prawie 8 lat, podczas gdy w Holandii tylko 3,2 roku.

Zdaniem analityków uzyskanie parametrów życia podobnych do występujących w starych krajach Unii Europejskiej zajmie nam co najmniej dwie dekady.

Korzystnie wyróżniamy się wśród krajów byłego bloku wschodniego. Dłużej niż polscy mężczyźni żyją tylko Czesi – o 2,2 roku. Natomiast w porównaniu z Łotyszami, którzy uzyskują we Wspólnocie najgorsze wskaźniki, Polacy żyją aż ponad cztery lata dłużej. Natomiast wśród pań dłużej niż Polki żyją Estonki i Czeszki. Różnica nie jest jednak duża i wynosi 0,2–0,8 roku.

Trwa ładowanie wpisu