"Tylko poznając dokładnie konkretne problemy tych miejsc, jesteśmy w stanie wypracować rozwiązania" – stwierdziła podczas III Kongresu Demograficznego, który odbywa się we wtorek w Olsztynie.

Problem depopulacji dotyka zdecydowanej większości polskich gmin. W woj. warmińsko-mazurskim w ostatnich 20 latach tylko 35 gmin zwiększyło liczbę ludności, a 81 gmin zanotowało jej spadek. Według danych GUS-u na koniec 2020 r. region zamieszkiwało 1,416 mln mieszkańców, a w 2010 było to 1,427 mln. Procentowy udział ludności w wieku produkcyjnym zmalał z 65,2 proc. w 2010 roku do 60,7 proc. w 2020 r.

Podczas odbywającego się we wtorek w Olsztynie III Kongresu Demograficznego dyrektor olsztyńskiego GUS-u Marek Morze poinformował, że gminy notujące wzrost liczby mieszkańców to w znacznej większości tzw. obwarzanki, czyli gminy sąsiadujące z największymi miastami regionu: Olsztynem, Elblągiem, Ełkiem, Iławą i z Giżyckiem.

Najlepsze wskaźniki demograficzne – jedne z najwyższych w kraju – notuje podolsztyńska gmina Stawiguda. W ostatnich 20 latach liczba jej mieszkańców podwoiła się (z niespełna 5 tys. mieszkańców w 2000 r. do ponad 11 tys. w 2020 r.). Notuje się tu dodatni wskaźnik przyrostu naturalnego i migracji. W ostatnich latach w gminie Stawiguda powstało wiele osiedli mieszkaniowych, w których zamieszkali w znacznej części ludzie dotąd mieszkający w granicach administracyjnych Olsztyna.

Reklama

"Największy spadek liczby ludności notujemy w powiatach i gminach leżących wzdłuż granicy z obwodem kaliningradzkim" – podał Morze. Jako przykład takiej gminy wskazano Górowo Iławeckie, które w 2000 r. zamieszkiwało 4,7 tys. mieszkańców, a 20 lat później – 3,8 tys. Znaczny spadek liczby ludności notują też gminy na południu regionu: Wielbark, Jedwabno i Janowo.

W ocenie przewodniczącej Rządowej Rady Ludnościowej prof. Józefiny Hrynkiewicz trudno wskazać, co może zahamować negatywne procesy demograficzne w regionie.

"Jest za mało wiedzy o gminach, które się wyludniają. Ta wiedza ma nie tylko znacznie poznawcze, ale jest też potrzeba po to, by zahamować depopulację" – wskazała prof. Hrynkiewicz. Zadeklarowała, że osobiście pomoże w przeprowadzeniu odpowiednich badań w gminach wyludniających się czy zagrożonych tym procesem.

Omawiając wyludnianie się Warmii i Mazur, prof. Hrynkiewicz przyznała, że sama jest przykładem osoby, która przed laty wyjechała z Lidzbarka Warmińskiego na studia do Warszawy i – mimo chęci – nie wróciła do rodzinnego miasta, bo nie miała w nim co robić. Wskazała jednak, że w jej ocenie nie bez znaczenia na wyjazdy młodych ludzi z regionu mają powojenne decyzje polityczne.

"Po wojnie na tych terenach wymieniono niemal całą ludność, a tak zwana ludność napływowa nie czuje związku z regionem, nie jest do niego przywiązana, wszystko traktowała jako +na tymczasem+" – oceniła prof. Hryniewicz i opierając się na przykładzie własnej rodziny, wskazała, że dopiero zamieszkujące na Warmii czwarte pokolenie czuje się u siebie, tradycje i zwyczaje warmińskie uznaje za swoje.

"Wyludnianie się gmin powoduje, że zmniejszają się dochody gmin. To z kolei sprawia, że gminy nie są w stanie należycie wywiązywać się z nałożonych na nich obowiązków, zadań społecznych, kulturalnych, czy rozwojowych" – wskazała prof. Hrynkiewicz. Dodała, że starzenie się społeczeństwa będzie kolejnym wielkim wyzwaniem dla samorządów, które winny objąć seniorów opieką, do czego mogą nie mieć środków, ani kadry.

Dyrektor olsztyńskiego GUS Marek Morze poinformował, że obecnie w woj. warmińsko-mazurskim na 100 wnucząt przypada 113 dziadków, co jest dwukrotnym wzrostem "obciążenia wnucząt" w porównaniu z danymi z 2020 r.

Rządowa Rada Ludnościowa zamierza przeprowadzić kongresy związane z demografią w 20 polskich miastach.

"Nigdy, tak jak teraz, wiedza demograficzna nie była potrzebna. Ona obecnie staje się podstawową wiedzą do rozwoju wszelkich dziedzin, m.in. mieszkalnictwa czy edukacji" – oceniła prof. Hrynkiewicz.