Większe wpływy z VAT

Szef PFR w rozmowie z Radiem ZET, przyznał, że inflacja przyczyniła się do większych wpływów np. VAT, ale przypomniał, że rząd w ub.r., aby zrekompensować wzrost cen, obniżył stawki podatków niemal do zera m.in. na paliwa i żywność. "Rząd oddał premię, inflacyjną Polakom, wprowadzając programy osłonowe" - powiedział.

Dług publiczny

Reklama

Zaznaczył, że jeśli chodzi o dług publiczny, to "nie mamy się czego obawiać, ale wyzwaniem jest deficyt budżetowy, który w ubiegłym roku wzrósł do 3,5 proc.". Wskazał, że wynika to m.in. z wprowadzenia przez rząd programów społecznych, których koszt wynosi ok. 70-80 mld zł, oraz zwiększenia wydatków na obronność kraju.

Inflacja

Pytany, dlaczego inflacja w Polsce jest wyższa niż w krajach Europy Zachodniej, tłumaczył, że w Polsce oraz innych krajach Europy Środkowo - Wschodniej ceny energii mają większy udział w tworzeniu dochodu narodowego. "Jesteśmy też trochę biedniejsi, więc ceny żywności więcej ważą w naszych budżetach, niż w bogatszych krajach zachodniej UE" - dodał. Zauważył również, że w Polsce mieliśmy znacznie niższe bezrobocie niż np. we Włoszech czy Hiszpanii, gdzie stopa bezrobocia wynosi 8-10 proc. "Nie było tam takiej presji płacowej, którą przedsiębiorcy przekładają na ceny produktów i usług" - wyjaśnił.

"Jeśli popatrzymy, o ile wzrosły płace w Polsce po odjęciu wzrostu cen, to w ostatnich siedmiu latach, jesteśmy w gronie pięciu pierwszych krajów UE, gdzie ten wzrost był najsilniejszy" - wskazał. Podkreślił, że obecnie ważne jest, aby inflacja spadła poniżej dynamiki płac. "Wtedy rzeczywiście będziemy mogli odetchnąć z ulgą" - mówił.

Pytany, czy inflacja spadnie do poziomu jednocyfrowego, wyraził nadzieję, że nastąpi to na przełomie III i IV kwartału 2023 r. "Pod koniec roku powinnyśmy mieć poniżej 10 proc., bliżej 8 proc., a w 2024 spadnie ona do ok. 5 proc." - powiedział. (PAP)

autorka: Ewa Wesołowska