Ekonomista wskazał, że obecnie, przy wzmożonej fali zakażeń koronawirusem, kraje wybierają różne sposoby walki z pandemią, w zależności od sytuacji epidemiologicznej i możliwości. Niektóre - jak np. Francja, Austria czy Wielka Brytania - decydują się na całkowity lockdown. Inne, w tym także Polska, starają się zminimalizować liczbę zakażeń wprowadzając obostrzenia mniej dotkliwe dla swoich gospodarek. "W Polsce mamy do czynienia z podejściem, które w absolutny sposób nie ignoruje zagrożenia dla ludzkiego zdrowia i życia, ale wprowadza różnego rodzaju restrykcje, ograniczające rozprzestrzenianie się wirusa" - powiedział.

Przykładem takiego częściowego locdownu jest m.in. zamknięcie branży restauracyjnej czy cmentarzy. Przyznał, że działania te na pewno mocno odczuli np. sprzedawcy kwiatów czy zniczy, ale - jak zaznaczył - w skali całej gospodarki skutki tych ograniczeń będą nieznaczne. "Tzw. trzecia droga, czyli częściowy lockdown, który obrała Polska, daje nadzieje, że uda nam się skutecznie powstrzymać wirusa przy znacznie mniejszych kosztach gospodarczych" - powiedział.

Przypomniał, że w pierwszej fazie pandemii, gdy polski rząd, podobnie jak większość krajów w Europie, zdecydował się na całkowite zamknięcie gospodarki, nasze PKB spadło o ok. 9 proc. "Gdybyśmy dziś zdecydowali się na taki ruch, koszty byłyby więc podobne" - powiedział, wskazując że przy częściowym locdownie, szacowany spadek PKB może wynieść 2,5 - 4 proc. Dodał też, że np. Wielka Brytania czy Francja muszą się liczyć z recesją o większej skali. W całej UE w II kwartale 2020 w ujęciu r/r nastąpił spadek PKB wynoszący 14,1 proc., natomiast w strefie euro - 15 proc.

Według ekonomisty, przykładem racjonalnego stosowania ograniczeń w Polsce, jest również np. decyzja o kontynuowaniu nauczania stacjonarnego w klasach I-III czy opieki w przedszkolach i żłobkach. "Dzięki tylko częściowemu zamknięciu szkół zminimalizowaliśmy ryzyko rozprzestrzenia się wirusa, a jednocześnie nie uderzyliśmy mocno w gospodarkę, ponieważ rodzice w dalszym ciągu mogą jednak pracować" - wyjaśnił.

Reklama

Bujak zaznaczył również, że przy obranej strategii walki z pandemią największym wyzwaniem dla władz będzie monitorowanie efektów częściowych lockdownów zarówno pod względem gospodarczym jak i zdrowotnym. Nie wykluczył też modyfikacji ograniczeń, np. wycofywania ich z jednych obszarów, a wprowadzanie w innych.

Zaznaczył przy tym, że - aby uniknąć najdotkliwszych dla gospodarki restrykcji - należy zwiększyć wydolność systemu opieki zdrowotnej, czyli m.in zwiększyć liczbę łóżek, respiratorów, a także zapewnić placówkom przeszkolony personel. Niezbędne jest też - jak podkreślił - doskonalenie procedur testowania, śledzenia kontaktów zakażonych oraz ich izolowania. Zaznaczył, że ważne w tym zakresie są indywidualne postawy, np. skłonność do korzystania ze specjalnych aplikacji.

Ekonomista powiedział, że utrzymanie gospodarki na dobrym poziomie wiąże się z utrzymaniem miejsc pracy i produktywnością firm. "Tarcze antykryzysowe, w tym Tarcza Finansowa PFR, zabezpieczyły płynność przedsiębiorstw, w wielu przypadkach wpłynęły na poprawę wyników, co powinno im pomóc przejść przez drugą falę pandemii" - wskazał. Dodał, w przypadku wielu sektorów nie powinno być konieczności uruchamiania dodatkowej pomocy. Zaznaczył również, że dla branż najmocniej dotkniętych drugą falą i restrykcjami taka pomoc jest przygotowywana i będzie udzielana.