Jego książkowa panorama składa się z dwóch części. Pierwsza jest – trzymając się malarskich metafor – rysowaniem tła. Mamy więc tu kontekst społeczno-polityczny tego, co się wokół dzieje. Chodzi głównie o krytykę wolnorynkowego kapitalizmu, która się w czasie ostatniej dekady (może półtorej) przez świat przetoczyła. I dziś nie można dalej o gospodarce rozmawiać tak, jakby się to nigdy nie wydarzyło. Na dodatek ta krytyka nie pozostała tylko na poziomie teorii i niszowych ekonomicznych debat Rodrika z Krugmanem. O nie. Mamy rok 2021, a nie 2014. I to nie jest moment, w którym Piketty po raz pierwszy napisał o nierównościach. Jesteśmy już dużo dalej.
Oznacza to, że pojawiła się już polityczna odpowiedź na potrzebę korekty kapitalizmu.
Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.