Węgierski polityk podkreślił, że miniony rok był jednym z najtrudniejszych od czasu transformacji ustrojowej. Największym obciążeniem dla budżetu były koszty importu energii, które sięgnęły 10 mld euro, tj. 10 proc. PKB Węgier w porównaniu do 4 proc. w 2021 r. – zauważył Nagy.

"Naszym celem jest, i pracujemy nad jego osiągnięciem, aby gospodarka wzrosła w tym roku o co najmniej 1,5 proc." – powiedział tygodnikowi "Mandiner" minister rozwoju gospodarczego Węgier.

Jak przekazał, w osiągnięciu tego celu mają pomóc między innymi subsydiowane kredyty dla firm, a także dobre wyniki węgierskiego eksportu, turystyki i przemysłu oraz rosnąca konsumpcja. Dodał, że w 2024 r. wzrost PKB kraju może sięgać 4 proc.

Nagy ocenił, że w związku ze zniesieniem na początku grudnia 2022 r. limitu cenowego na paliwo, wskaźnik inflacji w styczniu br. może przekroczyć 25 proc. (w grudniu było to 24,5 proc.), a ceny żywności prawdopodobnie osiągną szczyt w lutym-marcu. Inflacja powinna jednak w najbliższej przyszłości gwałtownie spadać, a do końca roku powrócić do poziomu jednocyfrowego – dodał.

Reklama

Jeśli do kwietnia inflacja znacząco spadnie, to jest duża szansa, że limity cen na niektóre artykuły spożywcze zostaną zniesione – zapowiedział węgierski minister. Według polityka do końca 2023 r. inflacja na Węgrzech może spaść poniżej 10 proc. rdr.

"Kraj w trakcie procesu nadrabiania zaległości nie może zrezygnować z niezależnej polityki pieniężnej lub niezależnego nadzoru finansowego" – stwierdził Marton Nagy, pytany o ewentualne wprowadzenie na Węgrzech euro. "Do sprawy warto wrócić, gdy PKB na mieszkańca według parytetu siły nabywczej osiągnie 90 proc. średniej europejskiej" – podkreślił. Zaznaczył, że w ubiegłym roku było to 79 proc.

Z Budapesztu Marcin Furdyna