Ostatni tydzień był wyjątkowo obfity w kreowanie mitów: obie strony wielkiej politycznej wojny dostały okazję do tworzenia własnych. Lecz same mity niczego nie rozstrzygają. Choć cały czas czujemy, że polityczny przełom może nas – niczym złodziej – zaskoczyć w każdej chwili. Nawet jeśli dziś bardziej emocjonujące wydają się hakerskie ataki na polityków obozu rządzącego oraz zawartość ich e-mailowych skrzynek.
Zrozumiałe, że opozycja czekała na widowiskowy sukces – i wybór Konrada Fijołka na prezydenta Rzeszowa można tak traktować. Tak się wykorzystuje wybory uzupełniające w krajach, w których odbywają się one w okręgach jednomandatowych. Mają zapowiadać odwrócenie trendu, a przy okazji podsycać nadzieje ewentualnych profitentów zmiany.

Zamrożona scena

Jednocześnie wygraną opozycyjnego kandydata ciężko uznać za jednoznaczną wróżbę przełomu. Miasta wojewódzkie od dawna są bastionami opozycji, i to nawet na ścianie wschodniej, gdzie wciąż jeszcze bardzo silna jest prawica. Rzeszowem nie rządził wcześniej pisowiec, lecz polityk SLD Tadeusz Ferenc. Nikt nikogo więc nie zdruzgotał ani nie zdetronizował, naturalny podział społeczny został raczej potwierdzony. Po raz kolejny. To nie jest zapowiedź zasadniczych przesunięć na mapie poparcia politycznego w skali kraju.
Reklama
Owszem, taki wyborczy wynik przypomniał o szklanym suficie, którego PiS przebić już nie jest w stanie. Napływ do Polski wielkich unijnych pieniędzy i zapowiedzi potężnych wydatków na rozmaite cele społeczne, zapisane w Polskim Ładzie, nie dały prawicy szansy na zdobycie pakietu kontrolnego w dużych miastach, nawet takich jak Rzeszów. Scena jest zamrożona, także zresztą w wielu innych wymiarach, choćby poprzez odwrócenie się od obozu rządzącego młodszych roczników.
Z pewnością psychologiczne znaczenie ma kontrast między wielostronnym sojuszem partii opozycyjnych a rozbiciem prawicy: start kandydata Solidarnej Polski na pewno nie ułatwił zadania polityczce PiS, choć pewnie przegrałaby i tak. Większość radnego Fijołka była zbyt wyraźna. Konsolidacja opozycji w Rzeszowie przetrwała nawet niedawny potężny konflikt pomiędzy Koalicją Obywatelską a Lewicą o wspólne głosowanie tej ostatniej z PiS nad europejskim Funduszem Odbudowy. Nie przesądza to o kształcie list w wyborach do parlamentu, ale wzmacnia argumenty zwolenników wielobarwnego opozycyjnego bloku.
Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.