W poniedziałkowym głosowaniu Sejm nie uchylił rozporządzenia prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Za uchyleniem rozporządzenia głosowało 168 posłów, przeciw było 247 posłów, 20 wstrzymało się od głosu. Nie głosowało 25 posłów. Posłowie KO głosowali za uchyleniem rozporządzenia.

Trzaskowski był pytany w radiu Zet dlaczego Koalicja Obywatelska zagłosowała w poniedziałek w Sejmie przeciwko wprowadzeniu stanu wyjątkowego, podkreślił, że "stan wyjątkowy nie jest dzisiaj potrzebny". Według niego, "PiS wprowadza stan wyjątkowy, żebyśmy nie mogli dowiedzieć się co się dzieje na granicy".

"Wszyscy się zgadzamy, że granica musi być uszczelniona, musi spełniać swoją rolę, zwłaszcza, że jest granicą UE. Szkoda, że PiS zabrał się za jej uszczelnianie dopiero teraz. Miał wiele lat, żeby się stosować do unijnych przepisów" - zaznaczył.

"Niestety przez ostatnie pięć lat PiS zamiast budować sensowną politykę imigracyjną, azylową, wzmacniać granice z udziałem UE, bo to przecież też zmiany, które od wielu lat są wprowadzane doprowadziły chociażby do powołania unijnego korpusu granicznego. PiS zajmował się tylko szczuciem na uchodźców, a teraz udaje niesłychanie sprawczego wujka, który to wszystko naprawi. Trzeba to było robić wcześniej" - oświadczył Trzaskowski.

Reklama

Jak dodał, "wszystkich nas bulwersuje los kilkudziesięciu osób, którym nawet nie podaje się wody ani żywności". "W związku z tym PiS postanowił odciąć nas od informacji. To wszystko jest PR-em, a nie dbaniem o bezpieczeństwo. Ten stan (wyjątkowy) po prostu nie jest konieczny" - dodał prezydent stolicy.

"PiS chce pokazać, że jest niesamowicie twarde jeśli chodzi o granice, tylko że przez ostatnie 5 lat nic w tej sprawie nie zrobiło. Wszyscy się zgadzamy, że granica musi być uszczelniona dlatego, że rzeczywiście może być tak, że po tym co się dzieje w Afganistanie na te granicę mogą napływać znaczne liczby uchodźców, zwłaszcza, że białoruski dyktator im w tym pomaga" - zaznaczył polityk. "To jednak nie powinno przeczyć humanitarnym odruchom i to nie powinno doprowadzać do sytuacji, w której my nie będziemy mogli wiedzieć dlatego, że dziennikarze nie będą dopuszczani do tego miejsca, co tam się dzieje" - mówił prezydent Warszawy.

Polityk PO był pytany o zakończony w zeszłym tygodniu Campus Polska Przyszłości. Jak ocenił Campus Polska to wielki sukces. "Dla mnie najważniejsza jest ocena tysiąca młodych ludzi, którzy byli na Campusie, którzy jednoznacznie powiedzieli, że był to dla nich tydzień niesłychanie istotny, że są pełni zapału żeby w tej chwili w swoich miejscowościach angażować w życie polityczne i społeczne. A oto dokładnie chodziło. Ja to oceniam jak zdecydowany sukces" - podkreślił.

Na pytanie m.in o wypowiedź posła Sławomira Nitrasa podczas Campusu dotyczącą Kościoła katolickiego ocenił, że "te wypowiedzi były wyjęte z kontekstu i mało kto postanowił wysłuchać je w całości".

Polityk zaprzeczył doniesieniom portalu wprost.pl, że po słowach Nitrasa, szef PO Donald Tusk "miał się wściec i że Nitras może zapomnieć o tym, że miałby zostać szefem regionu zachodniopomorskiego PO". Według Trzaskowskiego są to plotki. "Po pierwsze Sławomir Nitras nie chce być szefem regionu, pod drugie powiedział jasno, z punktu widzenia katolika o tym, co się dzieje w tej chwili w Kościele" - dodał. "Nikt kto wysłuchałby całej tej wypowiedzi nie mówiłby o katolikach, którzy nie mają żadnych przywilejów w Polsce, natomiast ma je Kościół katolicki. To była rozmowa o instytucji" - zaznaczył. Jak dodał, Sławomir Nitras "może spać spokojnie".

Mówiąc o słowach, które padły podczas Campus Polska o legalizacji związków partnerskich, gdy PO dojdzie do władzy podkreślił: "Tak mówił Donald Tusk. Związki partnerskie będą jedną z decyzji nowego rządu, jeśli to będzie rząd opozycyjny". "Uważam, że to jest fundament nowoczesnego państwa. Zresztą większość Polek i Polaków się z tym zgadza" - dodał Trzaskowski.