List Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Ochrony Zdrowia na czwartkowej konferencji w "białym miasteczku" odczytała przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok. "W imieniu wszystkich naszych pacjentów oraz setek tysięcy pracowników ochrony zdrowa medyków oraz innych zawodów niemedycznych, których reprezentujemy, zwracamy się do panów z prośbą o podjęcie realnego dialogu i współdziałania dla ratowania publicznej ochrony zdrowia, która obecnie kona" - podkreślili przedstawiciele komitetu.

"Deklarujemy i zapewniamy, że jesteśmy gotowi do rozmów i współpracy w celu ratowania publicznej ochrony zdrowia. Wiemy, że bez radykalnych i natychmiastowych reakcji rządu RP to się nie uda. Jednocześnie wiadomo, że nie uda się to wam bez nas" - oświadczyli.

Protestujący wskazali, że rząd w tych działaniach musi być jednak "reprezentowany przez odpowiedzialnego, wiarygodnego i merytorycznego przedstawiciela". "Zdajemy sobie sprawę, że działania te powinny byt realizowane przez ministra zdrowia. Jednak obecny minister wielokrotnie dowiódł, że nie rozumie i nie uważa publicznej ochrony zdrowia za kwestię społeczną, a tylko jako nadmierny wydatek budżetowy" - ocenili.

Reklama

"Całkowicie nieudana współpraca z aktualnym ministrem zdrowia"

"Już w lipcu jasno wyraziliśmy nasz brak zaufania do Ministra Adama Niedzielskiego. Całkowicie nieudana współpraca z aktualnym ministrem zdrowia, jego błędy w ocenie sytuacji w systemie opieki zdrowotnej, wybiórcze podejmowanie działań w sprawach istotnych dla systemu oraz usilne podtrzymywanie swoich autorytarnych, niekorzystnych decyzji pogłębiają zapaść systemu ochrony zdrowia" - czytamy w liście komitetu.

Protestujący zapewnili, że byli gotowi do rozmów od momentu zawiązania komitetu, "jednak minister zdrowia pozostawał nadal głuchy" na argumenty. Według komitetu Niedzielski "nawet w trakcie trwającego protestu nie podejmuje merytorycznej współpracy".

"Protestujemy nie tylko o podwyższenie wynagrodzeń, jak mylnie zinterpretowano nasze postulaty. Głównym celem naszego protestu jest zmiana złej ustawy oraz wzrost nakładów na ochronę zdrowia, a także poprawa bezpieczeństwa pacjentów i pracowników oraz lepsze wykorzystanie kadry polskich medyków" - zaznaczyli medycy.

"Zmiany potrzebne są tu i teraz"

W liście do premiera Morawieckiego i wicepremiera Kaczyńskiego medycy wskazali m.in., że przed nami kolejna fala pandemii, przybywa pacjentów z powikłaniami po COVID-19, narastają problemy w onkologii i że obserwowane są już skutki nieuchronnego starzenia się społeczeństwa. "Zmiany potrzebne są tu i teraz" - podsumowali.

"Właśnie dlatego, przez wzgląd na polskich pacjentów oraz reprezentowanych przez nas medyków, wciąż jesteśmy gotowi do rozmów, jednak rząd RP musi być w nich reprezentowany przez osobę dającą gwarancję uczciwej i rzetelnej współpracy w trosce o zdrowie i życie Polek i Polaków" - podkreślili protestujący.

Komitet protestacyjno-strajkowy ma osiem postulatów. Obejmują one m.in. podwyżki, realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, a także zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego oraz wprowadzenia norm zatrudnienia związanych z liczbą pacjentów. Komitet postuluje także m.in. zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego i stworzenie systemu ochrony pracowników przed agresją słowną i fizyczną pacjentów; wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej, a także uchwalenie ustaw o medycynie laboratoryjnej i zawodzie ratownika medycznego.

Według resortu zdrowia łączny koszt postulatów komitetu w tym roku to 26,05 mld zł, a w przyszłym roku - 104,7 mld zł. Rzecznik rządu Piotr Müller, pytany w środę, czy premier spotka się z protestującymi, wskazał, że rząd zwrócił się do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o skonkretyzowanie postulatów z protestującymi, aby można było usiąść do rozmów. W tej chwili minister nie rekomendował spotkania, bo postulaty są zbyt ogólne - powiedział.