Na sobotnim wieczornym spotkaniu w Jastrzębiu-Zdroju prezes Prawa i Sprawiedliwości odpowiadał na pytania zebrane przed spotkaniem, a odczytywane przez posłankę Teresę Glenc i posła Bolesława Piechę. Jedno z nich było postulatem podwyżek płac i emerytur dla nauczycieli, także w kontekście sporu znacznej części tej grupy zawodowej z obecnym ministrem edukacji narodowej.

"Jeśli chodzi o konflikt (nauczycieli z ministrem), jest tak, że każde normalne państwo prowadzi swoją politykę oświatową, historyczną także w ramach tej oświatowej, która ma kształtować pewne postawy młodych ludzi, postawy propaństwowe, postawy patriotyczne" – zaznaczył Kaczyński.

"Niestety pewna część ludzi pracujących w oświacie się temu przeciwstawia, bo ma inną, lewicową opcję. Tutaj szczególnie Związek Nauczycielstwa Polskiego, to była organizacja już od okresu międzywojennego o wyraźnie lewicowym charakterze ze znaczną penetracją także sił komunistycznych – ta tradycja niestety trwa” - ocenił.

"Mają prawo mieć oczywiście swoje poglądy, ale nauka powinna iść w pewnym kierunku. Pretensje do ministra (edukacji Przemysława) Czarnka są generalnie takie, że on chce, aby ten kierunek był jednak uznawany przez wszystkie szkoły, a po drugie chce, żeby w szkołach zapanował większy porządek, niż jest w tej chwili, bo tam naprawdę bardzo często tego porządku nie ma" – uznał.

Reklama

"A od sposobu kształcenia młodych ludzi zależy bardzo wiele, zależy nasza przyszłość – i czym ten sposób jest gorszy, tym nasza przyszłość będzie gorsza" – stwierdził.

"Tu doszło do szeregu różnych błędów, tak jak w ogóle na początku istnienia III Rzeczypospolitej obok różnych interesów działały pewne przeświadczenia, które wyrosły ze sprzeciwu wobec komunizmu. One były całkowicie słuszne w walce z komunizmem, ale zupełnie niesłuszne, jeżeli się już miało czy budowało własne państwo. I to niestety często tak w dalszym ciągu jest" – zdiagnozował prezes PiS.

"Jeżeli chodzi o podwyżki, to ramach ogólnych 7,8 proc. dla budżetówki - oczywiście tak. Ale jeśli chodzi o dalej idącą reformę płac nauczycielskich, to jest z jednej strony sprawa kryzysu, ale po drugie też sprawa ułożenia kwestii, które dotąd nie zostały ułożone, bo jest tak, że jest te 18 godzin (pracy nauczyciela w klasie w tygodniu), jest bardzo dużo przerw w nauce, te urlopy łącznie są bardzo długie" – wymienił.

"Ja tych urlopów nie kwestionuję, natomiast jeżeli chodzi o te 18 godzin, można dyskutować. Zaproponowaliśmy wyraźną podwyżkę płac, ale przy zwiększeniu tej liczby tygodniowej na poziom wcale nieprzekraczający przeciętnej Unii Europejskiej. Krótko mówiąc, to nie zostało przyjęte" – zaznaczył prezes PiS.

Podkreślił też, że państwo nie ma nieograniczonych zapasów, a nauczyciele to grupa bardzo liczna, szacowana na od 0,6 mln osób do prawie 1 mln osób, licząc z innymi pracownikami oświaty i szkolnictwa wyższego.

"Jeżeli ktoś postuluje, by zrobić wielką podwyżkę, to nie jest ten moment, bo jest inflacja, a my nie mamy zamiary jej aż tak nakręcać, a z drugiej strony to sprawa, aby ta płaca została jakoś związana z wysiłkiem" – zasygnalizował, deklarując jednocześnie świadomość, że wysiłek dobrze pracującego nauczyciela jest bardzo duży. "Problem jest bardzo trudny. Będziemy starali się go rozwiązać, oczywiście w konsultacjach, rozmowach ze środowiskiem nauczycielskim" – zadeklarował.

"Ale to jest kwestia jedna z najtrudniejszych, które są przed nami; jest też bardzo trudna sprawa polskiej służby zdrowia, bo samo zwiększenie środków nie wystarczy, aby to zaczęło działać, jak powinno” – stwierdził. "Jest wiele problemów, które rzeczywiście trzeba rozwiązać. Bo one nie są na takiej zasadzie, że jest zła władza, która nie chce i są bardzo dobre środowiska, które są oprymowane przez władzę" – dodał.

"My się za ten problem weźmiemy i jesteśmy gotowi do wysiłku, ale muszą być spełnione jakieś warunki, aby to zaczęło nieco inaczej funkcjonować pod różnymi względami; nie chcę tutaj przytaczać drastycznych przykładów, ale mógłbym przytaczać np. odnoszące się do poziomu młodych ludzi, którzy skończyli szkołę podstawową, szczególnie jeśli chodzi o pewne obszary Polski. Bywa z tym bardzo, ale to bardzo niedobrze" – podkreślił Jarosław Kaczyński.

autor: Mateusz Babak