Podczas wtorkowego wiecu w Legionowie Tusk odniósł się do zbliżającego się Święta Wojska Polskiego. "Wszyscy myślimy w przeddzień tego święta o bezpieczeństwie Polski, bezpieczeństwie naszej ojczyzny, o naszych żołnierzach, naszych bohaterach, naszych porażkach i zwycięstwach. Jest wojna za naszymi granicami, upiorna, okrutna wojna. Jak nigdy po II wojnie światowej potrzebujemy dzisiaj władzy kompetentnej, która jest silna, zdecydowana i umie budować wsparcie dla Polski na całym świecie, która umie docenić ludzi kompetentnych i szanuje polskiego żołnierza, polski mundur, polskich generałów" - mówił Tusk.

"Jeśli chcemy, by nasza ojczyzna była bezpieczna, by nasi przyjaciele nas szanowali, a nasi przeciwnicy respektowali i bali się, to musimy mieć władzę, która się nie boi; musimy mieć ministra obrony narodowej, który nie kłamie przez miesiące o tym, że spadła ruska rakieta, który nie zwala winy na polskich generałów za to, do czego sam doprowadził. (...) Dalej ministrem obrony narodowej jest człowiek, który - zamiast przygotować Polskę na różne sytuacje i budować prawdziwą zdolność do obrony - pajacuje" - ocenił.

Według lidera Platformy "nie mamy żadnej pewności, co się dzieje na polskim niebie i tak długo, jak będzie pan (Mariusz) Błaszczak, pan (Jarosław) Kaczyński (Jarosław, wicepremier), pan (Mateusz) Morawiecki o tym decydował, nie mamy elementarnego poczucia bezpieczeństwa" - stwierdził Tusk.

Reklama

"Dlaczego sobie pozwolili na tę czy inną prowokację?"

Tusk nawiązał też do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa białoruskie śmigłowce w ubiegły wtorek i reakcji polskich władz. W ubiegły wtorek MON poinformowało, że tego dnia doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa śmigłowce białoruskie. Szef resortu Mariusz Błaszczak polecił zwiększyć liczbę żołnierzy na granicy i wydzielić dodatkowe siły i środki, w tym śmigłowce bojowe. O incydencie zostało poinformowane NATO.

"Mamy premiera, którego ministrowie i urzędnicy przez 8 czy 10 godzin nie zauważyli białoruskich helikopterów, a zauważyli te helikoptery mieszkańcy, naukowiec badający ptaki czy przypadkowy przechodzień, były zdjęcia. A on przez 8 godzin nie widział i nie słyszał, a potem zdecydował się na bardzo twardą reakcję - przebrał się za żołnierzyka w zielonej koszulce i tak chodził, udając (prezydenta Ukrainy Wołodymyra) na konferencje prasowe" - mówił lider Platformy.

"Jeśli my wszyscy to widzimy, to na Kremlu i w Mińsku też to widzą. Dlaczego sobie pozwolili na tę czy inną prowokację? Dlatego, że widzą, kto rządzi dzisiaj w Polsce - jacy nieudacznicy, jacy pozoranci" - mówił. "Już nie mówię o Macierewiczach i tego typu figurach, które świadomie, od samego początku, gdy PiS zdobył władzę, rozbrajali polską armię, blokowali wszystko, co miało dawać bezpieczeństwo, także na polskim niebie. Tym się zajmie po 15 października prokuratura i specjalna komisja. Udowodnimy coś, co widać gołym okiem - że w samym jądrze PiS są ludzie, którzy celowo rozbrajali polskie możliwości obronne" - dodał Tusk.(PAP)

Autorzy: Mikołaj Małecki, Aleksander Główczewski