Zwycięstwo w wyborach nie musi oznaczać kolejnej kadencji PiS

Ale jednocześnie dał jasny sygnał, że zwycięstwo w wyborach nie musi oznaczać kolejnej kadencji rządu PIS. - Przed nami pytanie, czy sukces będzie można zmienić w kolejną kadencję i tego nie wiemy. Musimy wiedzieć, bez względu na to, czy nie będziemy przy władzy, czy w opozycji, to ten projekt będziemy realizować i nie pozwolimy, by Polskę zdradzono - mówił Kaczyński.

A choć tuż przed jego wystąpieniem sztab skandował "dziękujemy" i "Jarosław", to jeszcze przed ogłoszeniem wyników na wieczorze wyborczym w PiS nastroje były stonowane.

Reklama

Wysoka frekwencja

Bardzo wysoka frekwencja spowodowała, że choć miejsce na początku stawki wydawało się pewne, to coraz wyraźniej rysował się scenariusz, w którym większość może mieć opozycja. - Wydaje się, że idzie zmiana władzy, taki nastrój jest w powietrzu, chociaż zobaczymy. Na Słowacji ostateczne wyniki były inne niż exit poll - mówił jeden z polityków.

PiS nie odpuści

Kaczyński nie pozostawił wątpliwości, że PIS nie odpuści. - Przed nami dni walk i napięć, ale finał w postaci kontynuacji naszego programu, ten finał będzie naszym i przede wszystkim polskim zwycięstwem - mówił Kaczyński.

Co zrobi Andrzej Duda?

W wystąpieniu nie było mowy o tym, co zrobi Andrzej Duda jeśli chodzi o rozdanie rządowe, ale nie ma wątpliwości, że PiS poczeka na ostateczne wyniki i spróbuje podejść do tworzenia rządu, a przynajmniej będzie utrudniał to opozycji.

PiS dogada się z częścią opozycji?

- Mogą być jeszcze ciekawe wydarzenia - mówił Jarosław Kaczyński. Co może sugerować, że PiS będzie próbował utrzymać rząd, próbując może dogadać się z częścią opozycji.

- Każdy partner jest dobry pod warunkiem, o ile chce służyć Polsce - mówiła Małgorzata Gosiewska pytana o to, czy możliwe są rozmowy z PSL. Ale wśród części polityków nastroje były minorowe. - Chyba pozamiatane - tak wynik skomentował nieoficjalnie polityk PiS. - Konfederacja ma beznadziejny wynik, gdyby mieli 20 mandatów, to moglibyśmy dalej rządzić z nimi - mówił.

Ale PiS liczy, że faktyczne wyniki wyborów, a zwłaszcza ich przeliczenie na mandaty, będzie dużo bardziej korzystne dla tego ugrupowania. - Trzeba poczekać do rana, może się okazać, że to nie będzie 200 mandatów a 212, a my jesteśmy w stanie rozmawiać z każdym, kto podziela naszą wizję i jest gotowy tworzyć stabilny rząd - mówił Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla TVP ze sztabu wyborczego