Równolegle do konsultacji z prezydentem rozpoczęły się rozmowy liderów partii koalicyjnych o formowaniu nowego rządu. Jak wynika z informacji z DGP, dziś przed południem po raz pierwszy po wyborach doszło do spotkania wszystkich liderów przyszłej koalicjiKO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Odbyło się ono w jednej z warszawskich restauracji nieopodal Sejmu. - Miejsce spotkania udało się utrzymać w tajemnicy, nie było tam reporterów. To, że w takich sprawach nie przeciekamy, to dobry prognostyk — ocenia ważny polityk jednej z formacji mających tworzyć przyszłą koalicję.
To efektem tego spotkania była wspólna deklaracja wygłoszona w Sejmie, wskazująca Donalda Tuska jako wspólnego kandydata na premiera. - Wspólnie z liderami partii demokratycznych potwierdziliśmy gotowość pełnej współpracy i tworzenia nowej większości w przyszłym parlamencie - oświadczył lider KO Donald Tusk na konferencji w Sejmie.
Celem spotkania liderów i ich wspólnej deklaracji było zaprezentowanie jednolitego frontu przed rozpoczęciem konsultacji politycznych w sprawie tworzenia nowego rządu przez prezydenta. Andrzej Duda spotkał się dziś z przedstawicielami PiS i KO. Z PiS przyszli m.in. premier Mateusz Morawiecki, szef klubu PiS Ryszard Terlecki, ale nie było lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego. Jak twierdzi nasz rozmówca z PiS, jeszcze dziś zbierze się kierownictwo partii, które ma oficjalnie zatwierdzić swojego kandydata na premiera oraz że najpewniej zostanie nim Mateusz Morawiecki. Pytanie, jak na tę decyzję zareagują współtworzący Zjednoczoną Prawicę ziobryści, którzy obwiniają Morawieckiego o słaby wynik PiS w wyborach. Na kolejnym spotkaniu w Pałacu KO reprezentowali: Donald Tusk, Barbara Nowacka, Urszula Zielińska, Marcin Kierwiński i Adam Szłapka. Jutro Pałac odwiedzą: Trzecia Droga, Lewica i Konfederacja.
Start tworzenia rządu
Liderzy, KO, Trzeciej Drogi, równolegle do spotkań w Pałacu, mają rozmawiać już o docelowym kształcie rządu. Jak słyszymy, do kolejnego spotkania liderów ma dojść jeszcze w tym tygodniu. - Zastrzegam jednak, że nic jeszcze nie jest ustalone — zapewnia rozmówca jednego z ugrupowań opozycyjnych. Jak dodaje, poza decyzją o poparciu kandydatury Tuska na premiera, na razie nie zapadły żadne rozstrzygnięcia ani dotyczące rozdziału najwyższych funkcji w państwie, ani kształtu rządu czy przydziału poszczególnych resortów. To samo dotyczy giełdy nazwisk domniemanych ministrów. Te rozmowy dopiero są w planach. - Nikt z nas nie ma samodzielnej zdolności kreowania rządu, ale od każdego z nas nawet osobno zależy większość. I w tej sytuacji musimy się dogadać - mówił w Sejmie Szymona Hołownia.
W tle spotkań liderów ustalających najważniejsze kwestie toczą się prace specjalnego zespołu, który ma wypracować przede wszystkim kwestie programowe, ale także efektem jego prac może być praca nad strukturą przyszłego rządu.
Nasi rozmówcy z ugrupowań opozycyjnych sugerują, by z dystansem podchodzić do przecieków o tym, kto i jaką funkcję obejmie w przyszłym parlamencie i rządzie.
Najpierw funkcje, a potem nazwiska
Na razie tego typu informacje można traktować jako początek licytacji dotyczącej ostatecznego kształtu gabinetu, ale także podziału funkcji w Sejmie, Senacie, administracji rządowej czy spółkach Skarbu Państwa. Na pytanie dziennikarzy w Sejmie, czy to będzie autorski rząd Donalda Tuska, jeden z liderów Trzeciej Drogi Szymon Hołownia odpowiedział: “To będzie partnerski rząd Donalda Tuska”. Od jednego z polityków Lewicy słyszymy, że w sytuacji, gdy premierem ma być Tusk, każde z pozostałych ugrupowań koalicyjnych powinno mieć swojego wicepremiera. Inny pogląd mają ludowcy, ich zdaniem powinien być jeden wicepremier, a reszta koalicjantów powinna uczestniczyć w podziale funkcji marszałków Sejmu i Senatu. I jak słyszymy w tym tygodniu, mają zapaść decyzje dotyczące kandydatów na marszałków Sejmu i Senatu oraz ich zastępców. Nie oznacza to jeszcze, że zostanie to już ogłoszone. “Newsweek” wczoraj donosił, że marszałkiem Sejmu miałby zostać lider Polski 2050 Szymon Hołownia, a Senatu — Magdalena Biejat z Lewicy. Tyle że, zdaniem jednego z naszych rozmówców z opozycji, po pierwsze nic nie jest przesądzone, a po drugie w przypadku Hołowni na przeszkodzie mogą stanąć jego ambicje prezydenckie. - Jako marszałek myślący o starcie w wyborach na prezydenta w 2025 r. Hołownia musiałby w jakimś zakresie zacząć krytykować Tuska, by zbudować swoją pozycję. A to nie przysłuży się dobrej współpracy — ocenia rozmówca DGP.
Pytanie, jak na negocjacje w sprawie rządowe wpłynie ostateczny kształt Trzeciej Drogi w przyszłym Sejmie. Wyborcza koalicja ma się podzielić na dwa kluby, co będzie miało swoje znaczenie np. w debatach, a także podziale funkcji w prezydium Sejmu czy komisjach. To jednak nie wszystkim uczestnikom przyszłej koalicji się podoba. - Oni raz chcą występować jako osobne byty, a innym razem jako jeden, w zależności od tego, co na dany moment jest dla nich bardziej opłacalne - narzeka rozmówca z Lewicy. Choć z ust liderów Trzeciej Drogi słychać, że ścisła współpraca między Polską 2050 a PSL ma być kontynuowana. Pytanie też, jak taka formuła wpłynie na udział w rządzie i przydział resortów.
Dylematy Pałacu
Konsultacje u prezydenta Andrzeja Dudy mają zdecydować o tym kto zostanie desygnowany na premiera. W związku z deklaracją popierającą Donalda Tuska jako kandydata dotychczasowej opozycji na premiera, jej liderzy zaapelowali do prezydenta o możliwie szybkie decyzje — zarówno jeśli chodzi o desygnowanie premiera, jak i zwołanie pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji. - Panie prezydencie, szanując instytucję i godność, którą pan piastuje, chcę panu powiedzieć: koniec kombinowania. Jest większość w Sejmie, która wyłoni rząd, bez względu na to, jaką drogą pan pójdzie — powiedział Włodzimierz Czarzasty z Lewicy.
Z Pałacu słychać, że żadna opcja w sprawie wskazania kandydata na premiera nie jest przesądzona. Jeszcze niedawno wydawało się, nie ma mowy o innym kandydacie niż ten z PiS, ale z każdym kolejnym dniem rosną szanse, że decyzja może dotyczyć kandydata opozycji. Niektórzy podejrzewają, że Andrzej Duda w takiej sytuacji może powierzyć misję formowania rządu niekoniecznie Donaldowi Tuskowi, ale komuś innemu po stronie opozycyjnej, np. Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi. - W takiej sytuacji prezes PSL będzie lojalny i odmówi przyjęcia takiej propozycji. Gdyby postąpił inaczej, byłby to jego polityczny koniec i to tuż po odniesionym dopiero co sukcesie wyborczym - zapewnia nas ważny polityk opozycji.