Dobiegają końca konsultacje społeczne rządowego projektu o zmianie niektórych ustaw w związku z przeniesieniem środków z otwartych funduszy emerytalnych (OFE) na indywidualne konta emerytalne (IKE). Ostatnie przed wakacyjną przerwą posiedzenia Sejmu (zaplanowane są jeszcze dwa – w lipcu) mogą być okazją do uchwalenia tej ustawy. I to pomimo licznych wątpliwości partnerów społecznych.

Jasny zapis

Ci nie mają złudzeń, że o skuteczności przekształcenia OFE w IKE zadecydują regulacje ustawowe. A sprawą najważniejszą będzie jasny zapis o tym, że przekazane do IKE środki będą w pełni prywatne.
– Wszyscy pamiętamy, co się działo wokół pieniędzy zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych: najpierw ubezpieczeni byli mamieni wizją wakacji pod palmami, kiedy jednak na ich kontach oszczędności zaczęły przyrastać, rząd zabrał połowę – przypomina Waldemar Lutkowski, wiceprzewodniczący Forum Związków Zawodowych. – Dlatego konieczne jest, aby na wzór pracowniczych planów kapitałowych w ustawie znalazł się zapis, że środki z OFE skierowane do IKE będą prywatne – dodaje.
Reklama
Natomiast prof. Jan Klimek, wiceprezes Związku Rzemiosła Polskiego, podkreśla, że ludzie mają coraz mniej zaufania do przepisów ubezpieczeniowych, które ciągle się zmieniają. – Po dwudziestu latach od startu otwartych funduszy emerytalnych zapadła decyzja o ich całkowitej likwidacji, chociaż miała to być gwarancja wypłaty wyższych emerytur. I dlatego rzemieślnicy mogą wybrać IKE, które umożliwi im jednorazową wypłatę pieniędzy do ręki – podkreśla.
Wojciech Nagel z Business Centre Club, członek Rady Nadzorczej ZUS, zwraca uwagę, że to właśnie BCC, jako pierwsza organizacja, podnosił konieczność jednoznacznego zapisania w ustawie o PPK, że środki tam gromadzone będą prywatne. – I dlatego, jeśli obecnie strona społeczna podnosi potrzebę wprowadzenia takich zapisów przy przekształceniu OFE, to trzeba je wprowadzić. Jest to wyjątkowo ważne, bowiem podnosi zaufanie społeczeństwa do nowego rozwiązania – dodaje.
Ale jest i druga strona medalu, na którą zwraca uwagę Jeremi Mordasewicz, ekspert ubezpieczeniowy, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan. – To rozwiązanie wiąże się z ryzykiem zbyt szybkiego wykorzystania środków przez osoby, którym brak samokontroli i dyscypliny finansowej. Ale jest to cena, którą trzeba zapłacić za wyraźne rozdzielenie publicznego systemu emerytalnego i prywatnych instytucji oszczędzania na starość – podkreśla. – Poza tym w przypadku funkcjonowania wielu funduszy emerytalnych trudno jest zaoferować korzystną rentę dożywotnią, ponieważ oczekiwany czas życia na emeryturze zależy od płci, wykształcenia czy dochodów, a nie wiemy, jaki będzie skład ubezpieczonych w poszczególnych funduszach. Wysokie ryzyko powoduje zaś obniżenie świadczenia – dodaje.

Niższe emerytury

Ale to nie koniec zastrzeżeń. W ocenie OPZZ zaproponowane w projekcie rozwiązania spowodują, że nie tylko będzie mniej pieniędzy na cele publiczne, ale także będzie to miało szkodliwy wpływ na sytuację przyszłego emeryta. – To spowoduje, że emerytury będą niższe niż w przypadku pozostawienia wszystkich środków w ZUS, co w przyszłości może spowodować dalsze zmiany, prowadzące w efekcie do emerytury obywatelskiej – podkreśla Bogdan Grzybowski, dyrektor wydziału polityki społecznej OPZZ, członek Rady Nadzorczej ZUS.
Poza tym osoby decydujące się na IKE muszą wiedzieć, że tylko emerytura wypłacana przez ZUS jest świadczeniem dożywotnim, a kapitał zgromadzony na starość ma gwarancje waloryzacji. Jak wylicza Bogdan Grzybowski, skumulowana w ostatnim pięcioleciu stopa waloryzacji konta ZUS wynosi ponad 35 proc. Dla porównania skumulowana stopa OFE z lat 2014–2018 wyniosła zaledwie 14 proc.
– I właśnie dlatego kwestie dotyczące wyjścia z systemu emerytalnego środków przekazanych z OFE do IKE budzą moje największe wątpliwości – podkreśla Henryk Nakonieczny, członek prezydium NSZZ „Solidarność” ds. dialogu społecznego i negocjacji. – Nie tylko ubezpieczony nie otrzyma emerytury dożywotniej, ale także taka wypłata nie będzie mieć dzisiejszych gwarancji państwa – dodaje.

Trudne terminy

Pracodawcom zaś nie podoba się termin likwidacji OFE wyznaczony na 21 lutego 2020 r. Jak podkreśla w swoim stanowisku do projektu ustawy Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich, termin ten zbiega się z okresem, w którym będą prowadzone najintensywniejsze działania związane z wdrożeniem pracowniczych planów kapitałowych w podmiotach zatrudniających od 50 do 249 osób. – W związku z tym postulujemy wydłużenie o trzy miesiące terminów zdefiniowanych w ustawie – proponuje.
Także Rada Pracodawców RP dostrzega konieczność wydłużenia okresu przejściowego na dostosowanie prowadzonej działalności do wymogów ustawy. Niezbędne jest także wydłużenie do trzech miesięcy okresu przekazywania informacji do ZUS o złożonej przez członka OFE deklaracji w sprawie przeniesienia zgromadzonych na jego rachunku pieniędzy do Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD). Zaproponowany termin to 5 kwietnia 2020 r.
Związkowcy mają także zastrzeżenia co do zmiany sposobu działania FRD. Środkami z OFE, które będą przypisane do ZUS, ma bowiem zarządzać towarzystwo funduszy inwestycyjnych, którego jedynym akcjonariuszem jest Polski Fundusz Rozwoju. W obecnym stanie prawnym pieniędzmi FRD zaś zarządza ZUS. I to tak skutecznie, że uplasowały go na pierwszym miejscu pośród 34 krajowych funduszy inwestycyjnych stabilnego wzrostu. – I wydaje się, że zarządzanie tym funduszem powinno pozostać w ZUS – dodaje Bogdan Grzybowski. ©℗
Etap legislacyjny: projekt w konsultacjach