To zdjęcie obiegło niedawno całą Polskę: strażak trzyma na rękach dwuipółletniego Sebastiana chwilę po tym, jak pijany kierowca spowodował pod Stalową Wolą wypadek, w którym zginęli rodzice chłopca. Małżeństwo osierociło jeszcze dwójkę dzieci, których nie było w aucie. W komentarzach pod newsami o wypadku roi się od nawoływań o surowsze kary dla piratów drogowych. Niewyobrażalna ludzka tragedia otwiera więc niespotykaną szansę dla władzy – teraz albo nigdy, zaostrzamy przepisy. Pokażmy, że coś robimy: dziesięciokrotna podwyżka mandatów, sześciokrotna podwyżka grzywien za wykroczenia drogowe, kto da więcej? Może dorzućmy konfiskatę pojazdów, wyższe kary dla pijanych, piratów drogowych i tych wsiadających za kierownicę bez prawa jazdy? Nikt tego nie zaneguje, bo stanie się obrońcą drogowych przestępców. Uchwalmy naprędce przepisy, pokażmy, jak sprawnie i szybko reagujemy na problemy i ogłośmy sukces. Aż do następnej tragedii, po której… znów zaostrzymy przepisy. Ile razy historia musi się powtórzyć, zanim nauczymy się, że SAMO podnoszenie sankcji nie jest żadnym rozwiązaniem?

Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.