Fala kulminacyjna we Wrocławiu

W rozmowie z PAP poinformował, że obecnie we Wrocławiu, przy stanie wody wynoszącym 466 cm, przekroczony już został stan alarmowy. Dodał, że kulminacja wyniesie nawet do 550cm i choć będzie to "zdecydowanie mniej niż w roku 97", to taki podwyższony stan wody będzie trwać aż 1,5 doby.

"Jak (stan wody) będzie opadać, to nie będzie nagły spadek jak w Kłodzku. [...] Stan powyżej alarmu będzie utrzymywał się przynajmniej kolejne trzy doby, więc stan alarmowy będzie utrzymywał się bardzo długo, aż pięć dób, i to będzie zagrożenie" - dodał.

Reklama

Zaznaczył, że dla Wrocławia ważne jest również, jak dopływają do Odry inne rzeki. "Te (dopływy - PAP) lewostronne, jak Ślęza, Bystrzyca, tak jak i Oława, niosą wody z powyżej stanów alarmowych". Tę sytuację ekspert ocenił jako niebezpieczną dla Wrocławia, choć zastrzegł, że kulminacje nie nałożą się na siebie. Zdaniem Walijewskiego może dojść do podtopień czy powodzi. Podkreślił, że do takiego scenariusza może dojść pomimo tego, że stan maksymalny wód nie osiągnie wartości takich jak w 1997 roku.

Sytuacja na Odrze

Hydrolog zapytany o sytuację na Odrze, przypomniał, że wielkość opadów w niektórych regionach kraju miejscami sięgała "ponad 400 l wody na metr kwadratowy"; zobrazował, że to wartość "czterech sześciomiesięcznych w opadów". Zaznaczył, że w górnych i środkowych biegach dopływów rzek w tej chwili pojawiają się spadki poziomu wody, natomiast na stacjach ujściowych lewostronnych dopływów rzek pojawiają się nadal wzrosty lub stabilizacja.

"Woda będzie spływać lewostronnymi dopływami rzek "jeszcze dwa tygodnie, zanim sytuacja się zupełnie uspokoi" - doprecyzował.

Do Odry wpłynęły duże ilości wody, w związku z tym Odrą przemieszczają się dwa wezbrania - poinformował hydrolog. Wyjaśnił, że "jedno jest w województwie lubuskim, ale za chwilkę to drugie dogoni, więc można powiedzieć, że to będzie jedno długie wezbranie" - powiedział.

"Nie jest tak niebezpiecznie jak w roku 1997"

Ekspert przypomniał, że w nocy z wtorku na środę wysoka woda dotarła do Oławy, gdzie zostały przekroczone stany alarmowe. Obecnie tam znajduje się kulminacja. Zdaniem Walijewskiego, poziom wody w tym regionie wynosi w tej chwili 739 cm, a "może wzrosnąć jeszcze 5 cm"; to mniej niż w 1997 roku.

"Nie jest tak niebezpiecznie jak w roku 1997" - stwierdził, precyzując, że stan wody w 1997 r. wyniósł 766 cm.

Hydrolog podkreślił, że przez Oławę przepływa jeszcze druga rzeka (Oława), na której również przekroczone są stany alarmowe; poziom stanu wody wnosi tam 365 cm - rekord (w 1940 roku) wyniósł 415 cm.

Walijewski wyjaśnił, że woda z rzek, która w tej chwili zagraża Oławie, w nocy ze środy na czwartek dotrze do Wrocławia.

Zgodnie ze słowami Walijewskego, w związku z przemieszczaniem się wody na północ, w woj. lubuskim "mniej więcej za 2 doby będzie obserwowany wyraźny skok wody powyżej alarmów". Jak dodał, w woj. lubuskim stan wody może sięgnąć nawet ponad 2 m wysokości. Jego zdaniem, "będziemy oglądać ten spływ na kolejne miasta nadodrzańskie przez 2 tygodnie".

Odnosząc się do sytuacji hydrologicznej w Czechach, ekspert zdementował medialne doniesienia o tym że "Czesi zalali Polskę, bo spuszczali wodę ze swoich zbiorników". Walijewski poinformował, że Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej stale współpracuje z hydrologami z Czech, przepływ pomiędzy "polską a Czechami jest coraz mniejszy", a najgorsze wezbranie jest już za nami. (PAP)