Nie trzeba było długo czekać na kolejne efekty przystąpienia Szwecji i Finlandii do NATO. Państwa te, z uwagi na położenie geograficzne, doskonale radzące sobie nawet z lodowatymi regionami świata, najwyraźniej przekonały NATO, by zainteresowało się również tamtym, dotychczas traktowanym po macoszemu, rejonem.

Reklama

Rosjanie wściekli, gdy w NATO mówią o Arktyce

Plany wkroczenia wojsk NATO do Arktyki ujawnił we wtorek generał James Hecker z US Air Forces Europe i NATO Allied Air Command. Nie oznacza to, że od razu pojawią się w tych lodowatych rejonach lądowe wojska Sojuszu, ale plan zakłada, by na razie zainteresowało się nimi lotnictwo.

- Niedawne dołączenie Szwecji i Finlandii do sojuszu NATO otwiera nowe możliwości dla członków, aby lepiej współpracować w Arktyce, gdzie rosyjska aktywność wzrasta – powiedział podczas konferencji generał Hecker.

Wyjaśniając, na czym taka współpraca mogłaby polegać, generał zasugerował, że należy stworzyć specjalne, arktyczne Centrum Operacji Powietrznych, w którego pracach uczestniczyć miałyby państwa, mające doświadczenie w operowaniu na tych ekstremalnych szerokościach geograficznych. Hecker przyznał, że nie jest to prosty teren dla lotnictwa. Oblodzenie to codzienność, lotnicy walczyć muszą ze śliskimi pasami startowymi i niemal ciągłą zimą, jednak w obecnej sytuacji NATO nie powinno, zdaniem Heckera, pozostawić Arktyki samotnej, a to z uwagi na wzrastającą aktywność Rosji w tym regionie.

- Rosyjskie wtargnięcia do przestrzeni powietrznej NATO zdarzają się często w Arktyce. Średnio w ciągu roku przechwytujemy Rosjan raz lub dwa razy w tygodniu – powiedział w trakcie dyskusji, cytowany przez portal „Defence One” generał Øivind Gunnerud, szef Królewskich Norweskich Sił Powietrznych.

Propozycja powołania do życia nowego Centrum Operacji Powietrznych ma już wstępną zgodę szefa europejskiego dowództwa USA, generała Chrisa Cavoliego. W najbliższym czasie trwać mają prace projektowe, a ostateczną decyzję o jego powołaniu musi podjąć kierownictwo NATO.

Rosja w Arktyce nie jest już sama

Sama dyskusja na temat pojawienia się NATO w Arktyce, gdzie dotychczas Rosja czuła się bezkarna i przygotowywała grunt pod położenie łapy na tamtejszych złożach surowców naturalnych, wywołała w rosyjskich mediach niemałe poruszenie. Ria Nowosti, przytaczając plany amerykańskich generałów, bije na alarm, że USA chcą otworzyć kolejny front konfrontacji z Rosją. Głos w tej sprawie zabrał też Nikołaj Patruszew, doradca Putina i wieloletni szef FSB. Jego zdaniem, to nie Rosja, a Waszyngton objął kurs na „militaryzację Arktyki”.

W rosyjskich mediach ze świecą można szukać informacji o zainteresowaniu Rosji arktycznymi złożami gazu ziemnego i ropy, czy też o naruszaniu przestrzeni powietrznej państw NATO przez rosyjskie samoloty, za to całą winę spycha się na Zachód. Rosję i Chiny zaś przedstawia się jako wysłanników pokoju.

„W maju prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent Chin Xi Jinping podpisali wspólne oświadczenie, w którym stwierdzili, że Moskwa i Pekin będą wspierać utrzymanie Arktyki jako regionu niskiego napięcia militarno-politycznego” – pisze Ria Nowosti.