Pracuję w organizacjach społecznych od 20 lat, całe swoje dorosłe życie. Przez ten czas usłyszałam o sobie wiele strasznych rzeczy, dostawałam okrutne wiadomości, w których życzono mi, abym została zgwałcona, i z brutalnymi szczegółami opisywano jak. Gdybym brała to do siebie, pewnie przestałabym wierzyć w to, co robię. Ale na to nie pozwalam. Takie komentarze stały się częścią ryzyka w tej pracy. Wiele z nas, kobiet pracujących w sektorze pozarządowym, doświadcza tego typu przemocy. Od wybuchu wojny w Ukrainie społeczeństwo obywatelskie wzięło na siebie potężną część pomocy dla uchodźców. Bierzemy odpowiedzialność za państwo, za nasze wspólnoty lokalne, więc niech nikt mi nie mówi, że jestem lekkoduchem i zdrajcą.
CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ