W chwili, gdy walka dronów nasila się z tygodnia na tydzień, a maszyny te służą nie tylko rozpoznaniu, ale precyzyjnym atakom i likwidowaniu całych wrogich oddziałów, wydawać by się mogło, że specjaliści od tej technologii będą na wagę złota. Ale jak się okazuje, nie w Rosji.
Rosjanie aresztują dowódców frontowych
Tajemnicze znikanie rosyjskich specjalistów zaczęło się z chwilą startu kontrofensywy w obwodzie kurskim, gdy armia Putina miała zamiar odepchnąć ukraińskie siły do granicy. Uwagę na te dziwne zbiegi okoliczności zwrócił nacjonalistyczny kanał rosyjski „Cargrad”, a zacząć miało się od Władimira Nowikowa ps. „Biały”, dowódcy oddziału szturmowego 110. Brygady Strzelców Zmotoryzowanych. Dowódca ten odznaczył się w trakcie operacji zajęcia przez Rosjan Awdijiwki i Krasnohoriwki, a kierowany przez niego oddział specjalizował się w zwalczaniu dronów przeciwnika.
Jak informują rosyjscy blogerzy militarni, Nowikow nie tylko doskonale szkolił swych wojskowych, ale też był przez nich wręcz uwielbiany, a wielu młodych mężczyzn zdecydowało się na wstąpienie do wojska tylko dlatego, że zainspirowała ich legenda Nowikowa. Sam zaś zasłynął, zdaniem rosyjskich specjalistów, opracowaniem własnej taktyki obrony nieba, która jednak okazała się sprzeczna z pomysłami bezpośrednich przełożonych. Jednak nie tylko pomysłowość i szacunek, jakim darzyli go podwładni, miały zgubić Nowikowa. Jak informuje rosyjskim bloger militarny „Reporter Filatov”, Nowikow miał postawić się Czeczenom Kadyrowa, którzy starali się sprzedawać jego żołnierzom narkotyki.
To wystarczyło. Na dowódcę doniesiono i trafił do więzienia. Nie sądzono zapewne, że jego aresztowanie odbije się takim echem, bowiem w obronie Nowikowa stanęli nie tylko rosyjscy blogerzy militarni, ale też aktorka, Jana Poplawskaja. Skierowała ona apel do ministra obrony, Biełusowa, domagając się uwolnienia doskonałego dowódcy i wyjaśniając, że padł on ofiarą donosu handlarzy narkotyków, przebranych w mundury. Na razie nie doczekała się odpowiedzi.
Specjaliści od dronów jak „mięso armatnie”
Historia Nowikowa skłoniła rosyjskich blogerów do przyjrzenia się bliżej podobnym, zastanawiającym wypadkom, do jakich doszło w ostatnich dniach, a śledztwo doprowadziło ich do zaskakujących wniosków. Jak informuje Instytut Studiów nad Wojną, w 87. Samodzielnym Pułku Strzelców doszło do o wiele groźniejszych i tragicznych wydarzeń.
W jednostce tej, walczącej wprost na kierunku kurskim, służyli Dmitrij Lysakowski ps. Goodwill i podpułkownik Siergiej Gritisaj, doskonali operatorzy dronów, mający na swym koncie liczne sukcesy. Nagle, w środku nocy, wraz z innymi 12 ekspertami od dalekiego rozpoznania lotniczego, dano im w dłoń karabiny i wysłano do szturmu na ukraińskie pozycje. Cała czternastka poległa, a gdy o sprawie zrobiło się głośno, rosyjska propaganda ogłosiła, iż padli oni ofiarą ataku ukraińskiego drona na dalekim zapleczu frontu. W to jednak mało kto uwierzył, a gdy pogrzebano głębiej, okazało się, iż obaj wojskowi oficjalnie zgłaszali przełożonym, jak wielkim problemem są Czeczeńcy, handlujący w armii narkotykami.
Jak ocenia ISW, wysyłanie takich specjalistów na pierwszą linię frontu może mieć jeszcze jeden powód – brak żołnierzy. Dlatego też do bezpośredniej walki kieruje się wyspecjalizowanych fachowców.
„Rosyjski milbloger i były instruktor Storm-Z twierdził, że rosyjskie dowództwo wojskowe coraz częściej używało żołnierzy z 1. Brygady Strzelców Zmotoryzowanych „Słowiańskiej”, zwłaszcza wyspecjalizowanych oddziałów, w szturmach i że kierownictwo 51. CAA kieruje się mottem „nie potrzebujemy mądrych ludzi, sami jesteśmy mądrzy. Potrzebujemy szturmów i mięsa” – pisze ISW.