Nocą z czwartku na piątek nad Ukrainę ponownie nadciągnęły fale rosyjskich dronów, a część z nich, już drugi dzień z rzędu, uderzyła w Ismaił, graniczne miasto pomiędzy Ukrainą i Rumunią. Są zabici, straty są znaczne, ale w trakcie ataku dojść miało do przełomowego wydarzenia.

Nocna walka nad miastem. W tle myśliwce F-16

Rosyjski atak na Ismail już o 2 w nocy postawił na nogi mieszkańców Tulczy – miasta położonego kilka kilometrów dalej, ale już po rumuńskiej stronie granicy. Władze wydały komunikat o rosyjskim ataku u sąsiada, ale na tym się nie skończyło. Wkrótce mieszkańcy rumuńskiego miasta usłyszeli huk latających przy granicy myśliwców F-16.

„Istnieje możliwość, że niektóre obiekty spadną z przestrzeni powietrznej. Zachować spokój. Schroń się w piwnicach lub schronach ochrony ludności. W przypadku braku schronień pozostań w pomieszczeniu, z dala od okien i ścian zewnętrznych” – przytacza jedno z ostrzeżeń rumuński portal dobrogeanews.ro.

Powtarzający się drugi dzień z rzędu rosyjskie atak na Ismail tym razem okazał się tragiczny w skutkach. Po eksplozji drona śmierć poniosły 3 osoby, 11 zostało rannych, w tym dziecko. Gubernator obwodu odeskiego Ołeh Kiper wprost określił to, co się stało tej nocy „atakiem terrorystycznym na dużą skalę”. Jak jednak się okazuje, mogło być jeszcze gorzej i w cel mogło uderzyć więcej dronów, ale tragedii zapobiec miały...wojska NATO. Wersję o ich wmieszaniu się w nocny konflikt nad Ismailem rozpoczęła promować skoro świt rosyjska propaganda.

„Wiadomo, że w odparciu ataku brała udział nie tylko ukraińska, ale także rumuńska obrona powietrzna. Ruch oporu Izmail podaje, że pod koniec ataku na terytorium Ukrainy przyleciały dwa myśliwce z Rumunii” – pisze rosyjska agencja RIA Nowosti, przytaczając słowa Siergieja Lebiediewa, rzekomego prorosyjskiego bojownika z obwodu Mikołajowskiego.

Czy Rumuni zaatakowali?

Na razie strona rumuńska nie przyznaje się, by jej myśliwce przekroczyły granicę, czy też z terenu Rumunii odpaliły pociski w kierunku rosyjskich dronów. Armia potwierdza jedynie, że w powietrzu znalazły się dwa myśliwce F-16 i dwa hiszpańskie F-18. Samoloty te były w pobliżu i przez większość nocy osłaniały pogranicze. Wojsko rumuńskie potwierdza, że jeden z rosyjskich dronów na 3 minuty mógł przekroczyć granicę przestrzeni powietrznej NATO. Ich obecność zarejestrowali również mieszkańcy ukraińskiego Ismaila, którzy w sieci narzekali, że samoloty te są tak blisko i nie chcą ich bronić.

„Podczas gdy nasi chłopcy dzielnie zabijali Szahedy, Rumuni pompatycznie prowadzili swoje F16 tak, że ryk samolotów niemal rozniósł się po całym Izmailu” – komentował w sieci nocne zamieszanie jeden z mieszkańców Ismaila.

Sam pomysł niszczenia rosyjskich rakiet i dronów, niebezpiecznie zbliżających się do granic państw NATO nie jest nowy. W Polsce od dawna jego głównym propagatorem jest generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Dyskusja o tym, czy strzelać do rosyjskich rakiet nawet jeszcze nad Ukrainą przeniosła się na salony dyplomatów, a strona ukraińska z radością wspierała ten pomysł. Na razie jednak politycy państw NATO nie zdecydowali się na taki krok, a Rosja ostrzegała, że każdy taki atak uznany będzie za zaatakowanie ich sił zbrojnych. Czyżby Rumuni zrobili pierwszy krok i postanowili bronić swego kraju jeszcze zanim dosięgną go rosyjskie drony, czy też znów mamy do czynienia z fantazją kremlowskich propagandystów?