Rosyjska armia codziennie przypuszcza ponad 130 mniejszych i większych ataków na ukraińskie pozycje w rejonie Pokrowska, Torecka i Wuhłedaru, a ostatnie z tych miast niedługo może zostać okrążone. Mimo kolosalnych strat, nacisk wroga nie słabnie, a tymczasem wywiad donosi o kolejnym, szykowanym właśnie rosyjskim natarciu.

Reklama

Rosja szykuje nową ofensywę

Koncentrację dużych ilości rosyjskich wojsk zauważono tym razem na Zaporożu, niemal na granicy z obwodem donieckim. Te niepokojące informacje przekazał rzecznik Południowego Dowództwa Sił Zbrojnych Ukrainy, Władysław Wołoszyn. Rosjan zauważono w okolicach miejscowości Pryjutne, położonej zaledwie około 60 km na zachód od okrążanego właśnie Wuhłedaru.

- Są to takie oznaki przygotowań do tego, że w niedalekiej przyszłości zostaną przeprowadzone działania szturmowe na kierunku zaporoskim – powiedział Wołoszyn.

Również prezydent Zełenski w codziennym wystąpieniu zaalarmował, iż sytuacja na wschodzie Ukrainy jest „bardzo trudna”, a w poniedziałek przez ponad dwie godziny debatował o niej z głównodowodzącym ukraińskich wojsk, generałem Ołeksandrem Syrskim. Nieciekawe położenie ukraińskich wojsk widzą także polscy wojskowi, a generał Waldemar Skrzypczak obawia się wręcz, że kolejne rosyjskie uderzenia są nieuniknione.

- Ukraińcy muszą się spodziewać dwóch uderzeń, bo trzeba pamiętać, że Putina interesuje jeszcze całe Zaporoże i chersońszczyzna, czyli to, co jest do Dniepru. I w przypadku powodzenia operacji na Wuhłedar, a widać, że ma to powodzenie, teraz może przerzucić siły na południe – mówi Forsalowi generał Skrzypczak.

Jeden atak i armia Ukrainy znajdzie się w pułapce

W ocenie wojskowego, koncentracja rosyjskich wojsk w okolicy wsi Pryjutne wydaje się być całkiem logiczna, gdyż jest to doskonałe miejsce, z którego Rosja może wyprowadzić kolejne dwa natarcia. Jeśli uda się tam przełamać ukraińskie pozycje, wówczas zagrożony może być los wszystkich wojsk obrońców w obwodzie donieckim.

- To nowe zgrupowanie najprawdopodobniej wykona uderzenie na jednym z dwóch kierunków. Zapewne będzie chciało okrążyć Wuhłedar, czyli rozwinąć powodzenie, które już Rosja osiągnęła, a także uderzyć na północ, na zachód od Pokrowska, aby okrążyć wojska, które są jeszcze w obwodzie donieckim – przewiduje generał Waldemar Skrzypczak.

To zaś oznaczałoby okrążenie, bądź zmuszenie do wycofania się wszystkich ukraińskich jednostek w Donbasu i ostateczną utratę tego obwodu. Rosjanom się spieszy, gdyż taka operacja, wymagająca pokonania wielu dziesiątków kilometrów, będzie możliwa do wykonania jedynie przy użyciu wojsk zmechanizowanych, a ich ruch ograniczy zbliżająca się jesień i roztopy. A z tymi na wschodzie nie ma żartów. Nie jest też pewne, czy Rosja zgromadziła wystarczające siły, by przełamać ukraińską obronę.

- Nie wiem, jaki jest potencjał tych wojsk, które Rosjanie tam szykują do uderzenia, ale moim zdaniem nie będzie to więcej niż półtorej, lub dwie dywizje. Rosjanie na razie nie mają więcej wojska, aby tak się zaangażować. Jednak w razie przełamania frontu, będzie to bardzo niebezpieczne, ponieważ w głębi Ukraińcy nie mają na razie żadnych przygotowanych pozycji obronnych – ocenia generał.