Doniesienia o obecności północnokoreańskich żołnierzy w Rosji pojawiają się od kilku dni, ale dotychczas opierały się jedynie na enigmatycznych doniesieniach wywiadów i kilku filmach. Rosjanie zaś do niczego się nie przyznawali i za wszelką cenę starali się ośmieszyć te newsy, dając jednocześnie do zrozumienia, że nie potrzebują cudzej pomocy, by poradzić sobie z Ukrainą.
Bliski człowiek Kima wypłynął w Rosji
A jednak jak widać, potrzebują i to nie tylko „mięsa armatniego”, ale też wykwalifikowanej kadry. Na jej trop wpadły wywiady ukraiński i południowokoreański, gdy w ich ręce wpadły zdjęcia z wizyty grupy Koreańczyków, odwiedzających jeden z poligonów. To właśnie na nim, czyli w miejscu, skąd wystrzeliwane miały być na Ukrainę północnokoreańskie rakiety balistyczne KN-23, zidentyfikowano niejakiego Kim Dzong-sik’a, pierwszego zastępcę dyrektora północnokoreańskiego Ministerstwa Przemysłu Wojskowego.
Człowiek ten w Korei Północnej to znana persona, wielokrotnie widziana u boku samego dyktatora, Kin Dzong Una, należąca do grona trzech najlepszych twórców pocisków rakietowych. Na rosyjskim poligonie, położonym w pobliżu Doniecka, pojawić miał się, by nadzorować starty koreańskich rakiet i udzielać rad rosyjskim wojskowym. Te wywiadowcze rewelacje oraz doniesienia o szkoleniu się w Rosji 10 tys. północnokoreańskich wojskowych spowodowały, że w Korei Południowej się zagotowało.
W poniedziałek rano Korea Południowa wezwała na dywanik rosyjskiego ambasadora, Gieorgija Zinowjewa, by wyrazić protest przeciwko wysłaniu wojsk na ukraiński front. To na razie pierwszy krok, ale Korea Południowa nie wyklucza kolejnych.
Rosja może dostać koreańską bronią
Tym zaś, czym Koreańczycy z południa mogą zrobić Rosji największą krzywdę, jest dostawa ich nowoczesnego uzbrojenia na Ukrainę. Korea dotychczas wstrzymywała się przed wykonaniem takiego ruchu, ale widząc aktywne zaangażowanie swego północnego wroga w wojnę, nie wyklucza zmiany swego stanowiska. W poniedziałek agencja Yonhap zapytała wiceministra spraw zagranicznych, czy może do tego dojść.
- W zależności od trendu, dokonamy analizy, (...) a następnie omówimy sytuację na szczeblu rządowym i podejmiemy niezbędne kroki – skwitował sprawę Jeon Ha Gyu, wiceminister południowokoreańskiego resortu spraw zagranicznych.
Dotychczasowe militarne wsparcie Korei Północnej, jakie otrzymać miała Rosja, skupiało się przede wszystkim na wysyłaniu na front amunicji artyleryjskiej oraz rakiet balistycznych KN-23. O tym, jak to groźna broń, Ukraińcy przekonali się już na własnej skórze.
Rakiety KN-23 to nowoczesny pocisk balistyczny, opracowany w 2018 roku, mogący razić cele położone w odległości od 400 do 600 kilometrów. Przenosząc ważącą 500 kg głowicę, gdy trafi w cel, dokonuje strasznych zniszczeń, a dodatkowo, jak zwracają uwagę specjaliści, jest bardzo trudny do zestrzelania. W końcowej fazie lotu nie porusza się bowiem po stałej trajektorii, ale zaczyna manewrować, starając się zmylić baterie przeciwlotnicze. Wykorzystuje do tego zaawansowane systemy naprowadzania i jest niebywale celny, trafiając w cel z dokładnością do 35 metrów.