Pierwsze doniesienia o tym, ze Rosja wraz z Białorusią chcą powrócić do cyklicznych ćwiczeń „Zapad” pojawiły się już w lutym, gdy w Moskwie przebywała delegacja białoruskich wojskowych. Jednak wówczas wielu komentatorów uważało, że w czasie zawieruchy na Ukrainie Rosja odpuści sobie tego typu manewry. Okazuje się, że nic bardziej mylnego.
Rosja przerzuci wojska na Białoruś
Oficjalne potwierdzenie faktu, że za wschodnią granicą Polski rozpoczęto intensywne przygotowania do kolejnych ćwiczeń wojskowych nadeszło w środę z Białorusi. Tamtejsi wojskowi potwierdzili, że sztaby obydwu armii zabrały się już do pracy.
- Ćwiczenia te będą stanowić główne wydarzenie wspólnego szkolenia wojskowych ośrodków dowodzenia i wojsk w 2025 roku i stworzą warunki do dalszego doskonalenia istniejącego systemu zapewnienia bezpieczeństwa militarnego Państwa Związkowego – powiedział Wiktor Chrenin, minister obrony Białorusi.
Ogłosił on również, że ćwiczenia te mają sprawdzić poziom gotowości bojowej regionalnej grupy wojsk w praktyce i „zdolność wojsk do wspólnego osiągania wyznaczonych celów”. I choć na tym kończą się oficjalne doniesienia białoruskich i rosyjskich dygnitarzy, to o wiele więcej światła na szykowane manewry rzuca grupa monitorująca ruchy rosyjskich wojsk o nazwie „Białoruski Projekt Hajun”. Według jej ustaleń, ćwiczenia „Zapad 2025” mają być największe w historii Regionalnej Grupy Wojsk, a na Białoruś dotrzeć mają rosyjskie czołgi, broń przeciwlotnicza, masa dronów i środków walki elektronicznej. Od września też przygotowane mają być poligony, na których ćwiczyć będą białoruscy i rosyjscy żołnierze.
Rosja coś kombinuje. Znów na Białorusi
Według ustaleń „Białoruskiego Hajuna” rosyjskie wojska dotrzeć mają na Białoruś do końca tego roku, co już samo wydaje się być zastanawiające. Dotychczas bowiem cykliczne ćwiczenia „Zapad”, organizowane co dwa lata od 2009 roku, odbywały się jesienią. Tymczasem przyspieszenie przerzutu wojsk na Białoruś świadczyć może, iż tym razem manewrów spodziewać możemy się jeszcze tej zimy.
Organizatorzy zapowiadają też, że będą to największe ćwiczenia w historii, ale nie trzeba sięgać daleko pamięcią wstecz, aby przypomnieć sobie podobne twierdzenia z 2021 roku. Wówczas to w takich samych ćwiczeniach udział wzięło 200 tys. wojskowych i 760 jednostek pancernych, a po zakończeniu manewrów wojska nie wróciły do koszar. Odczekały kilka tygodni i runęły na Ukrainę. Podobne obawy pojawiają się i teraz.
„Nie jest wykluczone, że pod pretekstem przygotowania i przeprowadzenia ćwiczeń Zapad 2025 strona rosyjska faktycznie rozważa odwrócenie uwagi od wojny na wschodzie i południu Ukrainy lub nawet próbę nowej penetracji Ukrainy z terytorium Republiki Białorusi – twierdzą specjaliści z portalu Defense Romania. Baczną uwagę zwraca się też na tzw. przesmyk suwalski.
Zwyczajowo ćwiczenia z cyklu „Zapad” miały symulować obronę przed napaścią, nie podanych co prawda z nazwy, ale dobrze identyfikowalnych państw NATO. W 2021 roku Polska, jako jeden z trzech wydumanych agresorów otrzymała nazwę „Niaris”, Litwa stała się Republiką Północną, a Łotwa – Pomorią.