Poddający się do niewoli rosyjscy żołnierze to był widok dość częsty, szczególnie w początkowej fazie wojny, gdy na front trafiali niedoświadczeni poborowi. Nie wiedząc, po co wysłano ich pod ostrzał i nie chcąc ginąć, wielu wybierało niewolę.
W Moskwie startuje proces pokazowy
I taki właśnie los spotkał młodszego sierżanta Romana Iwaniszyna, a jego zachowanie jasno wskazywało, że nie palił się do wojny. Jak informują rosyjscy śledczy, dwukrotnie próbował się poddać, ale dopiero za drugim razem sztuka ta mu się udała i do ukraińskiej niewoli trafił w Doniecku, w czerwcu 2023 roku. Tam dał się nagrać ukraińskim żołnierzom i w filmie, który ci następnie wykorzystali w celach propagandowych, opowiadał, jak to jego koledzy nie chcą już walczyć. I wszystko wskazuje na to, że to był jego największy grzech.
Po półrocznej niewoli Iwaniszyn wróci do Rosji w ramach wymiany jeńców, a z moskiewskiego lotniska odesłano od od razu do rodzinnego Sachalina. Długo nie cieszył się wolnością. Już kilka dni później został aresztowany. Jak informuje „Kommersant”, sąd w jego rodzinnej miejscowości nie czuł się kompetentny do rozpatrywania sprawy i ta ostatecznie trafiła do Moskiewskiego Garnizonowego Sądu Wojskowego.
W Rosji nie wolno iść do niewoli
Dezertera oskarżono z kilku artykułów, mówiących o dobrowolnym poddaniu się wrogowi i dezercji. Grozić może mu kolejno 10 i 15 lat pozbawienia wolności. Rozpoczynająca się właśnie w Moskwie sprawa jest pierwszą tego typu podczas trwania wojny na Ukrainie, a rosyjscy prawnicy wprost dają do zrozumienia, że oskarżony nie ma wielkich szans na uniknięcie kary, gdyż nie istnieje coś takiego, jak dobrowolne poddanie się do niewoli.
- We współczesnych realiach i wyłaniającej się praktyce egzekwowania prawa, co podsumowano w uchwale plenum Sądu Najwyższego, „legalne” poddanie się jest praktycznie niemożliwe. Można tylko zostać schwytanym wbrew twojej woli – na przykład w stanie nieprzytomności lub bezradności – mówi Kommiersantowi prawnik, Alexander Pochuev.
Rosyjskie media propagandowe uwypuklają informacje o tym pierwszym procesie, a z ich przekazu wynika, że ma być on przestrogą dla innych wojskowych, którym znudziłaby się wojna. Portal ura.news, informując o procesie, nie omieszkał nawet przypomnieć przypadku pilota Maksyma Kuźminowa, który wraz ze śmigłowcem Mi-8 przeszedł na ukraińską stronę. Po pewnym czasie jego ciało z licznymi ranami postrzałowymi odnaleziono w Hiszpanii.