Dualne podejście Rosji: ataki i wojna psychologiczna
Bartoszewski był pytany, czy ostatnie ataki Rosji na cele w Ukrainie i groźby Władimira Putina, także wobec państw Zachodu, są zapowiedzią intensyfikacji działań zbrojnych, czy też bardziej wojną psychologiczną przed ewentualnymi negocjacjami pokojowymi.
Wiceszef MSZ ocenił, że zamiary Moskwy są podwójne. "Z jednej strony Rosjanie będą chcieli zaatakować, ile się da obiektów infrastruktury krytycznej, zwłaszcza energetycznej Ukrainy, żeby pogorszyć ich sytuację w razie rozpoczęcia negocjacji. A z drugiej strony, to są takie werbalne groźby, które akurat na Zachodzie nie robią wielkiego wrażenia, bo to jest wojna psychologiczna z ich strony, w czym się zawsze (Rosjanie) specjalizowali" - powiedział Bartoszewski.
Eskalacja konfliktu przy użyciu pocisków Oriesznik
Na uwagę, że Putin oświadczył ostatnio, że Rosja rozpoczęła seryjną produkcję pocisków balistycznych Oriesznik, a ich uderzenia o mocy zbliżonej do jądrowych mogą być skierowane w centra decyzyjne Ukrainy, wiceszef polskiej dyplomacji odparł, że "to byłaby poważna eskalacja, która doprowadziłaby do eskalacji ze strony Zachodu".
"Moim zdaniem to (ataki na centra decyzyjne w Kijowie - PAP) nie będzie miało miejsca. To jest raczej tworzenie nacisku psychologicznego na Ukrainę. Jak na razie spadł jeden pocisk średniego zasięgu i Rosjanie nie mają możliwości drastycznego zwiększenia produkcji uzbrojenia" - ocenił Bartoszewski.
Wzmacnianie flanki NATO przez współpracę z państwami skandynawskimi
Pytany, czy w najbliższych tygodniach nastąpi jakaś zmiana akcentów w polskiej polityce zagranicznej, zwrócił uwagę na ostatnią wizytę premiera Donalda Tuska w Szwecji. "Pan premier wzmacnia północno-wschodnią flankę NATO poprzez bliskie kontakty z państwami skandynawskimi, które mają odpowiednie zasoby wojskowe. Bardzo blisko współpracujemy z Norwegią, ze Szwecją i z Finlandią, z punktu widzenia Rosji jest to oczywiście bardzo niekorzystne, ale z punktu widzenia NATO i Polski jest to właściwy krok" - powiedział wiceszef MSZ.
Bartoszewski był dopytywany, czy wzmocnienie współpracy ze państwami skandynawskimi, ale też bałtyckimi jest w jakiejś mierze odpowiedzą na kryzys polityczny np. w Niemczech. Wiceminister przypomniał w tym kontekście, że niedawno w Warszawie odbyło się spotkanie tzw. Wielkiej Piątki, w którym wzięli udział ministrowie spraw zagranicznych państw Trójkąta Weimarskiego (Polski, Niemiec i Francji) oraz Włoch, Hiszpanii, a także Wielkiej Brytanii. "Następuje intensyfikacja koordynacji działań państw podobnie myślących, państw członkowskich UE i NATO i Polska odgrywa (w tym procesie - PAP) dużo większą rolę niż może jeszcze sześć czy osiem miesięcy temu" - ocenił Bartoszewski.
Wybór Trumpa prezydentem a przyszłość wojny na Ukrainie
Wyraził też przekonanie, że przełom w wojnie na Ukrainie nastąpi po formalnym objęciu przez Donalda Trumpa funkcji prezydenta Stanów Zjednoczonych. "Przełom nastąpi po inwestyturze prezydenta Trumpa, po 20 stycznia (2025 r.), wtedy będzie wiadomo, co się dzieje. Ale to, że prezydent Trump mianował jako swojego reprezentanta do rozmów z Rosją i Ukrainą generała (Keitha) Kellogga, który w bardzo jasny, przejrzysty i dobitny sposób wypowiadał się na temat polityki Federacji Rosyjskiej, odczytujemy jako dobry znak" - powiedział wiceszef polskiej dyplomacji.
Dopytywany, czy nominacja Kellogga nie oznacza, że wojna na Ukrainie może zostać po prostu zamrożona, wiceszef MSZ stwierdził: "nie, Kellogg powiedział, że najpierw trzeba Rosję pokonać, a potem można rozmawiać". "Sam pan prezydent (Trump) jest zwolennikiem tego podejścia, żeby rozmawiać z Rosją z pozycji siły, a nie żeby się Rosji poddać. Moim osobistym zdaniem on nie będzie się poddawał, a potem negocjował. On pokaże, że jest silniejszy i wtedy będzie negocjował" - powiedział o Trumpie wiceszef MSZ.
Rola generała Kellogga w nowej administracji Trumpa
Kellogg jest jednym z najbliższych doradców Trumpa w sprawach polityki zagranicznej i był uważany za jednego z faworytów do objęcia najwyższych stanowisk w nowej administracji. Jednocześnie w kontekście funkcji wysłannika ds. Rosji i Ukrainy wymieniano inne nazwiska, w tym m.in. byłego wysłannika ds. Ukrainy Kurta Volkera, byłego ambasadora w Berlinie Richarda Grenella czy urodzonego w Moskwie prawnika i doradcy Trumpa Borisa Epshteyna. Podczas kampanii wyborczej generał kilkakrotnie spotykał się z przedstawicielami polskich władz, w tym szefem MSZ Radosławem Sikorskim oraz wiceszefami MSZ i MON. Sikorski powiedział dziennikarzom po spotkaniu z Kelloggiem w maju, że "Polska ma w nim przyjaciela". (PAP)
autor: Karol Kostrzewa