Pod koniec listopada ukraińskie dowództwo południowego zgrupowania wojsk alarmowało, iż na tyłach rosyjskich pozycji widać dziwne i niepokojące gromadzenie się sił i środków oraz ostrzegało, że Rosjanie szykować mają kolejną ofensywę. Jako jej cel wskazywali, znajdujący się na prawym brzegu Dniepru, Chersoń.
Rosjanie szykują nowy atak
Plan Rosjan wydawał się być prosty – odbicie terenów, które od czasów pamiętnego, nieuznanego przez zachodnie kraje, referendum uważa za swoje. Oprócz obwodów donieckiego, ługańskiego i zaporoskiego, jest to też rejon Chersonia, który na początku wojny znalazł się już pod rosyjską okupacją. Wówczas jednak, ustępując przed nacierającymi wojskami ukraińskimi, Rosjanie zmuszeni byli wycofać się na lewy brzeg Dniepru i opuścić miasto. Teraz szykują się do powrotu.
- Celem jest zdobycie przyczółka na prawym brzegu. Jest im potrzebny, aby związać nasze wojska, które są na tym kierunku, aby przyciągnąć jak najwięcej naszych sił i środków, aby z tego przyczółka mogli uderzyć na Chersoń, w skupiska ludności znajdujące się na prawym brzegu - ostrzegał Władysław Wołoszyn, rzecznik południowego zgrupowania ukraińskich wojsk.
Przez kilka tygodni kończyło się jedynie na sporadycznej wymianie ognia przez rzekę, ale coś dziwnego zaczęło się dziać w czwartkowy wieczór. Rosjanie nagle przypuścili zmasowany ostrzał Chersonia, powodując wielkie szkody i ofiary śmiertelne. Jak poinformował portal Suspilne gubernator Chersonia, Ołeksandr Produkin, zginęły dwie osoby, a 18 zostało rannych. Atak kontynuowano w piątek rano, a w jego wyniku uszkodzono 31 budynków mieszkalnych.
Brutalny atak na bezbronnych cywilów
Samo nasilenie ostrzału i spowodowanie, iż wielu mieszkańców tego ludnego przed wojną miasta musiało schronić się w bezpiecznych miejscach, to nie wszystko. Rosjanie przypuścić mieli też pierwsze ataki na miasto.
- Wrogie siły próbowały nacierać w kierunku Chersonia, ale zostały natychmiast wykryte i zniszczone przez naszych obrońców – podał w komunikacie Ołeksandr Produkin.
Jednocześnie, w odpowiedni na narastający ostrzał, wielu mieszkańców próbuje opuścić Chersoń, lecz jak donoszą ukraińskie media, obecnie stało się to coraz trudniejsze. Na drogach wyjazdowych z miasta Rosjanie rozrzucili z dronów mnóstwo metalowych „jeży”, które przebijają opony samochodów. Zniszczone koło to jednak dopiero początek kłopotów.
„Niebezpieczeństwo nie polega nawet na tym, że przy uderzeniu w taki metalowy trójkąt koło ulegnie uszkodzeniu. Zgodnie z logiką, samochód powinien się zatrzymać, żeby zmienić koło, a tu już czeka na nich dron z materiałami wybuchowymi, który zabije lub zrani cywili” – twierdzi Roman Mroczko, szef administracji wojskowej Chersonia.
Wszystko wskazuje na to, że Rosjanie za wszelką cenę starają się wzniecić chaos na tyłach ukraińskich linii obronnych, co w ocenie specjalistów może być przygotowaniem do głównego uderzenia. Jak informował pod koniec listopada ukraiński wywiad, na zajętych wcześniej terytoriach obwodu chersońskiego Rosjanie przygotowali aż 300 łodzi desantowych różnych typów.