Niemiecka armia, którą przez lata dość skutecznie zmniejszano i osłabiano, teraz próbuje nadrobić stracony czas, a jednocześnie pokazać, że Niemcy mogą być w Europie gwarantem bezpieczeństwa. Przykładem miała być współpraca z Litwą.

Niemcy na Litwę mogą się spóźnić

Wiosną tego roku w Wilnie szumnie odtrąbiono rozpoczęcie procesu formowania niemieckiej brygady pancernej, a na Litwę przybyła pierwsza grupa 21 niemieckich żołnierzy. Plany okazały się bardzo ambitne i zakładały, że w skład brygady wchodzić będzie 203. batalion czołgów, 122. batalion grenadierów pancernych oraz batalion wielonarodowy. Żołnierze stacjonować mają w okolicach Wilna oraz Kowna, a za przygotowanie niezbędnej infrastruktury odpowiadać ma Litwa.

Zgodnie z przygotowanym przez polityków harmonogramem, w latach 2025-2026 na Litwę przerzucony ma być trzon brygady, która pełną gotowość operacyjną osiągnąć ma rok później. Teraz jednak okazuje się, że mogą być pewne problemy z dotrzymaniem terminów, a głos w tej sprawie zabrał prezydent Litwy, Gitanas Nauseda. Polityk przyznał, że po stronie jego kraju pojawiły się opóźnienia w budowie infrastruktury, a choć informacja ta nie brzmi zbyt optymistycznie, nie wydaje się, by zasmuciła Niemców. U nich też szykuje się poślizg i to o wiele bardziej poważny.

Nowe problemy niemieckiej Pumy

A dotyczyć ma wozów bojowych Puma, których kilkadziesiąt sztuk wejść ma na wyposażenie niemieckiej brygady, a konkretnie batalionu pancernych grenadierów. Obserwując bowiem to, co dzieje się na ukraińskim froncie, Niemcy doszli do wniosku, że ich wozy są zbyt słabo opancerzone i postanowili wzmocnić ich obronę. W tym celu Dział Zaopatrzenia Bundeswehry podpisał umowę ramową z firmą Dynamit Nobel Defence na dostawę zestawu "dynamicznych jednostek ochronnych", czyli specjalnych płytek wybuchowych, którymi miano wzmocnić boki pojazdów.

W planie Niemcy mieli unowocześnienie 44 Pum, czyli zakup łącznie 1144 wybuchowych bloków, ale jak szybko się okazało, nie jest to tak proste zadanie. Producent uznał, że zlecenie uda się zrealizować dopiero w 2028 roku, czyli rok po tym, jak gotowa już niemiecka brygada miała znaleźć się na Litwie. Skąd tak wielkie opóźnienie? Eksperci zwracają uwagę, że z jednej strony winę ponosi niemiecka biurokracja, ale z drugiej trzeba też spojrzeć na to, co obecnie dzieje się na świecie.

„Tak znaczący okres realizacji zamówienia, tj. cztery lata, związany jest z powszechnym niedoborem materiałów wybuchowych na światowym rynku zbrojeniowym” – podaje portal Hartpunkt.

Podobną umowę Niemcy zawarły już w 2020 roku, zamawiając wówczas kostki do zabezpieczenia wszystkich posiadanych wówczas 350 wozów Puma. Wtedy problemów z dostawami nie było.

Puma doskonale chroni swoich pasażerów

Obecność niemieckich Pum na Litwie to całkiem dobry znak dla sił obronnych tego kraju, a te wozy bojowe uznawane są za całkiem niezłe, choć w ostatnim czasie Niemcy mają problemy z ich modernizacją. Docelowo zastąpić mają one w Bundeswehrze Mardery 1, a pierwsze egzemplarze zaczęły docierać na wyposażenie armii w 2015 roku. Pojazd, który obsługiwany jest przez 3 osoby, transportować może dodatkowo kolejnych 6 żołnierzy, oferując im dobrą osłonę przed ostrzałem wroga. Sama Puma wyposażona jest w armatę automatyczną kalibru 30 mm oraz karabin maszynowy, a także przeciwpancerne pociski kierowane. Do własnej ochrony korzysta też z granatników kalibru 76 mm.

Na drodze jest w stanie rozwinąć prędkość do 70 km/h, do przodu i nawet 30 km/h na biegu wstecznym. Puma ma zasięg 600 km.