O dostarczaniu walczącej z rosyjskim najazdem Ukrainie amerykańskich myśliwców F-16 głośno było w połowie ubiegłego roku, jednak od chwili, gdy jasne się stało, że maszyny te są już na Ukrainie, ślad po nich zaginął. Dopiero na początku stycznia obrońcy pochwalili się, że pilot jednego z F-16 zestrzelił, aż 6 rosyjskich pocisków manewrujących, a teraz te groźne samoloty miały poważnie zaniepokoić Rosjan.

Alarm w Rosji. F-16 wkroczyły do akcji

O pojawieniu się F-16 przy samej linii frontu zaalarmowały rosyjskie portale militarne, twierdząc, że maszyny te zbliżyły się do terytorium Rosji. Widzieć miano je co prawda w okolicach okupowanego Zaporoża oraz Donbasu, jednak już sam ten fakt, postawił Rosjan na nogi.

„Według korespondentów wojskowych ćwiczyli ataki w kierunku Zaporoża i Donieckiej Republiki Ludowej. Według niektórych raportów przenoszą rakiety powietrze-powietrze” – pisze rosyjski portal „Argumenty i Fakty”.

Powołując się na rozmowy z wojskowymi, Rosjanie starali się ustalić, skąd startują te ukraińskie F-16, aby zapewne namierzyć te lotniska i zniszczyć ich infrastrukturę. To jednak, jak podaje publikacja, na razie nie będzie takie proste, bowiem w tę operację lotniczą zaangażowana miała być...Polska.

„Według oficerów wojskowych przylecieli z Polski, a następnie tankowali na lotniskach w Iwano-Frankowsku i Łucku. F-16 mogą przyjmować także lotniska wojskowe Ozerny (obwód żytomierski) i Wasilków (obwód kijowski). Zostały one zmodernizowane, aby przyjmować amerykańskie myśliwce” – czytamy w publikacji.

Analizując zachowanie ukraińskich F-16, Rosjanie doszli do wniosku, że maszyny te ćwiczyły wykorzystanie lotnisk skokowych, by dokonać ataków na „obszary zaludnione”. Widzieć miano je nawet w rejonie Wielkiej Nowosiłki, która w ostatnich dniach wpadła w rosyjskie ręce.

Generał nie boi się amerykańskich myśliwców

Strona ukraińska nie potwierdziła rosyjskich spostrzeżeń o wysłaniu myśliwców F-16 na linię frontu, jednak znając sposoby działania rosyjskiej propagandy, i tak nikt się tego nie spodziewa, tym bardziej, że w akcję tę oficjalnie zamieszała ona, pozostającą poza konfliktem, Polskę. A to do złudzenia przypomina, stosowaną często przez Rosjan, taktykę wyprzedzającego oskarżania przeciwnika o coś, co samemu się planuje.

Myśliwce F-16 zaczęły docierać na Ukrainę w połowie ubiegłego roku i nie jest znana oficjalna ich liczba, jaka ostatecznie znalazła się w rękach naszych wschodnich sąsiadów. Pewne jest, że 12 sztuk przekazała koalicja, w której skład wchodziła Dania, Norwegia, Holandia oraz Belgia, jednak pojawiają się też informacje, że ostatecznie Ukraina może otrzymać aż 60 takich maszyn. A choć rosyjskie publikacje ostrzegają, iż strona ukraińska szykować ma jakieś uderzenie, to Rosjanie nadal pewni są, że ich technika w niczym nie ustępuje amerykańskiej.

- Skuteczność wykorzystania F-16 w takiej liczbie jest niezwykle niska. Ponadto sterowanie tam bardzo odbiega od tradycji radzieckiej szkoły myśliwskiej i nawet doświadczeni piloci muszą przez długi czas się przekwalifikowywać. Wreszcie lotnictwo rosyjskie ma przewagę liczebną, a samoloty krajowe w niczym nie ustępują amerykańskim – powiedział „Argumentom i Faktom” rosyjski generał lotnictwa, Władimir Popow.