W chwili, gdy Donald Trump zapowiada, że ponoć nawiązano już z Rosjanami kontakt, który doprowadzić ma do zakończenia wojny na Ukrainie, agresor podbija stawkę. Stara się przekonać świat, że zanim jeszcze dojdzie do jakichkolwiek negocjacji, pierwszą ofiarą zawieszenia broni będzie nie kto inny, a sam Wołodymyr Zełenski.

Rosjanie ruszyli do ataku

Swą wizję przyszłości, dotyczącą zakończenia wojny na Ukrainie, ujawniła rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego, której komunikat rozszedł się szerokim echem w kremlowskich mediach. W ich ocenie, zanim jeszcze dojdzie do rozmów pokojowych, to właśnie NATO dążyć będzie do usunięcia ukraińskiego prezydenta ze stanowiska.

„NATO chciałoby pozbyć się szefa reżimu w Kijowie, najlepiej w wyniku pseudodemokratycznych wyborów. Według obliczeń sojuszu mogłyby się one odbyć na Ukrainie najpóźniej jesienią tego roku. W najbliższym czasie do czasu kampanii wyborczej kwatera główna NATO przygotowuje szeroko zakrojoną operację mającą na celu zdyskredytowanie Zełenskiego” – twierdzi rosyjski wywiad.

Rosjanie wpadli nawet na pomysł, czego dotyczyć mają oskarżenia, jakie w ich ocenie, NATO chce rzucić w kierunku Zełenskiego. Otóż, chodzić ma o niemałą kwotę 1,5 miliarda dolarów, jakie miały być wydane na zakup amunicji, ale powędrowały w zupełnie inne miejsca. Rosyjski wywiad nie pozostawia wątpliwości, kto będzie odpowiadał za ich rzekome zniknięcie, a oskarżony ma być ukraiński prezydent oraz jego najbliższe otoczenie. Ale na tym nie kończy się fantazja rosyjskich szpiegów. Dopiec chcą też osobie, która ostatnio najbardziej zaszła im za skórę, a mianowicie głównodowodzącemu ukraińską armią.

„Planowane jest również nagłośnienie faktów dotyczących udziału naczelnego dowódcy Ukrainy w licznych przypadkach sprzedaży dużych ilości zachodniego uzbrojenia i sprzętu wojskowego przekazanych przez Kijów różnym grupom w krajach afrykańskich” – podaje kremlowska agencja TACC.

Rosjanie mówią podobnie jak człowiek Trumpa

Rosyjskimi oskarżeniami zainteresował się Newsweek, który zwraca uwagę, iż pojawiają się one w bardzo dogodnym dla Rosji momencie, czyli w chwili, gdy Donald Trump zapowiedział, że szybko chce zakończyć wojnę na Ukrainie. Mianował nawet własnego pełnomocnika na Ukrainie, Keitha Kelloga, który już na wejściu opowiedział się za tym, aby w kraju tym jak najszybciej odbyły się wybory prezydenckie. Strona ukraińska dotychczas starała się ich uniknąć, twierdząc, że ich przeprowadzanie w stanie wojny nie byłoby właściwe.

„Większość demokratycznych państw przeprowadza wybory w czasie wojny(…). Myślę, że to dobre dla demokracji. To piękno solidnej demokracji, mieć więcej niż jedną osobę potencjalnie kandydującą” – przytacza słowa Kelloga Newsweek.

W bardzo podobnych słowach już wcześniej wypowiadał się Władimir Putin, który wprost oskarżał prezydenta Zełenskiego, że ten nie ma prawa reprezentować kraju, gdyż jego kadencja już się zakończyła. Teraz do chóru tego dołącza rosyjski wywiad, twierdząc, iż operacja usunięcia Zełenskiego i przeprowadzenia na Ukrainie nowych wyborów to tylko kwestia czasu.

Czas Zełenskiego jest policzony. Szkoda tylko, że za tę umowę zapłaciły życiem setki tysięcy obywateli Ukrainy” – nagle ubolewa nad losem Ukraińców wywiad kraju, który nie stroni od popełniania zbrodni i atakowania cywilów.