We wtorek w Paryżu odbyło się spotkanie najwyższych rangą wojskowych z całej Europy, a zasiedli do rozmów, by realną treścią wypełnić zapowiedzi polityków z Wielkiej Brytanii i Francji. Ci zaś nie pożegnali się jeszcze z myślą wysłania europejskich sił pokojowych na Ukrainę.
Misja pokojowa na Ukrainie. Wojskowi zabrali głos
Do misji takiej mogłoby dojść oczywiście dopiero po zawarciu pokoju, a pierwszy krok na drodze do niego uczyniono również we wtorek, podczas rozmów USA-Ukraina w Arabii Saudyjskiej, kiedy to nasz sąsiad zgodził się na 30 dni zawieszenia walk. Jak podkreślili przedstawiciele amerykańskiej dyplomacji, teraz piłka jest po stronie Rosji, a nie czekając na odpowiedź Kremla, zachodni wojskowi zaczęli rozmawiać, jak Europa mogłaby zapewnić przestrzeganie ewentualnego pokoju, by nie dopuścić do wznowienia działań wojennych.
Z góry niemal odrzucono pomysł wysłania armii na linię styku wojsk ukraińskich i rosyjskich, a stało się to z bardzo prostego powodu – Europa nie ma na razie odpowiednich sił lądowych, aby mogły one cokolwiek znaczyć na tak długiej linii frontu. Dlatego, jak informuje Associated Press, plan jest zupełnie inny, a składać ma się z kilku elementów, nad którymi debatowali europejscy wojskowi. Po pierwsze Europa miałaby wydelegować jedynie do 30 tys. żołnierzy, stacjonujących na Ukrainie, ale w konkretnych miejscach.
„Według jednej wersji wojska zostaną rozmieszczone z dala od linii frontu w kluczowych miejscach infrastruktury, takich jak elektrownie jądrowe, i będą wspierane przez zachodnie siły powietrzne i morskie. Linia frontu będzie w dużej mierze monitorowana zdalnie, za pomocą dronów i innych technologii” – podaje agencja AP.
Miejsce dla Polski w misji pokojowej? Jest taki plan
W rozmowie z zachodnimi wojskowymi i urzędnikami, reporterzy AP ustalili, że mimo politycznych deklaracji, nadal mało wiadomo, kto realnie miałby wysłać swe wojska na Ukrainę. Deklaracje takie składali co prawda politycy, ale wojskowi czekają na konkrety.
- Pytanie brzmi: 'Co dalej? Kto tam pojedzie? Jak wiemy w Europie, wiele krajów, zwłaszcza małych, nie ma wielu żołnierzy – powiedział agencji generał broni Robert Glavašl, szef armii Słowenii. Przyznał też, że oczekuje jaśniejszego obrazu, na jakiej podstawie wojska te miałby pojawić się na terenie państwa, które nie jest członkiem NATO. Czy byłby to mandat ONZ, czy też jakiejś innej organizacji?
Chociaż Polska, ustami rządzących polityków, jasno zadeklarowała, że nie wyśle własnych wojsk na Ukrainę, to jednak jak informuje AP, znaleziono miejsce i dla naszego kraju, który jednak miałby w pewien sposób brać udział w misji.
„Siły powietrzne, w tym siły powietrzne USA stacjonujące poza Ukrainą, być może w Polsce lub Rumunii, będą w rezerwie, aby powstrzymać naruszenia i ponownie otworzyć ukraińską przestrzeń powietrzną dla lotów komercyjnych” – pisze agencja.
Na razie nie wiadomo, jaka będzie reakcja polskich władz na takie sugestie, ale w zachodnich mediach spekuluje się, iż na lotniskach Polski i Rumunii stacjonować by mogło nawet 120 samolotów, których zadaniem byłoby zapewnianie bezpieczeństwa ukraińskiej przestrzeni powietrznej i otwarcie jej dla lotów komercyjnych. Dodatkowo do akcji na Morzu Czarnym wkroczyć miałaby też flota NATO i zająć się oczyszczaniem tego akwenu z min morskich.