Wynegocjowany przez delegacje USA i Ukrainy pomysł na 30-dniowe zawieszenie broni ucieszył większość światowych przywódców, dając nadzieję, że choć na chwile zakończy się, trwająca od trzech lat masakra. Dla Rosjan, którym ostatnio na froncie nie idzie najgorzej, nie jest to może najlepsze wyjście, ale propaganda już zaczęła przygotowywać grunt pod kolejne posunięcia władz.
Rosjanin odkrył karty. Tylko wtedy Rosja zgodzi się na pokój
A te na razie są oszczędne w słowach. Nie komentując jeszcze oficjalnie amerykańskiej propozycji, głos jednak zabrał minister spraw zagranicznych Rosji, udzielając wywiadu trzem amerykańskim blogerom. W rozmowie przedstawił Rosję jako kraj, który został oszukany przez Ukrainę i Europę, a wojna zaczęła się z winy Zachodu, który również teraz szykować ma na jego kraj pułapkę.
„Europa i Wielka Brytania chcą kontynuacji konfliktu na Ukrainie, chcą podnieść stawkę i przygotowują działania, które skłonią Waszyngton do zdecydowanych działań przeciwko Rosji” – powiedział Siergiej Ławrow.
Ale to nie słowa szefa dyplomacji wydają się najważniejsze, gdyż jako urzędnik musi starać się trzymać nerwy na wodzy i nie ujawniać swych prawdziwych pragnień. Jasny obraz tego, kiedy Rosja będzie gotowa zakończyć wojnę pokazują słowa innych kremlowskich polityków, którzy nie muszą uważać na słowa. Do nich należy między innymi Wiktor Wodołacki, zastępca przewodniczącego Komisji Dumy Państwowej ds. WNP, Integracji Eurazjatyckiej i Stosunków z Rodakami. Jasno dał do zrozumienia, że o porozumieniu pokojowym będzie można mówić dopiero wtedy, gdy Rosja zdobędzie te ziemie, które do niej należą.
- Terytorium obwodu chersońskiego jest terytorium Federacji Rosyjskiej, które jest obecnie okupowane. Cywile przeprowadzili referendum, stali się częścią Rosji, a my jesteśmy zobowiązani wyzwolić naszą ziemię – powiedział agencji TASS Wołodacki.
To zaś oznacza, że Rosjanie muszą jeszcze przeprawić się przez Dniepr i ponownie zająć Chersoń, podchodząc niemal w bezpośrednie sąsiedztwo Odessy. W ten to bowiem sposób spełnią dopiero wymogi, jakie stawia przed nimi ich wydumane referendum.
Rozejm nie potrwa długo? Szokujące słowa Amerykanina
Rosyjska propaganda, choć z jednej strony naciska na kontynuowanie działań wojennych i zajęcie wszystkich czterech ukraińskich obwodów, które rzekomo stały się częścią Rosji, przebąkuje również, że jeśli nie będzie innego wyjścia, trzeba będzie zgodzić się na jakieś porozumienie rozejmowe. A to tylko dlatego, by nie pokazać światu, że to Rosja dąży do wojny, a nie jak oficjalnie twierdzą przedstawiciele jej władz – jest gołąbkiem pokoju. By jednak zgoda taka nie spowodowała zamieszania w rosyjskim społeczeństwie, od lat karmionego wizją niezwyciężonego i nie kłaniającego się wrogom mocarstwa, sięgnęli po pewnego zachodniego wojskowego.
Agencja Ria Nowosti dotarła do wypowiedzi byłego amerykańskiego wojskowego, płk Lawrenca Wilkersona, niegdyś doradcy Collina Powella, gdy ten sprawował funkcję Sekretarza Stanu. Amerykanin w rozmowie na kanale YT „Dialogue Works” wyraził sceptycyzm co do samego faktu, jak przestrzegać zawartego rozejmu, który w jego ocenie szybko zostanie złamany.
- Myślę, że będzie szczególnie trudno monitorować przestrzeganie rozejmu. Nie sądzę, żeby Rosjanie go naruszyli. Myślę, że musimy martwić się o Ukraińców i poszczególne elementy na Ukrainie(…) . Mogą zrobić to samo, co robili w latach 2000.: rozgniewać Rosjan. Myślę, że to będzie ich główna taktyka – partyzantka – powiedział Lawrenc.
Tym samym, zanim jeszcze Rosja oficjalnie odpowiedziała na amerykańską propozycję rozejmową, w świat już poszedł przekaz, że porozumienie to zostanie złamane i to przez Ukrainę. Oficjalne stanowisko Kremla na razie jeszcze się nie pojawiło.