- Od podstaw do myśliwca – cały system szkoleniowy
- Dlaczego dwa podobne samoloty mają sens?
- Polska na radarze? Jest ku temu powód
- Efektywność napędzana doświadczeniem
- Nowoczesny kokpit i rozwiązania z myśliwców
Od podstaw do myśliwca – cały system szkoleniowy
Nowy M-345 działa w parze z bardziej zaawansowanym i użytkowanym już przez Polskę M-346, tworząc uzupełniający się system szkoleniowy. M-345 przejmuje drugą i trzecią fazę szkolenia, wcześniej realizowaną przez różne wersje MB-339 – odpowiednio A i CD. Natomiast M-346 (w wersji T-346A) odpowiada za szkolenie w fazie czwartej, czyli tzw. Lead-In Fighter Training. Oba samoloty zaprojektowano tak, by przejście pomiędzy nimi było szybkie, płynne i intuicyjne – zarówno pod względem technologii, jak i układu kokpitu czy systemów symulacyjnych.
Dlaczego dwa podobne samoloty mają sens?
Choć M-345 i M-346 wyglądają podobnie, ich zadania są wyraźnie rozdzielone. M-345 to subsoniczny, jednosilnikowy odrzutowiec o wysokiej efektywności, idealny do intensywnego szkolenia przy ograniczonych kosztach. Leonardo twierdzi że koszty użytkowania ma zbliżone do maszyn turbośmigłowych. Jest lekki, prostszy i bardziej ekonomiczny, co pozwala szkolić większą liczbę pilotów taniej i szybciej. Z kolei M-346 to konstrukcja znacznie potężniejsza i droższa w eksploatacji. Bielik jest dwusilnikowy, z pełną awioniką myśliwca, zdolny do symulowania walk powietrznych i operacji bojowych. W praktyce: M-345 szkoli rękę, a M-346 szkoli już instynkt i bojowe stosowanie uzbrojenia.
Polska na radarze? Jest ku temu powód
Polska już teraz dysponuje M-346, znanym jako Bielik, który służy do szkolenia pilotów F-16. Jednak jego użycie do podstawowego treningu generuje niepotrzebnie wysokie koszty. Można stwierdzić że wprowadzenie M-345 stanowiłoby logiczne uzupełnienie obecnego systemu, odciążając droższe Bieliki i pozwalając na bardziej efektywne zarządzanie flotą. W dodatku, Polska mogłaby wykorzystać infrastrukturę Leonardo i dołączyć do programu International Flight Training School, szkoląc nie tylko własnych, ale też zagranicznych pilotów, co już robią Włosi.
Efektywność napędzana doświadczeniem
Projekt M-345 narodził się w 2013 roku, a pierwszy prototyp zaprezentowano już rok później podczas Farnborough Airshow. Konstrukcja bazuje na wcześniejszym M-311, ale została całkowicie zmodernizowana. Sercem samolotu jest silnik Williams FJ44-4M-34, znany z rynku cywilnego. A to oznacza nie tylko mniejsze zużycie paliwa, ale też tańsze serwisowanie i łatwo dostępne części. Dzięki temu, jak podkreśla Leonardo, M-345 to High Efficiency Trainer, który przez całe życie operacyjne generuje koszty niższe niż maszyny poprzedniej generacji.
Nowoczesny kokpit i rozwiązania z myśliwców
Awionika M-345 została opracowana przez Selex ES (obecnie część Leonardo) i odpowiada standardom nowoczesnych samolotów bojowych. Trzy wielofunkcyjne ekrany, HUD oraz system HOTAS są takie same jak w zaawansowanych maszynach, co przyspiesza adaptację do kolejnych etapów szkolenia. Kokpit przystosowano również do gogli noktowizyjnych. Dzięki temu M-345 doskonale wpisuje się w aktualne potrzeby szkolenia nie tylko przyszłych pilotów myśliwców, ale również operatorów śmigłowców i załóg maszyn wielosilnikowych.
Nie tylko nauka latania – także wsparcie ogniowe
Od 2018 roku Leonardo rozwija również uzbrojoną wersję M-345AT, przeznaczoną do zadań bliskiego wsparcia i działań asymetrycznych. Wspólnie z południowoafrykańskim Paramount Group opracowano moduł SWIFT, który umożliwia wykorzystanie lekkiego trenażera jako realnego środka bojowego, wyposażonego m.in. w rakiety powietrze–powietrze, zasobniki, bomby i działka. Samolot zachowuje pełnię funkcji szkoleniowych, ale może też reagować w sytuacjach kryzysowych, zwłaszcza tam, gdzie wysyłanie drogich myśliwców nie ma sensu.
Włoska szkoła latania w XXI wieku
Wprowadzenie M-345 do programu szkoleniowego oznacza nowe podejście do nauki latania. Dzięki zintegrowanym symulatorom, pełnej cyfryzacji kokpitu i kompatybilności z nowoczesnym uzbrojeniem, samolot staje się centrum kompleksowego szkolenia. Pierwsze dwa egzemplarze trafiły do sił powietrznych Włoch już w 2020 roku, a obecnie flota powiększa się systematycznie – docelowo Włosi chcą mieć 45 takich maszyn.