Nie tak dawno – jesienią zeszłego roku – ukazała się u nas ”Fizyka smutku„ Georgiego Gospodinowa (przeł. Magdalena Pytlak, Wyd. Literackie), wielowarstwowa, częściowo autobiograficzna proza o narodzinach pisarskiej pasji, dojrzewaniu w komunistycznej Bułgarii i dorosłym życiu w tej postkomunistycznej, a także o związkach literatury z mitologią. Rzecz wybitna. Pomijając szczegóły – zainteresowanym serdecznie polecam lekturę – tym, co w ”Fizyce smutku„ szczególnie zwracało uwagę, były, po pierwsze, przesycona czarnym humorem fatalistyczna nostalgia, po drugie zaś, osobliwa bliskość czy może nawet intymność mitu – w tym wypadku historii Minotaura, którą Gospodinow na różne sposoby przetwarza, wplatając ją w materię istnienia i pisania. Odpowiedź na pytanie, skąd się bierze aktualność starożytnej mitologii u Gospodinowa, jest bardzo konkretna: w świecie bułgarskiego pisarza starożytność nigdy się nie skończyła, a mityczne wydarzenia mają walor wiadomości lokalnych – nad tamtą rzeką Herakles ustrzelił centaura Nessosa z łuku, wydając na siebie wyrok śmierci, z kolei za tamtą górą trackie menady rozrywały w dionizyjskim transie dzikie zwierzęta.
”Granica" Kapki Kassabovej, znakomity włóczęgowski reportaż ze Strandży i Rodopów, zapomnianego kawałka Europy, podzielonego dziś między Bułgarię, Turcję i Grecję, jakoś potwierdza te intuicje: opowiada się tu o krainie, która – choć nawiedziły ją z nawiązką wszystkie plagi i traumy nowoczesnej historii – tkwi korzeniami w duchowości znacznie starszej niż chrześcijaństwo (nawet to stare, bizantyjskie) i islam; mistycyzm wisi tu w powietrzu i jest tak gęsty, że można go kroić nożem. ”Pomyślałam sobie, że nikomu nie uda się rozgryźć Strandży. Prawdopodobnie nie jest to miejsce stworzone na ludzką miarę. – W Strandży nie ma wielu ludzi, ale i tak jest pełno życia – odezwała się znachorka, jakby czytała mi w myślach".
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP