Trwająca trzy miesiące zdalna nauka pokazała, że brak sprzętu i internetu to niejedyny problem dzieci, które zniknęły ze szkolnych radarów. Część z nich nie zda do następnej klasy.
Z przeprowadzonej w czerwcu w Warszawie ankiety wynika, że liczba uczniów, z którymi nie udało się w ogóle nawiązać kontaktu podczas epidemii, spadła do 343. Miesiąc wcześniej było ich aż 656. Wynik udało się poprawić, bo ruszyły akcje kupowania i zdobywania niezbędnego sprzętu, który najpierw trafiał do szkół, a następnie był przekazywany dzieciom. Podległe resortowi cyfryzacji Centrum Projektów Polska Cyfrowa poinformowało właśnie, że w ramach pierwszej edycji konkursu #zdalnaszkoła na zakup komputerów wypłacono ponad 180 mln zł oraz ponad 60 mln zł z programu #zdalnaszkoła+. Do kwietnia CPPC realizowało 500 umów na dostawę sprzętu, do sierpnia ma być ich łącznie ok. 6 tys.
Podobne ankiety do tej warszawskiej przeprowadziły też inne miasta. One również zanotowały spadek liczby uczniów nieobjętych e-nauczaniem. Odnajdywano ich dzięki determinacji nauczycieli, którzy dzwonili i wysyłali pisma do rodziców, apelowali także do innych uczniów, prosząc o pomoc. A jeśli to nie dawało efektu, uruchamiali radę rodziców, policję, kuratorów sądowych, sąd rodzinny lub ośrodek pomocy społecznej.
Jednak problem „zagubionych” uczniów w dobie edukacji zdalnej jest znacznie poważniejszy niż brak komputera czy internetu. W Gdańsku sześć szkół deklaruje, że 29 uczniów klas starszych nie otrzyma klasyfikacji ze względu na problemy wynikające z braku udziału w zdalnych lekcjach. Dlaczego? Nie przesyłali wymaganych prac, nie uczestniczyli w zajęciach, mówiąc, że zaspali lub zapomnieli. – Problemy pojawiały się głównie w rodzinach dysfunkcyjnych, gdzie mimo kontaktu szkoły z rodzicami uczniowie nie wykorzystali możliwości przedstawianych przez nauczycieli – mówi Olimpia Schneider z biura prezydenta miasta. Dodatkowo cztery szkoły informują, że 30 dzieci z klas I–III nie otrzyma promocji do następnej klasy, podając jako powód nauczanie zdalne. To najmłodsi uczniowie, którym nie pomogli rodzice.
Reklama
– Mamy uczniów wykluczonych nie tyle ze względu na brak internetu, ile na sytuację rodzinną. Ci uczniowie uciekali szkole już wcześniej, a w pandemii zerwali ostatnie z nią więzy – ocenia Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.Na dowód tego tylko lubelskie kuratorium oświaty informuje, że w podległych mu szkołach 214 uczniom grozi brak klasyfikacji, bo nie realizowali obowiązku szkolnego.
Spytaliśmy MEN, czy wie, ile dzieci „zniknęło” z systemu w związku z wprowadzeniem edukacji zdalnej. Oraz czy od nowego roku szkolnego, na wypadek powrotu do takiego modelu lekcji, przygotowywane są systemowe rozwiązania mające zmniejszyć liczbę uczniów wykluczonych.
W odpowiedzi czytamy, że „ani MEN, ani kuratoria oświaty nie prowadzą statystyk w tym zakresie. (…) To rodzice zobowiązani są do zapewnienia regularnego uczęszczania dziecka na zajęcia. (…) Prawo oświatowe wprost wskazuje, że spełnianie obowiązku szkolnego przez dzieci zamieszkałe w obwodach tych szkół kontrolują dyrektorzy publicznych szkół podstawowych, a gmina kontroluje spełnianie obowiązku nauki przez młodzież zamieszkałą na terenie tej gminy”.
Pytanie skierowaliśmy więc do gmin. Na przykład przeprowadzona ostatnio we Wrocławiu ankieta pokazuje, że 300 dzieci nie pojawiło się w systemie edukacji elektronicznej. To poprawa w porównaniu z poprzednim badaniem, kiedy zagubionych było o ok. 25 proc. więcej – słyszymy w urzędzie miasta. Przyczyny nieobecności były różne: od braku komputera i internetu po brak zainteresowania ze strony rodziców, którzy nie motywowali dzieci do nauki. Jak słyszymy, zdarzyły się też sytuacje losowe jak kwarantanna, podczas której dziecko brało na siebie część obowiązków dorosłych, a szkoła schodziła na dalszy plan.
Podobną ankietę przeprowadził też Lublin. Wynika z niej, że 206 uczniów z podległych miastu szkół z powodu braku łączy internetowych nie korzystało podczas zajęć z komputera. Miasto uspokaja, że w tych przypadkach nauczyciel przesyłał zadania do wykonania z wykorzystaniem podręcznika. Ale inaczej akcenty rozkłada tamtejsze kuratorium oświaty. – Dyrektorzy 184 szkół w województwie lubelskim podjęli działania w związku ze stwierdzonym problemem z realizacją obowiązku szkolnego. Może to skutkować brakiem klasyfikacji 214 uczniów. Jednocześnie wobec rodziców 83 uczniów wszczęto postępowanie w trybie przepisów o postępowaniu egzekucyjnym w administracji – mówi Jolanta Misiak z lubelskiego kuratorium oświaty.
Tylko w Lublinie w czerwcu nie było kontaktu z 98 uczniami. Jednocześnie wobec rodziców 83 uczniów wszczęto postępowanie egzekucyjne. Grożą im grzywny.
Także Poznań bierze pod uwagę pociągnięcie do odpowiedzialności rodziców. Pierwsze zbiorcze dane zebrane przez miejski Wydział Oświaty dotyczyły okresu do 10 maja. Wówczas w tamtejszych szkołach podstawowych 227 uczniów nie realizowało obowiązku szkolnego. Dane z czerwca pokazują, że liczba dzieci, z którymi nadal nie było kontaktu w ramach nauki zdalnej w podstawówkach, zmniejszyła się do 63. W szkołach ponadpodstawowych to 35 osób.
W Częstochowie słyszymy, że przypadki „zgubienia” uczniów w ramach zdalnego nauczania zostały szybko wychwycone. Mimo to w czerwcu w e-zajęciach nie uczestniczyło 99 dzieci. Teraz grozi im powtórka klasy. – Są to jednak osoby, które do szkoły nie chodziły już wcześniej – mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy UM. W pandemii kontakt z nimi urwał się całkowicie.
Kuratoria w Łodzi i Szczecinie przekazały nam, że nie wpłynęło do nich ani jedno zgłoszenie dotyczące ucznia, z którym po przejściu na zdalne nauczanie „urwałby się” kontakt.
– To spokój urzędnika – kwituje Tomasz Staśkiewicz, koordynator akcji „Uwolnij Złomka – komputery dla potrzebujących”. – Cały czas dostajemy zgłoszenia, również z tych miast, o potrzebie komputera dla ucznia, który nie mógł uczestniczyć w e-edukacji.
Jego zdaniem najbliższe tygodnie nauczyciele powinni poświęcić na rozwój własnych umiejętności cyfrowych tak, by łatwiej docierali do uczniów. Liczy też na rozwiązania systemowe dla firm, które dalej chcą przekazywać sprzęt szkołom. Takie darowizny były objęte zerową stawką VAT, ale tylko do 30 czerwca. Ten czas należałoby wydłużyć, a także zmodyfikować przekazywanie nie tylko szkołom, ale też poszczególnym uczniom.
Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty przekonuje, że dzięki akcjom społecznym, pomocy rządowej, a także działaniom szkół, które wypożyczyły niemal cały sprzęt, jaki miały na stanie, udało się znacznie zredukować pierwotne 13 proc. wykluczenie cyfrowe. Ale ta sytuacja obnażyła poważniejszy problem. – Mamy uczniów wykluczonych nie tyle ze względu na brak internetu, ile na sytuację rodzinną. Ci uczniowie uciekali szkole już wcześniej, a w pandemii zerwali ostatnie z nią więzy – mówi. Jak walczyć z tą sytuacją? – Postawić na asystentów rodzin, którzy powinni regularnie wchodzić do domów. A jak zmobilizować mieszkańców do otwierania drzwi? Choćby powiązać świadczenia typu 500 plus z realizacją obowiązku szkolnego.
– Znam wiele przypadków uczniów, którzy nie włączali się do lekcji, bo atmosfera w domu na to nie pozwalała. Były też dzieci, które wcześniej już miały epizody depresyjne, stany lękowe i teraz po prostu się nie odnalazły – dodaje Tomasz Bilicki, nauczyciel zaangażowany w działania Fundacji Innopolis.
– Dlatego trzeba sprawdzić, co ze znikającymi dziećmi faktycznie się dzieje – wtóruje Emilia Gromadowska, prezes Fundacji EFC. Proponuje ogólnopolską akcję #sprawdzobecnosc: sprawdź, z kim nie miałeś od dawna kontaktu, zainteresuj się, czyli napisz lub zadzwoń, przekaż informację o akcji dalej.
Pewne jest to, że na koniec roku szkolnego nie ma jasnego kierunku działań. Niektóre szkoły, z którymi rozmawialiśmy, organizują webinaria dla nauczycieli, inne – od sierpnia ruszają z poradami dla rodziców, szczególnie klas pierwszych. Gminy mówią o diagnozowaniu sytuacji, ale nie ukrywają, że łatwiej byłoby im przygotować się na edukację zdalną od września, gdyby dostali z resortu edukacji jasne wytyczne. Na razie ich brak.